Magazyn koscian.net

2007-06-06 15:59:04

Pomsta na polu

Bóg, piekło, pioruny, poseł Bernard Ptak i premier Andrzej Lepper zostali wezwani na pole pod Bielewem (gmina Krzywiń) dla ratowania zagonu żyta, ziemniaków i mieszanki przed właścicielem ziemi - rolnikiem spod Grodziska Wielkopolskiego. Rolnik - Kazimierz K. - dla ratowania siebie wzywał policję. - Jaki tam rolnik! Zdrajca! Jeszcze będziesz w śmietniku kromki chleba szukał! - przeklina wzburzony pan Mieczysław z Bielewa.


Rachunek krzywd

 - Ja nie rozumiem, niech mi to kto wytłumaczy... Nie rozumiem... - powtarza w kółko Czesław K. z Bielewa, a po jego ojcowiźnie  przetaczają się dwa traktory: Jeden talerzuje (niszczy) żyto, a drugi na połamane źdźbła sieje gorczycę. Czesław K. zaciska zgrabiałe pięści, a po skroni przetacza się mu kropelka potu. Słońce pali. Że żyto jest pana Czesława, nikt w Bielewie nie ma ponoć wątpliwości. Tuż za łapiącym nerwowo powietrze panem Czesławem stoi sołtys Bielewa i sąsiedzi. Zjechali tu swoimi maszynami.

 - Jakim prawem? Co to za kraj! - krzyczy pan Czesław. - Benek, wytłumacz mi to! - zwraca się do posła Bernarda Ptaka, który do sejmu wszedł z Samoobroną  po to, by niesprawiedliwość na rolnikach ukrócić. I poseł tłumaczy, że winna Agencja  Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, że nie tak miało być, że długi są umarzane i owszem, ale najpierw prominentom, a zwykłym rolnikom na końcu. I że Czesław K. zwykłym rolnikiem jest i dlatego to nieszczęście. Bo Czesławowi K. tydzień temu dług umorzono, tylko że komornik ziemię zabrał dwa lata wcześniej i sprzedał. Sądy Czesława K. nie zrozumiały.

- I tydzień temu pismo przychodzi, że ziemię mam opuścić. To co, miałem żyto wyrwać? Pyrki wykopać? Teraz? Przecież za miesiąc żniwa! - obrusza się pan Czesław. Pola opuszczać nie zamierza. Walczyć chce. Jak prawo nie pomorze, to wręcz. A zza pleców Czesława K. sypią się inwektywy w kierunku tego, co ziemię od komornika kupić śmiał. Że spekulant, że rolnik z niego żaden, że niemoralny, że ziemię ma gdzieś, a tylko o kasę mu chodzi. Że ojcowiznę Czesława K. kupił tylko na handel, że potem po chałupach w Bielewie chodził, żeby sprzedać cztery razy drożej. Że musi jakiś bezbożnik, bo to grzech przed żniwami żyto talerzować. Że tu nikt by się na takie coś nie odważył, że kara boska, grom z jasnego nieba winien go trafić, że piekło powinno odszczepieńca pochłonąć, że prokurator powinien go w kajdanki zakłuć. Że przecież gorczyca i tak nie urośnie, że to o pomstę chodzi i pomstą powinno się skończyć. A traktory jadą równiutko i spokojnie.

Grom z jasnego nieba

 
- A żeby piorun... - kiwa głową w niedowierzaniu pan Mieczysław. - Że to sprawiedliwości na takiego nie ma - wzdycha, a niebo nad wsią, jak na zawołanie, granatowieje. Traktor z talerzownicą wjechał już ponoć w zagon ziemniaków za górką, co to się w tym roku wyjątkowo udały. Łąki nie tyka, ale kto ich tam wie, co z łąką zrobią.   

    - Nie, nie, nie! Nie wytrzymam! Chyba mnie szlag trafi! Boże, pomóż! Chłopy zróbcie coś! - krzyczy Czesław K, któremu przed nosem przejeżdża traktor z siewnikiem. - Poseł, od czego cię mamy?! - woła wreszcie.
 - Zrozum, facet ma papier, że to jego - tłumaczy spokojnie poseł Ptak. Do kancelarii ministra rolnictwa, premiera Andrzeja Leppera już dzwonił. Poinformował o skandalu w Bielewie, że rolnik rolnikowi świństwo zrobił, o bałaganie w prawie i o tym, co Agencja wyczynia.

Andrzej Lepper nie oddzwonił, a Czesław K. wybuchł:
 - Jego ziemia? Mi dług przecież umorzyli! To ziemia chyba moja? Co? Co to za prawo? Zrób coś! Moje zboże niszczą! - krzyknął i ruszył w pole. Traktorzystę z siewnikiem zatrzymał, na schodek traktora się wspiął. 

 - Pan K. popełnił moralne przestępstwo. Może ziemia i jego, ale to go nie usprawiedliwia - mówi poseł. - Tu z Bielewa, ani całej gminy Krzywiń nikt na licytację nie poszedł. Bo tak się nie robi. Bo rolnik rolnikowi ziemi odbierać nie powinien.  Niestety, znalazł się jeden taki odważny, co ziemi od komornika kupić się nie bał i teraz mamy - mówi poseł, a pan Czesław lobbuje z traktorzystą:
 - Czy ty chłopie sumienia nie masz? Po takim zbożu jeździsz? - pyta traktorzystę. - Serce mi pęka!
 - A mi, myślicie, że nie? Też rolnik jestem, ale jechać kazali, to jadę - mówi spokojnie pan Józef. - Żebym wiedział, co mnie tu czeka, to bym nie przyjechał - dodaje zaraz.

Na wieść, że traktorzyści najemnikami są, uaktywniają się i sąsiedzi pana Czesława. Nawet poseł Ptak na traktor się wspina, a wreszcie staje na środku drogi, chwyta za telefon i dzwoni:
 - Leszek? A moro masz? ... OK. Ilu was jest? To się pospiesz, bo już uciekają i ich nie dorwiesz!  - woła głośno do telefonu. - To Leszek S.... cki zza Góry Śląskiej. Siedział osiem lat za licytacje. Zaraz tu będzie!

 Pan K. odwraca się na pięcie i chwyta za swój aparat.
 - Przyjeżdżajcie, bo mi grożą... Szybciej!
 Niebo nad polem nabiera koloru modraków. Nawałnicę ponoć zapowiadali.
 
 Wolnoć Tomku

 - Co mi z tego, że moje?- obrusza się pan K.- Nic! Jestem właścicielem tej ziemi już od dwóch lat. Płacę za meliorację, płacę odsetki z kredyt,  a zysków nie mam żadnych...
 Dogadać się z panem Czesławem nie mógł. Chciał mu ziemię odsprzedać, ale tamten nie chciał, chciał mu ją wydzierżawić, ale tamten nie chciał. To teraz sam tą ziemią się zajmie.
 - Ja jego zboża nie chcę... Płodozmian będzie. Ziemia się wzmocni. A tak w ogóle, to co komu do tego, co ja na swoim sieję? - pyta K. i idzie po worek gorczycy.
 - Koniec. Nie chcę mieć z tym nic wspólnego - mówi traktorzysta, któremu pan K. chce doładować  siewnik. Macha rękami, jakby się od much oganiał.
 - Jadę do domu. Wy się dogadajcie. Ja jadę. Ja też mam serce. Mam dość - powtarza stanowczo i nie zważając na prośby pana K. odpina siewnik. 

 Rolnicy z Bielewa okrzykują tryumf i z większym entuzjazmem oblepiają kolejno traktor, do którego przyczepiona jest talerzownica. Z traktora po chwili wydobywa się wołanie traktorzysty:
 - Chłopy, dajcie spokój!

 Na polnej drodze obok aut i traktorów pojawia się wóz policyjny. Rolnicy z Bielewa zbierają się wokół posła Ptaka. Traktorzysta wysiada szybko z traktora i idzie w kierunku policjantów i pana K.

 - Jeszczem czegoś takiego nie widział - mówi. - Ten w okularach groził, że mi traktor benzyną obleją. I na co mi to?  Boże, co tu się dzieje?  Mam uciekać z tego pola, bo jadą z kanistrami i benzyną mnie obleją! Żebym ja wiedział, że mnie tu takie coś spotka, to bym z chałupy nie wychodził. Sytuacja jest głupia jakaś... - wzdycha pan Roman.

 Traktorzysta, pan K.  i jego syn siadają przy radiowozie. Rolnicy z Bielewa okrzyknęli zwycięstwo: intruzi zaczynają się wycofywać. Tylko pan Czesław oddycha ciężko i ciągle zaciska pięści:

 - Ja miałem swoją ziemię od niego kupić? Ja miałem mu płacić, żeby na ojcowiźnie zboże zbierać? Trzymajcie mnie!  - krzyczy.  Wreszcie i radiowóz, i samochód pana K. z przyczepką i traktor zjeżdżają z pola. Wiatr przegnał chmury. Na rozgrzane słońcem pole nie spadła ani jedna kropla deszczu.

Epilog

Policja prowadzi postępowanie w sprawie gróźb karalnych słanych w kierunku właściciela pola - pana K. Jedną z przesłuchiwanych osób będzie poseł Bernard Ptak. Pan Czesław z Bielewa podpisuje dokumenty słane do Strasburga i składa doniesienie do prokuratury. Uważa, że bezprawnie zniszczono jego zbiory. Sam będzie musiał tłumaczyć się ze słania gróźb pozbawienia życia. Pan K. zakłada sprawę o uniemożliwienie dokonywania na polu czynności.  Poseł Ptak wyjaśnia Radio Elka, że pojechał na pole mediować.
 - Chciałem załagodzić spór - powiedział.

 Leszek S. minął radiowóz i rolników z powiatu grodziskiego zjeżdżających z polnej drogi. Moro nie miał. Kanistrów z benzyną też.  Pan Mieczysław - jeden z wojujących z panem Czesławem rolników - rozrzewnił się na jego widok.

 - No i spóźniłeś się! A stalibyśmy razem jak kiedyś...  Ach! Śmy razem nawojowali... I popatrz, jaki mi syn od ostatniej wojny wyrósł.- mówi wskazując na nastolatka z rowerem.

 Nastolatek spuszcza głowę, a po chwili wypina dumnie pierś.
 - Ech, czas leci... Ale jeszcze dużo możem.

ALICJA MUENZBERG

GK 23/2007

Już głosowałeś!

Komentarze (2)

w dniu 31-10-2008 22:51:29 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

współtwórcą tego co mamy po 1990 roku jest liberał chłopski z PSL Waldemar Pawlak obecnie na polskim rynku politycznym to potwierdził, nic mu nie pozostało z Witosa i Mikołajczyka.

współtwórcą tego co mamy po 1990 roku jest liberał chłopski z PSL Waldemar Pawlak obecnie na polskim rynku politycznym to potwierdził, nic mu nie pozostało z Witosa i Mikołajczyka.

w dniu 31-10-2008 23:18:32 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Andrzej !!! nie idź tą drogą!!! Andrzej nie idź tą drogą!

Andrzej !!! nie idź tą drogą!!! Andrzej nie idź tą drogą!

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 3.14.6.59

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.