Magazyn koscian.net

2005-03-16 08:58:26

Żyją z przyzwyczajenia

W poniedziałek (14 marca) załoga Kościańskiej Fabryki Mebli odmówiła podjęcia pracy.

- Nie okupujemy ani zakładu, ani maszyn, ale pracować nie będziemy. Niech nam wreszcie zapłacą - deklarują pracownicy. Nie otrzymali jeszcze pensji za październik ubiegłego roku. - Z czego żyjemy? Z przyzwyczajenia - wyjaśnia jeden z pracowników.
 
   Od trzech lat spółka ma problemy z wypłatą wynagrodzeń pracowników. O tym, że pracownicy nie otrzymują pieniędzy pisaliśmy  już w 2003 roku (,,A w fabryce strach’’ ,,GK’’ z 24 września 2003). Wówczas zdjęcie bramy wjazdowej do zakładu było puste. Nikt z rozmówców ,,Gazety’’ nie chciał narażać się na utratę pracy. Przez kilka tygodni otrzymywaliśmy potem telefony od zdesperowanych pracowników, którzy bali się nawet przedstawić. W zakładzie pracowało wtedy 170 osób. Zakład zalegał z trzymiesięcznym wynagrodzeniem.

 - Nie boimy się! Teraz nic nam już nie mogą zrobić. Bo czy może być gorzej?  - pytają  dziś pracownicy. Jest ich już tylko 118 - jedna zmiana. Chcą, by świat zobaczył ich krzywdę. Fabryka nie zapłaciła im jeszcze za pracę w październiku ubiegłego roku.
 - Prawda. Część pracowników nie dostała pieniędzy. W tym i ja - mówi zastępca dyrektora do spraw produkcji Stanisław Rutkowski.

 Wynagrodzenia za październik nie otrzymali wszyscy pracownicy umysłowi i kilkanaście osób z produkcji. Pozostali pracownicy czekają na spłatę wynagrodzenia z listopada, grudnia, stycznia i lutego. Takich zaległości w zakładzie, jak twierdzą pracownicy, jeszcze nie było.

 Telekomunikacja odcięła telefony,  zakład ogrzewany jest ,,na pół gwizdka’’. W biurach siedzi się w kurtkach, a na produkcji ludzie ubierają się ,,na cebulkę’’. Na szczęście jest woda, bo kilka miesięcy temu miasto groziło jej odcięciem. Wówczas produkcja w ogóle nie byłaby możliwa. Prąd jest. Zakład produkuje meble dla trzech odbiorców - Marketu Meble i dwóch niemieckich firm - Spilker Natur i Days Healthcare. Niemcy płacą regularnie i to dzięki nim są pieniądze na stu i dwustuzłotowe zaliczki co tydzień lub dwa. 

 - Nie jest dobrze - to prawda - ale są perspektywy na to, by wyjść z tej sytuacji.  Wierzę, że się uda -  powiedział pod koniec ubiegłego roku  prezes KFM Mikołaj Sawicki (,,GK’’ z 6 października ,,A w fabryce ciągle straszy’’). - Nie wiem, co bym tu miał robić, gdybym nie wierzył, że sobie poradzimy. 

 Kilka tygodni później złożył rezygnację z prezesury. Po nim stanowisko przejął prezes Kęska, by w lutym tego roku też zrezygnować. Od tego czasu (do poniedziałku 14 marca) spółka nie ma prezesa. Nie ma też kto reprezentować jej na zewnątrz. Zastępca dyrektora - Stanisław Rutkowski - 3 marca złożył rezygnację z pracy w zarządzie spółki.

 W ubiegłym roku pisaliśmy też, że akcje właściciela KFM - Swarzędzkiej Fabryki Mebli lada tydzień trafić mają na giełdę. Uzyskane w ten sposób pieniądze miały zasilić i kościańską fabrykę. Pracownicy twierdzą jednak, że tego nie odczuli. Czują się osamotnieni. Mają wrażenie, że nikt się nie interesuje ani nimi, ani losem fabryki.
 - Ciągle tylko słyszymy: bądźcie cierpliwi. Mamy już dość! - powiedzieli ,,GK’’ w poniedziałek. Tak jak i pensje, ,,jak krew z nosa’’ spływają świadczenia chorobowe i rodzinne.
 - Mamy dużo pieniędzy, ale na karteczkach - mówi rosły mężczyzna.
 - Niech wreszcie będzie, albo w prawo, albo w lewo. Niech się wreszcie skończy ta agonia - mówi inny.
 - Jeżeli fabryka nie może wypłacić zaliczek pracownikom, to jak ona działa? Jak to możliwe, by dalej działała - pyta blondynka.

 Za co więc żyją? Na koszt rodziny, na krechę, na kredyt - odpowiadają. Grożą im komornicy.
 - Ja mam już niepopłacone rachunki za trzy miesiące - wyjaśnia kobieta.
 - Prezes powiedział nam, że jak nie mamy za co żyć, mamy wziąć sobie deski i ugotować na nich zupę - woła z tłumu inna.
 Rozmawiamy z pracownikami przy bramie. Oni za łańcuchem, ,,GK’’ przed.
 - Nie chcemy zatrzymywać zakładu. Nie chcemy, aby stanął, ale chcemy otrzymywać wynagrodzenie - wyjaśnia szczupły mężczyzna. - Przyszedł jeden prezes, drugi i każdy obiecywał, że dostaniemy pieniądze, jak pójdziemy do pracy.  Chodziliśmy i jesteśmy w takim dołku, że za cztery miesiące nie mamy pieniędzy. Dyrektor obiecuje, że jak będzie wysyłka mebli, to dostaniemy zaliczki. Teraz była wysyłka i pieniądze przepadły gdzieś. 
 - Ciągle się nas starszy, że jak nie będziemy pracować, to zamkną zakład. A my chcemy pracować - mówi kobieta.
 Pieniądze dla nich istotnie przepadły. Przejął je komornik. Zajął  konto zakładu.
 - Na każdym sprzęcie mamy karteczki poprzyklejane. Już jest zajęty - wyjaśniają pracownicy. - Może jak przyjdziemy tu jutro, już ich nie będzie? - zastanawiają się głośno.
 
ALICJA MUENZNBERG

PS. We wtorek pieniądze na zaliczki się znalazły, ale pracownicy i tak odmówili podjęcia pracy. Dyrektor twierdzi, że to błąd. Fabryka nie będzie miała pieniędzy, jeśli nie wyśle kolejnego transportu mebli

GK nr 11/2005
Już głosowałeś!

Komentarze (0)

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 3.145.194.57

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.