Magazyn koscian.net

2004-04-14 08:42:39

Ziemia rozdrapana

Ziemia z cichowskiego gospodarstwa Agencji Nieruchomości Rolnej ,,poszła’’ na 10 lat w dzierżawę za rekordowe czynsze. - Większość wykupili przedsiębiorcy, którzy tak wywindowali ceny - mówi Bernard Ptak. Zawiózł do Warszawy list protestacyjny podpisany przez 34 rolników.

Miało być tak pięknie...
 Przypomnijmy, rolnicy z gminy Krzywiń zabiegają o ziemie dawnych pegeerowskich gospodarstw od początku wieku. Jako pierwsi starania rozpoczęli mieszkańcy Lubinia. Oni też mają największe szanse na wykup ziemi od Agencji Nieruchomości Rolnych, bo wobec tego gospodarstwa nie ma roszczeń byłych właścieli. W zabiegach rolników wsparli burmistrz Krzywinia Paweł Buksalewicz i kościański starosta Andrzej Jęcz. Od 29 września 2003 roku rolnicy z okolic Lubinia uprawiają ziemię Agencji. Zapowiadany przetarg dzierżawy  lub sprzedaży gruntów odbyć ma się w tym roku.
 - Od czasu reformy rolnej w naszej gminie ziemia jeszcze nie trafiła do rolników. To czego teraz dokonano, to wielki sukces - ocenił wówczas Bernard Ptak, członek zarządu powiatu kościańskiego (,,GK’’ 3 września 2003).
 - W Cichowie też być może uda się podzielić gospodarstwo między rolników . Chciałbym... - mówił w ubiegłym roku burmistrz Paweł Buksalewicz (,,GK’’ 20 sierpnia 2003). Zadowolony z sukcesów współpracy między rolnikami Bernard Ptak przedstawiał  już plany stworzenia grupy producenckiej.
 - Pewnie i tak będą jakieś niesnaski, ale najważniejsze, by ziemia nie trafiła w ręce spekulantów - twierdził (,,GK’’ 3 września 2003).
...a było jak zawsze
 Grupa inicjatywna zainteresowana ziemią cichowskiego gospodarstwa zawiązała się w połowie 2002 roku. 3 lipca 2002 po raz pierwszy złożyła w Agencji wniosek o przekazanie ziemi. Podpisało się pod nim wówczas 14 rolników z Mościszek, Łagowa i Bielewa. Starosta Jęcz i burmistrz Buksalewicz wsparli ich starania.
 - Agencja zaczęła rozważać naszą propozycję. Tu już był sukces - mówi Roma Glura, jeden z inicjatorów akcji. - Podejrzewam, że gdyby nas lokalne władze nie uwiarygodniły w agencji, nie chcieliby tam z nami - rolnikami - gadać. A tak, zaczęli...
 Gdy jesienią 2003 roku gospodarze z Lubinia i okolic dostali w użytkowanie ziemie z lubińskiego gospodarstwa, rolnicy z grupy inicjatywnej okolic Cichowa 17 padziernika wysłali kolejny wniosek do Agencji. Przyszła odpowiedź - będzie przetarg. Zorganizowano zebranie w Bieżyniu i okazało się, że zainteresowanych dzierżawą jest ponad osiemdziesiąciu rolników.
 - Gdyby każdy miał coś dostać, wypadłoby po dwa i pół hektara. Jak zorganizować taki tłum? Wyłamali się niektórzy i ruszyliśmy do wolnego przetargu - wyjaśnia Glura.
 Agencja podzieliła ziemię na 14 działek (przedtem były trzy). W przetargu udział wzięły 32 osoby. O jedną działkę ,,biło się’’ od 6 do 18 osób.
 - Obliczyliśmy, że dzierżawa się opłaci, gdy czynsz nie przekracza 7 kwintali pszenicy od hektara. Założyliśmy, że walczyć będziemy do 10 kwintali. Więcej, nie byliśmy w stanie zapłacić. Tymczasem ceny tak windowano, że część działek wydzierżawiono za 15, a część nawet za 17 kwintali - opowiada Roman Glura.
 Bernard Ptak mówi wprost, że cenę podwindowali dwaj uczestnicy przetargu, którzy zdaniem rolników rolnikami nie są. Tadeusz S., jak twierdzą, jest przedsiębiorcą, a Grzegorz M. był członkiem zarządu firmy, która przez lata nieporadnie gospodarzyła w gospodarstwie Cichowo. W liście do komisji przetargowej rolnicy przedstawiają Tadeusza S. jako likwidatora Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej w Świerczynie i przedsiębiorcę. ,,Czy mamy tolerować ludzi, którzy likwidują zakład rolny, zarabiają pieniądze na tym procederze, a następnie próbują wydzierżawić ziemię’’?  Jak twierdzi Ptak, inny z uczestników przetargu wziął w nim udział tylko po to, by głodni ziemi rolnicy zapłacili mu za rezygnację. I ponoć zapłacili.
 - To jest perfidne łajdactwo, które nie powinno istnieć w naszym kraju, a szczególnie w kraju w Unii Europejskiej. Brak nam konkretnego prawa - twierdzi Ptak. - Rolnik nie ma szans w przetargu z rolnikiem przedsiębiorcą. Bo ten drugi główne dochody ma z przedsiębiorstwa. We Francji w takich przypadkach jest przydział ziemi, a nie wolny przetarg.
 Tadeusz S. wydzierżawił około 60 hektarów i tyle samo Grzegorz M. Z grupy ponad 80 rolników, którzy chcieli dzierżawić ziemię, otrzymało ją pięciu w Bieżyniu i jeden w Mościszkach.
 - Nie wiem, czy przy tej cenie jest kalkulacja uprawy - zastanawia się sołtys Cichowa Czesław Kaczmarek. - To jest szokujące. Wiem, że rolnicy jeździli, starali się, walczyli ponad rok o tę ziemię, a w sumie jej nie dostali.
 - W Unii, na przykład we Francji, przy izbach rolniczych działa taka komórka, która zajmuje się przydziałem gruntów rolnikom - twierdzi Bernard Ptak. - To społeczna komisja. W Polsce nic się w tym kierunku nie dzieje, a na rolnikach się żeruje. Nie jesteśmy przeciwni temu, żeby przedsiębiorca, pan S. też otrzymał ziemię, ale nie znaczy to, że ma przejąć 200 hektarów, bo ma pieniądze. Natomiast rolnicy, którzy mają rozwijać swoje gospodarstwa zostają postawieni przed faktem, że nie są w stanie z nim konkurować. W Unii nie ma przetargów wolnych na grunty, ale działki są przydzielane. I pan S. też dostałby tam działkę, ale tak jak i inni. Jak wejdziemy do Uni Europejskiej i będzie nadal wolny rynek, to nasze gospodarstwa nie mają szans się powiększyć. A są tu gospodarstwa, w których  korzystając z funduszy sapardowskich pobudowano obory, pokupowano sprzęt. Wielu wróciło z przetargu do domów załamanych.
 Zgodnie z prawem przetarg ograniczony był do rolników. Agencja wyjaśnia, że wszyscy jego uczestnicy złożyli dokumenty świadczące o tym, że są rolnikami.
Ziemi nie da się naciągnać
 W gminie Krzywiń głód ziemi jest ogromny. W samych Mościszkach na 44 numery posesji tylko pod ośmioma nie ma gospodarstwa rolnego.
 - Tu głód ziemi zawsze będzie - twierdzi Glura. -  Sześć hektarów to już dziś za mało, by utrzymać rodzinę, ale za dużo, aby zajmować się ziemią i pracować gdzieś na etacie. A ziemi nie da się naciągnąć. Tu nikt nie chce sprzedać. Tu ziemia, to wartość. Są tacy, co dzierżawią, ale nikt nie sprzeda. W Agencji chyba nie spodziewali się takiego zainteresowania ziemią. Z tego co wiem w innych regionach Polski ziemie dzierżawią po 4 kwintale pszenicy za hektar. A tu taka cena...
 Zdaniem Glury przetarg przeprowadzono prawidłowo. Zgodnie z procedurą przetargową. Rolnicy mają jednak żal do Agencji, że ta wbrew wcześniejszym założeniom, dopuściła do przetargu rolników z sąsiednich gmin.
 - To znaczy, że udział w nim mogli wziąć rolnicy z czterech powiatów. Poza tym, za rolnika powinno się uważać kogoś, kto 70 procent swoich dochodów ma z rolnictwa - dowodzi Glura.
 Zdaniem sołtysa Cichowa Agencja podzieliła ziemię na zbyt duże działki. Jej interesy i rolników rozminęły się. Agencja chciała przy najniższych kosztach wydzierżawić za najwyższą cenę, a rolnikom zależało by cena była najniższa, a ziemia podzielona tak, by każdy coś dostał.
 - To co, mieliśmy po hektarze dzielić? Działki były po kilkanaście hektarów. Ustawa mówi, że rolnik może mieć do 300 hektarów. Ta reforma minęła, kiedy ziemie po hektarze dawali - twierdzi administrator gospodarstwa w Starym Bojanowie. Tam odbył się przetarg.
Dzielmy i rządźmy
 Trzydziestu czterech rolników podpisało się pod listem do Komisji Przetargowej. Domagali się wykluczenia z przetargu trzech jego uczestników (Tadeusza S. Grzegorz M. i Zbigniewa S.) i chcieli, by Agencja przekazała im ziemię bez przetargu. Ponieważ wniosek złożono zbyt późno komisja go nie rozpatrzyła.
 - Przetarg był przeprowadzony prawidłowo, zgodnie z procedurą. Nasz błąd, że tak późno zorientowaliśmy się, co się święci - mówi Glura. - My już straciliśmy swoją szansę, ale musimy przygotować rolników z Lubinia, Czerwonej Wsi i Jurkowa. Żeby nie zostali, jak my, z niczym. Naszym zdaniem ziemia powinna być dzielona na dole. Tu. W gminie, w powiecie. Tu gdzie ludzie wiedzą ile ona znaczy i dla kogo. Agencje z Warszawy, nie znają środowiska. Nie wiedzą jakie są tradycje rolnicze.
 Bernard Ptak przygotwał interpelację dla posłów z PSL i Samoobrony. Chciałby, aby ziemię dzieliły władze powiatu, rada powiatu  lub jakiś inny organ, ale lokalny. W Warszawie jednak nikt się sprawą cichowskiego przetargu nie zainteresował.
 - Ponoć już posłowie Samoobrony coś takiego przygotowali, ale trafiło do biurka marszałka Marka Borowskiego - wyjaśnia Ptak.

ALICJA MUENZBERG

Gk nr 15/2004
14 marca 2004

Już głosowałeś!

Komentarze (0)

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 18.188.103.162

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.