Magazyn koscian.net

2003-04-29 15:43:24

Wiktoria uwierzyła w siebie!

Z 4-tygodniowej rehabilitacji w ośrodku ,,Euromed’’ w Mielnie wróciła 6-letnia Wiktoria Mocek. Przypomnijmy, że w listopadzie 2002 r. samorząd szkolny Zespołu Szkół nr 1 w Kościanie zorganizował wielką loterię fantową, z której dochód przekazany został na leczenie dziewczynki.
(GK nr 212 z 5.03.03)

Zebrano wówczas równowartość turnusu rehabilitacyjnego, czyli 12 tys. zł. 10 procent tej kwoty dołożyła także warszawska Fundacja Dzieciom ,,Zdążyć z Pomocą’’. Dzięki tej pomocy 4 stycznia br. Wiktoria wraz z mamą Kamilą mogła pojechać do nadmorskiego ośrodka rehabilitacyjnego.
 
 STARCHLIWE POCZĄTKI
 - Jechałam tam pełna obaw, że rehabilitacja niewiele pomoże, że Wiki niczego się tam nie nauczy, i że będzie wielkie rozczarowanie. Nikomu nie mówiłam o tym, ale bałam się strasznie, a czas mijał bardzo szybko – mówi Kamila, mama dziewczynki. – Po dwóch tygodniach rehabilitacji, kiedy Wiki zaczęła sama stać, uwierzyłam w sukces. A kiedy mąż przyjechał po nas i córka samodzielnie podeszła do niego, to radość była wielka.
 Zaraz po przyjeździe do Mielna Wiktoria miała przymiarkę kombinezonu. Ubrana w niego musiała pokazać co potrafi. Niestety, nawet chodzenie na czworakach sprawiało jej trudność. Do tego paraliżował ją strach przed nowym otoczeniem, bólem i zabiegami. Wiktoria jednak szybko się zaaklimatyzowała. W połowie pierwszego tygodnia przeprowadzono szczegółowe badania. Pediatra sprawdził ogólny stan zdrowia Wiktorii, a ortopeda ocenił zmiany chorobowe i przykurcza. Takie samo badanie przeprowadzono pod koniec czwartego tygodnia leczenia.
 Zajęcia prowadzono sześć dni w tygodniu. Rozpoczynały się o godz. 8.00, a kończyły o godz.12.15. Po obiedzie nie było już ćwiczeń, ponieważ intensywne zajęcia bardzo męczyły małe organizmy. Wiktoria jednak szybko regenerowała siły. Po obiedzie była chętna do dalszych ćwiczeń. Popołudniami odbywały się zajęcia polisensoryczne, podczas których rozwijano wszystkie zmysły. Dzieci gotowały, wąchały i smakowały potrawy, dotykały, malowały, słuchały muzyki i grały.
 CUDOWNY KOMBINEZON
 ,,Euromed’’ jest jedynym ośrodkiem rehabilitacyjnym na świecie stosującym terapię kosmiczną i mającym doskonałe osiągnięcia w leczeniu dzieci z porażeniem mózgowym. Kombinezon kosmiczny daje aż 20-kilogramowe obciążenie. Wiktoria natomiast waży o kilogram mniej. Właśnie dzięki temu ciężarowi pacjent łatwiej łapie równowagę. Pacjent spędza w kombinezonie od 2 do 3 godzin dziennie.
 - Każdy kto zakłada ten kombinezon po raz pierwszy nie umie się w nim nawet poruszać – stwierdza mama.
 - Dobrze się czułam w kombinezonie, ale czasami był ciężki – dodaje Wiktoria. – Łatwo się w nim chodziło o kulach.
 Wbrew pozorom kombinezon kosmiczny ,,ADELA’92’’ nie przypomina kombinezonów astronautów. Wygląda jak kłębowisko specjalnie upiętych lin, haczyków i obciążników, łączących spodnie z nakolannikami. Jego zakładanie trwa ponad 10 minut. Praca w kombinezonie oprócz wzmacniania mięśni, powoduje też lepszą pracę mózgu, który wówczas pięciokrotnie mocniej odbiera zewnętrzne impulsy. Poprawia się mowa, wzrok i wyostrzają się wszystkie zmysły.
 Wiktoria miała w grupie rówieśnicę Anię, która była na rehabilitacji w Mielnie już czwarty raz. Razem ćwiczyły w sali nr 11. W tym czasie w ,,Euromedzie’’ usprawnianych było 27 pacjentów, w tym także Włosi, Amerykanie, Kuwejtczycy i Niemcy. Leczy się tu osoby w wieku od 3 do 39 lat. Wiki była jednym z najzdrowszych dzieci, które było na styczniowym turnusie.
 Ściany w ,,Euromedzie’’ zdobią zdjęcia dotychczasowych pacjentów oraz kolorowe obrazki, dzięki którym dzieci zapominają o tym, że są w placówce leczniczej. Na II piętrze budynku jest basen, w którym pacjenci mogą pływać lub relaksować się w jacuzzi, które bardzo pomaga w walce z zakwasami. W niedziele organizowane są tu dyskoteki, a popołudniami można chodzić na długie spacery nad morze.
 CZARODZIEJSKIE RĘCE
 Przez pierwszy tydzień rehabilitacji - podczas ćwiczeń rozciągających - Wiktoria płakała z bólu. Jak wszystkie dzieci tutaj. Jednak z każdym dniem ból ustępował, a Wiki była coraz sprawniejsza.
 - To był najgorszy czas. Wszystko ją bolało, miała zakwasy. Strasznie wtedy płakała, a kiedy byłam przy niej na sali płacz się potęgował, więc wychodziłam. Zresztą kiedy patrzyłam na to co z nią wyprawiają, dosłownie wszystko mnie bolało – opowiada pani Kamila.
 - Bardzo fajne były te panie w Mielnie. Lidka, Jola, Ela. Lubiłam Lidkę, która ze mną ćwiczyła rozciąganie i naciąganie, robiła mi też masaże rąk – przerywa mamie Wiktoria. – Jola asekurowała mnie jak chodziłam w kombinezonie, a Ela jej pomagała i leżała ze mną na podłodze. Broiły ze mną. A jak brzydko szłam, to mówiły ,,ale popelina’’.
 Na początku w każdym ćwiczeniu pomagały Wiktorii dwie rehabilitantki, potem już tylko jedna. Pracowano nad mięśniami nóg, rąk, barków, brzucha, pośladków i posturalnych oraz nad równowagą, koordynacją ruchową, stabilizacją bioder. Wiktoria ćwiczyła z odważnikami i workami piasku, mającymi po 3-4 kg. Aby rozciągnąć przykurcza pod kolanami i wyprostować plecy, na kostki i kręgosłup kładziono jej worki z piaskiem, pod którymi musiała leżeć kilka minut. Robiła też ćwiczenia równoważne oraz wzmacniające mięśnie. Dwa razy dziennie Wiktoria miała zakładane tzw. elektryczne buty, których impulsy stymulowały pracę mięśni stóp. Upinana była w pionizator, prostujący kolana. W ,,pająku’’ wzmacniano biodra Wiktorii, która musiała robić minimum 10 przysiadów na dwóch i jednej nodze. Do tego dochodziła też tlenoterapia.
 - Dla mnie byłby to duży wysiłek, a co dopiero dla takiego dziecka. Opasana obręczą w pasie musiała trzymać równowagę – dodaje pani Mocek. – Na nogach Wiktoria miała masę siniaków od tych wszystkich lin i gum. Ale rehabilitantki miały czarodziejskie ręce. Najpierw tylko jedna, bo jak rozciągała Wiki to nic ją nie bolało, a pod koniec już wszystkie miały ten dar.
 Teraz już, na wspomnienie ćwiczeń w ośrodku, Wiktoria się uśmiecha i mówi, że chętnie by tam wróciła.
 NAUCZYŁAM SIĘ...
 - Nauczyłam się sama stać, chodzić o kulach... O tu idę sama - wskazuje na fotografię Wiktoria.
 Pierwsza próba samodzielnego stania trwała zaledwie chwilkę. Rehabilitantki zdążyły doliczyć do 10 i Wiktoria się przewróciła.
 - Pierwszy raz przeszła 20 kroków sama! Nigdy wcześniej tylu kroków nie zrobiła naraz, przenosząc ciężar ciała z nogi na nogę, nie potykając się i nie przewracając - cieszy się mama. - Jest zdecydowanie silniejsza, bardziej wyprostowana. Ma wzmocnione mięśnie rąk, nóg i pośladków. Stała się bardziej samodzielna.
 Przez 4 tygodnie rehabilitacji Wiktoria zrobiła duże postępy. Do tej pory wstawała i chodziła wyłącznie trzymając kurczowo za rękę mamę lub tatę. Idąc nie podnosiła nóg i uderzała kolanem o kolano. Teraz już tego nie robi. Musiała się także nauczyć upadać. Do tej pory przewracała się do tyłu, nie potrafiąc ochronić głowy przed urazem. W Mielnie nauczono ją bezpiecznego upadania. Zlikwidowano przykurcz pod lewym kolanem. Sama umie się już nawet ubrać i rozebrać. Na stojąco ogląda nawet bajki w telewizji.
 Chodzenie o kulach opanowała już pod koniec pierwszego tygodnia. Początkowo jednak musiała czuć rękę mamy na swoim ramieniu. Wiktoria od września uczyć się będzie w I klasie. A kule z pewnością pomogą jej w samodzielnym poruszaniu się po szkole.
 PO POWROCIE
 W kościańskim Ośrodku Rehabilitacji Dzieci i Młodzieży trzy razy w tygodniu kontynuowane są ćwiczenia usprawniające małą Wiki (m.in. masaże, ćwiczenia rozciągające). Czuwa nad tym rehabilitantka Agnieszka Czyżak. Wiktoria ćwiczy także w domu. Rodzice usypali worki z piaskiem, które dziewczynka musi ciągnąć za sobą, robią ćwiczenia na materacu, ćwiczą rozciąganie.
 Przez tydzień po powrocie Wiktoria nie chodziła na zajęcia do ORDiM. Miała wypoczywać po wzmożonym wysiłku. Specjaliści z Mielna ostrzegali, że stan Wiktorii może się pogorszyć, że dziecko może mdleć, przestać siadać, chodzić i wstawać. Na szczęście nic takiego się nie stało.
 - Wszyscy mówią, że postępy są ogromne, że 27 dni w Mielnie bardzo dużo jej dały. Cieszę się, że Wiki chodzi już o kulach, to mnie napawa spokojem, że da sobie radę w życiu, że nie zawsze będzie zdana na nas - mówi z uśmiechem Kamila Mocek. - Teraz ważne jest, by utrzymać ten stan mięśni i pracować nad stopniowym ich rozwojem i wzmacnianiem.
 ***
 Być może w połowie tego roku Wiktoria ponownie wyjedzie na rehabilitację do Mielna. Z zebranych pieniędzy na koncie Fundacji pozostało jeszcze ponad 3 tys. zł. Tym razem jednak Mockowie chcą pojechać na 2-tygodniowy turnus.
 
 KARINA JANKOWSKA
 
 Pieniądze można też wpłacać na konto: PKO BP XV o/Warszawa 93 10201156 123112454 z dopiskiem „Darowizna na leczenie i rehabilitację Wiktorii Mocek”.
Już głosowałeś!

Komentarze (0)

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 3.21.240.212

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.