Magazyn koscian.net

2003-04-24 16:12:54

Ta ostatnia topola

W niedzielę, 8 września, o godzinie 4.15 na drodze numer 606 w Dębcu Nowym Sebastian P. z Kiełczewa ,,...leżał na boku i krwawił. Powtarzał w kółko - ale mieliśmy wypadek, ale mieliśmy wypadek, ale mieliśmy wypadek...’’.
(GK nr 188 z 18.09.2002)

Piotr prawdopodobnie wtedy już nie żył. Kilkadziesiąt minut wcześniej razem z Bartoszem i Pawłem bawili się w dyskotece w Dobramyśli koło Leszna.
 twierdza korpulentny mieszkaniec Dębca Nowego. - Wieś widziała, ale nie powie. Ja byłem przy oknie na chwilę przed tym wypadkiem. Potem pamiętam huk, a potem jakby puszki ktoś toczył po ulicy. Zobaczyłem jeszcze jak opada kurz. Długo opadał. Dwa samochody jadące od strony Leszna przejechały. Nie zatrzymały się. Nie mogli nie widzieć, że to wypadek, bo na drodze leżało pełno części. Zatrzymało się małżeństwo jadące z Dębca i to ono dzwoniło na pogotowie.
 - Nadjechaliśmy chyba tuż po zdarzeniu - wspomina kobieta, która wezwała z mężem pogotowie.
 - Dwóch mężczyzn biegało po jezdni, jeden strasznie krzyczał. Ze zdenerwowania klął. Jeden leżał na boku i krwawił. Ten powtarzał w kółko - ale mieliśmy wypadek, ale mieliśmy wypadek, ale mieliśmy wypadek... Wszyscy byli w szoku. Nie wiedzieliśmy, ilu ich było. Mąż pytał i dopiero wtedy zaczęli szukać czwartego. Leżał obok samochodu pod rozbitą szybą. Mąż próbował się do niego dostać, ale było bardzo ciemno. Nie dawał oznak życia.
 Żaden z mieszkańców wsi nie wyszedł wtedy z domu. Tłumek zebrał się dopiero jak przyjechało pogotowie i policja.
 - To nie znieczulica, proszę pani - uprzedza mieszkanka Dębca Nowego w kolorowym fartuszku. - My się boimy. Ci z dyskoteki nas do tego - chałasów, krzyków - przyzwyczaili. Latem w nocy klaksony, krzyki, przekleństwa są tu na porządku dziennym. Kiedyś byłam u komendanta policji w Kościanie i pytałam, co mamy robić? Powiedział, żeby nie wychodzić z domów, nie otwierać okien, nie rozmawiać. Po prostu wzywać policję. A wtedy, jak jeden krzyczał... Strasznie klął. Nie da się tego powtórzyć. Takie wyrazy... Denerwował się, że pomoc nie przyjeżdża. Krzyczał - gdzie oni są! I klął, strasznie klął...
 - Policja przyjechała po dziesięciu minutach, a pogotowie po dwudziestu chyba. Bardzo długo nikogo tu nie było - mówi korpulentny pan i przyznaje, że na zegarek nie patrzył, a w takich wypadkach czas biegnie inaczej.
 - Nie wiem, on chyba otarł się o drzewo i wpadł do tego wylanego betonem rowu. Gdyby rów nie był wylożony kamieniami w betonie... Może przez beton ten chłopak zginął? - zastanawia się inny mężczyzna.
 - Syn patrzył przez okno i mówi: patrz mamo tam maska leży. A po chwili: to nie maska, to tak pogięty znak drogowy... - wspomina pani w fartuszku.
 - Stary znak z nazwą miejscowowści stał przy samej drodze, nad rowem, kawałek za ostatnim drzewem - wyjaśnia inny z mieszkańców Dębca Nowego. - Wjechali w niego i bardzo go pogięli. Samochód stał w miejscu, w którym stoi nowy znak. Stał odwrócony tak, jakby chciał do Leszna wracać...
 - Mieli pecha. Uderzyli w ostatnie drzewo na tej alei... Ostatnie... - kiwa głową młody mężczyzna
 - Musieli bardzo szybko jechać i nie wiem, dach mieli pogięty, to może oni w powierzu fikołkowali? - zastanawia się czarnowłosa kobieta. - Bo czemu wszyscy wypadli z samochodu? Co musi się stać, aby ludzie wypadli z samochodu?
 Po śladach na trawie widać, że audi zjechało z asfaltu kilkanaście metrów przed ostatnim drzewem alei. O ostatnią topolę otarło się do wysokości siemdziesięciu centymatrów. Stoją tam teraz dwa cmentarne lampiony. W środę przywiozła je tu grupka ubranych na czarno ludzi. Samochód gnał dalej. Wpadł, choć nie głęboko, do rowu wyłożonego kamieniami. Wybił się z niego i zatrzymał na poboczu przy RSP Dębiec Nowy. W miejscu, gdzie stanął, stoi teraz znak z nazwą miejscowości. Piotr leżał na betonie za samochodem.
 Czy jechali za szybko? To stwierdzi dopiero rzeczoznawca. Dwaj, którzy siedzieli na tylnym siedzeniu twierdzą, że spali. Czy spał też Piotr, być może nie dowiemy się nigdy. Bardzo prawdopodobnym jest, że zasnął kierowca - Sebastian.
 - Na razie nie znamy przyczyn wypadku - mówi Przemysław Mieloch, rzecznik prasowy kościańskiej policji. - Powołaliśmy biegłych w zakresie rekonstrukcji zdarzeń. Auto będzie poddane badaniom, by stwierdzić, czy wady techniczne mogły przyczynić się do tragedii. Nie wykluczamy, że kierowca zasnął za kierownicą.
 Najprawdopodobniej Piotr i Sebastian siedzący na przednich siedzeniach nie mieli zapiętych pasów bezpieczeństwa. W Kościanie i okolicy z ust do ust powtarzana jest plotka, że chłopcy byli pod wpływem narkotyków.
 - Nie mamy na ten temat żadnych danych - mówi Mieloch. - Aby wykluczyć taką ewentualność pobraliśmy krew kierowcy do badania na obecność alkoholu i środków odurzających. Wyniki poznamy za kilka tygodni. W wydychanym powietrzu alkoholu nie stwierdzono...
 Śmierć kolegi bardzo poruszyła młodych ludzi z Kościana i okolic. Piotr był lubiany. Miał dopiero 18 lat. Był uczniem Zespołu Szkół Zawodowych w Śmiglu.
 - Jesteśmy wszyscy przygnębieni - mówi bliski kolega Piotra, Szymon. - Spotykamy się, siadamy razem i... słów brak. Dla nas to zbyt trudne, by mówić. Może jest jeszcze za wcześnie? Może kiedyś będzie łatwiej? Dzisiaj spotkałem mamę Piotra i... znów wszystko wróciło. Nie wiem, co się stało. Nie wiem, dlaczego. Słyszałem wiele wersji zdarzeń... Stało się... Trudno nam sobie z tym poradzić...
 W Dębcu Nowym jedynymi śladami tragedii są: odrapane drzewo, nowy znak i skoszona lebioda za wsią.
 - Żeby zobaczyć, czy coś jedzie, od strony Kościana trzeba było wyjachać z polnej ścieżki na pół jezdni - relacjonuje pani w fartuszku. - Trzy razy telefonowaliśmy do zarządu dróg, żeby wycięli. I nic. Zdarzył się wypadek i następnego dnia przejechali i wycięli...
 - Trzeba było wtedy tu być i do „Śmiechu warte” film nakręcić. Lebiodę piłą motorową wycinali - dodaje szczupły mężczyzna. Inni przytakują.
 Kilkaset metrów od wsi na jednej z topoli wisi krzyż. Mieszkańcy pamiętają - trzy lata temu zginął tam 21-letni chłopak. Może tego, a może wcześniejszego lata zginął w tej alei wczasowicz - rowerzysta ze Śląska. Nie ma krzyża. Krzyże nie upamiętniają też wszystkich, którzy zginęli na zakręcie przy drodze na Kościan i tych, którzy o mały włos...
 - Może powinni tu czarny punkt postawić? Może garby pobudować? Jeździliby wolniej, a my żylibyśmy spokojniej - zastanawiają się mieszkańcy Dębca Nowego.
 - To było tej niedzieli - mówi pod sklepem w Dębcu kobieta w czarnym golfie. - Zabrali ciało tego chłopca, pozbierała się policja. Nie wiem, szósta była? My jeszcze staliśmy i wtedy minął nas samochód. Chyba sto pięćdziesiąt miał na liczniku... To co można zrobić? No co? Chyba tylko popukać się w głowę. Czy to, co się stało tej niedzieli, kogoś czegoś nauczy?
 ALICJA MUENZERG
Już głosowałeś!

Komentarze (0)

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 18.117.152.26

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.