Magazyn koscian.net

2005-04-20 12:32:17

Smutny epilog sąsiedzkiej wojny

Problemu, którego nie udało się rozwiązać administratorowi budynku rozwiązało życie...

W grudniu 2004 r. („GK” nr 51/52) w artykule pt. ,,Sąsiedzka wojna’’ opisywaliśmy historię sporu toczącego się pomiędzy sąsiadami należącej do PKP kamienicy przy ul. Nacławskiej w Kościanie. Problemu, którego nie udało się rozwiązać administratorowi budynku rozwiązało życie...
 

 Przypomnijmy, kłopoty 82-letniego Stanisława Jakubowicza, od ponad 47 lat mieszkającego w służbowym mieszkaniu w kamienicy należącej do PKP, zaczęły się siedem lat temu. Wtedy do mieszkania na górze wprowadziła się sąsiadka Kowalska (nazwisko zmienione). Oba mieszkania mają wspólny system kominowy i wodociągowy.
 - Dwa lata temu sąsiadka zaczęła remont łazienki. Prosiłem, by nie uszkodziła izolacji posadzki, a tu jak na złość zbili płytki używając wiertary udarowe i izolację przecięli – informował pół roku temu pan Stanisław. – Założyła nową wannę, bez syfonów i odpływ wpuściła do starej kratki, więc zaraz potem był przeciek.
 Mimo obietnic  nie naprawiano usterki. Z góry sączyła się woda, a na  zalanym suficie w mieszkaniu Jakubowicza porobiły się purchawy, zwisały płaty zamokłej farby i tynku. Sufit groził zawaleniem. Rok później pani Kowalska wymieniała system grzewczy, zastępując piec kaflowy gazowym. Administrator wydał zgodę, lecz zastrzegł, by usunąć piec kaflowy. Tak się jednak nie stało. Do mieszkania pana Stanisława dostawał się czad. Kilkakrotnie z zadymionego mieszkania wyprowadzał go sąsiad, ratując mu tym samym życie. 20 września 2004 r. pan Stanisław trafił do szpitala z objawami zaczadzenia. Spędził tam osiem dni. Po wyjściu ze szpitala zamieszkał u wnuczki. W budynku przy ul. Nacławskiej wielokrotnie interweniowała policja.
 - Dzwoniliśmy do inspektoratu mieszkaniówki, by interweniowali, błagaliśmy, nawet Teleskopem zaczęliśmy straszyć i nic – powiedziała wówczas wnuczka Izabela Konik bezradnie rozkładając ręce. - Dwa, trzy razy w tygodniu telefonowałam z mamą na zmianę do Poznania do pana Śmigurskiego, który prowadzi sprawę dziadka, to do Leszna. Słyszymy ciągle, że sprawa jest w toku, że tok administracyjny musi trwać. I tak od jednego do drugiego nas odsyłają i nic z tego nie wynika. Sprawa jest dla nich niewygodna... Może szum medialny spowoduje, że wreszcie rozwiążą tę sprawę.
 Niestety, nawet po naszej interwencji nie udało się przyspieszyć rozwiązania sąsiedzkiego sporu. Konflikt rozwiązało życie – kilka dni temu pan Stanisław zmarł.
 - Miał wyjść w czwartek ze szpitala. Umył się, ogolił, położył na łóżko i już nie wstał - mówi zrozpaczona córka Anna Rożek. – Dzwoniąc do Leszna i Poznania ciągle słyszałyśmy, że zajmują się sprawą, ale osoba za nią odpowiedzialna jest a to na urlopie, a to na chorobowym. Mówię pani klasyczna spychologia. W końcu powiedziano mi, że sprawa się rozwiąże, bo w kwietniu sąsiadce kończy się umowa najmu. Co z tego kiedy tata zmarł?!   (kar)

GK nr 16/2005
Już głosowałeś!

Komentarze (0)

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 3.17.162.250

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.