Magazyn koscian.net

2010-05-25

Siedemnastka

Od osiemnastu lat kościańscy i śmigielscy pątnicy pielgrzymują na Jasną Górę pod własnym szyldem. Od szesnastu lat ich grupa, będąca częścią wielkiej pielgrzymki diecezji poznańskiej, nosi numer „17”. Za półtora miesiąca po raz kolejny rozpoczną dziesięciodniowy marsz, który zakończą przed obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej. Jeśli ktoś ma ochotę, to może się przyłączyć

Ta grupa narodziła się z potrzeby serca. Nie powstała, jak większość grup poznańskiej pielgrzymki na Jasną Górę, z administracyjnego podziału licznej rzeszy wiernych. Stworzyli ją sami pielgrzymi.

- Wszystko zaczęło się w roku 1990, gdy licząca około 20 osób grupa, pod przewodnictwem pana Zygfryda Budzyńskiego, chciała wziąć udział w Pieszej Poznańskiej Pielgrzymce na Jasną Górę. Wtedy jednak nikt nawet nie marzył o tym, że ze Śmigla może wyjść samodzielna grupa. Śmigielanie dotarli więc pieszo do Leszna, gdzie dołączyli do grupy „28”, z którą kontynuowali pielgrzymi szlak - opisuje Ania Samol, autorka opracowanej na potrzeby strony internetowej historii ,,siedemnastki’’.

Rok później, na pielgrzymkę i odbywające się w Częstochowie Światowe Dni Młodzieży wyruszyło 50 pielgrzymów. Po powrocie byli już pewni, że chcą aby ze Śmigla wyruszała ,,ich’’ pielgrzymka. Hołdowali przy tym zasadzie, że chcieć to móc. Wzięli się ostro za wydeptywanie ścieżek, przekonywanie, organizowanie. Nie ustawali, choć często tłumaczyło im, że pomysł nie ma szans. Może i nie miał, ale chcieć to móc. Po wielu trudach grupa doczekała się rejestracji i otrzymała numer „32”.

- I wszystko byłoby super, gdyby nie fakt, że grupa potrzebuje przewodnika - księdza, a żaden ksiądz, z różnych względów, nie chciał przewodniczyć grupie „32”. Znów zapanowało zwątpienie. Z pomocą przyszedł ks. Stanisław Tokarski - ówczesny proboszcz Drzeczkowa (obecny proboszcz Racotu), który mimo, iż kilka tygodni wcześniej uległ poważnemu wypadkowi i jego stan zdrowia pozostawiał wiele do życzenia, zgodził się zostać przewodnikiem grupy. I tak w 1992 r. ze Śmigla wyruszyła pierwsza pielgrzymka - odnotowała Ania Samol.

Lata dziewięćdziesiąte, to czas w którym grupa była przede wszystkim śmigielska, choć coraz liczniej jej szeregi zasilali pielgrzymi z Kościana. W roku 1993 przewodnikiem został ks. Piotr Zawidzki, ówczesny wikariusz śmigielskiej parafii p.w. św. Stanisława Kostki. Rok później, po rozdzieleniu poznańskiej pielgrzymki na grupy poznańskie i opalenickie, grupę przypisano do pielgrzymek opalenickich i nadano jej, obowiązujący do dziś, numer „17”.

- Po raz ostatni ks. Piotr przewodniczył nam w roku 1999. Był to rok wyjątkowy, gdyż mieliśmy zaszczyt jako pierwsi upaść krzyżem u stóp Matki Boskiej. Ogromnym przeżyciem była też „obstawiana” przez naszą grupę msza św. na wałach, a także przygotowane przez nas czuwanie w kaplicy Matki Boskiej, które odbyło się w nocy z 16 na 17 lipca - wspomina kronikarz.

W XXI wieku grupa zaczyna się stopniowo przemieniać ze śmigielsko-kościańskiej na kościańsko-śmigielską. Bowiem jej serce zaczęło mocniej bić w kościańskiej parafii p.w. Ducha Świętego. W 2000 roku nowym przewodnikiem został ks. Jarosław Klupś, wikariusz parafii p.w. św. Stanisława Kostki w Śmiglu. Rok później do grupy przyłączył się wikary od Ducha Świętego - ks. Krzysztof Ratajczak. Z roku na rok wpływ kościaniaków był coraz większy i całoroczne życie grupy pielgrzymkowej przeniosło się do stolicy powiatu. Od czterech lat grupie przewodniczy ks. Adrian Bączyński, rodowity kościaniak, który pielgrzymuje w tej grupie nieprzerwanie od 1995 roku.

Początkowo pielgrzymka wyruszała 6 lipca równolegle z Kościana i Śmigla, by spotkać się w Drzeczkowie. Później ustalono, że pielgrzymka będzie wyruszać 5 lipca z Kościana. Wędruje tego dnia tylko do Śmigla, gdzie druga część grupy organizuje dla wszystkich ,,pogodny wieczór’’. Następnego dnia wspólnie wyruszają w drogę do Częstochowy. Przed nimi dziesięć dni marszu.

Po co?

- To bardzo dobre pytanie - mówi ks. Adrian Bączyński, przewodnik ,,siedemnastki’’. - Dla człowieka wierzącego, o ugruntowanej duchowości, pielgrzymka to forma praktyki religijnej dająca poczucie prawdziwej łączności z żywym Kościołem. Pielgrzymi wyruszają w drogę z konkretną intencją, własną lub powierzoną. Z kolei dla poszukujących Boga, pielgrzymka jest na początku okazją na jakąś przygodę. Jednak nim wyruszy się w drogę warto odpowiedzieć sobie na pytanie: po co chcę iść? Każdy z nas idzie w jakimś celu. Ci, którzy idą po raz pierwszy nie zawsze potrafią jednoznacznie go określić, ale go czują.

- Ja po raz pierwszy poszedłem z ciekawości. Nie zawsze powód musi być górnolotny - dodaje Kazimierz Rzepka, jeden z weteranów ,,siedemnastki’’. - Może się człowiekowi wydawać, że niczego nie szuka, a na końcu dowiaduje się, że jednak coś znalazł...

Najtrudniej zdecydować się na ten pierwszy raz. Dzisiejszy przewodnik grupy sam długo się wykręcał od propozycji koleżanki, by pójść razem na Jasną Górę. Uważa, że wielu nie podejmuje się tego wyzwania z powodu błędnego wyobrażenia o tym jak pielgrzymka wygląda.

- Ja też w czasach licealnych miałem fałszywy obraz. Wyobrażałem sobie nieustanną modlitwę w klimacie ,,moherowych beretów’’. Dla młodego człowieka nie jest to atrakcyjna wizja - śmieje się ks. Adrian. - A nie byłem osobą kontestującą Kościół, wprost przeciwnie, byłem ministrantem, lektorem, byłem związany z Kościołem, ale ducha pielgrzymki nie czułem.

- Wielu moich rówieśników nie chce iść na pielgrzymkę, bo boi się opinii kolegów - dodaje Łukasz Kamiński, jeden z młodych pielgrzymów. - Nie wiedzą jak tam jest naprawdę.

Na pierwszą pielgrzymkę namawiała Adriana koleżanka z ,,Kolberga’’, wówczas uczennica, a dziś nauczycielka. Zwodził ją przez dwa lata, aż w końcu przed maturą ugiął się, bo jak przyznaje ,,nie miał już wyjścia’’. Tym bardziej, że podjął decyzję o wstąpieniu do seminarium duchownego.

- Poszedłem więc jedną nogą, jako licealista, a drugą już jako kleryk. Pierwsza pielgrzymka najbardziej zapadła mi w pamięć, i w serce. To doświadczenie zburzyło wcześniejsze wyobrażenia. Zdziwiła mnie panująca tam atmosfera. Wszyscy byli uśmiechnięci, mili, życzliwi. Obrazek jak z plakatu. W dodatku było to autentyczne. Prawdziwa wspólnota chrześcijan - wspomina ks. Bączyński. - Połknąłem bakcyla pielgrzymowania i co roku powracałem na pątniczy szlak.

W drodze

W salce katechetycznej parafii p.w. Ducha Świętego kilkunastu członków ,,siedemnastki’’ dzieli się ze mną wrażeniami z pielgrzymek. Uważają, że warto opowiedzieć innym jak jest w drodze. Może ktoś dzięki temu przełamie swoje opory i przyłączy się?
- Bo przecież warto - mówią wszyscy, choć każdy inaczej uzasadniłby to zapewnienie.

Ks. Adrian uważa, że warto zwrócić się do rodziców, którzy w obawie o bezpieczeństwo swych dojrzałych już dzieci odradzają im pielgrzymowanie.
- To trochę trudne dla rodziców, może dlatego, że nie wiedzą, że na pielgrzymce jest bezpiecznie, że nikt nie jest głodny, nikt nie zostaje bez noclegu, że nie dźwiga się wszystkich bagaży, nie ma alkoholu i papierosów. Młodzi są pod dobrą opieką wspólnoty, ale sami też rozwijają skrzydła. Pielgrzymka wyrabia charakter. Uczy samodzielności, dialogu, komunikacji - wylicza przewodnik.

- Niewielkie wpisowe zapewnia nie tylko obiady i transport bagaży, ale i ubezpieczenie pielgrzymów - dodaje Dominik Podbilski, prawa ręka przewodnika i jednocześnie szef i kapelmistrz pielgrzymkowego zespołu ,,grajków i śpiewaków.’’

- Jest tyle wsparcia na drodze, że każdy da radę - dodaje Ania Smoczyk. - Nie trzeba się bać odległości, bąbli na stopach, zmęczenia..

A jednak wielu się boi poszukiwania noclegów, czy samotności w grupie.
- Gdy poszedłem pierwszy raz nie znałem nikogo i tak było aż do Widziszewa - śmieje się Robert Dąbrowski. - Wystarczyło siedem kilometrów, aby mieć kilkunastu znajomych. Z poszukiwaniem noclegów też bywa różnie, ale każdy go znajduje, jak nie sam, to dzięki pomocy grupy.

Gościnnością ludzi jest z kolei oczarowany Leszek Łakomy. Dziwił się na początku ogromem życzliwości jakiej doznawał od nieznajomych ludzi, u których nocował i którzy nie wypuścili go w drogę bez solidnej porcji wałówki.
- Nikt nie jest głodny, a nawet nie da się schudnąć po przejściu trzystu kilometrów. Po drodze ludzie częstują nas wodą, kawą, kanapkami, plackiem, a nawet goframi - dodaje Anna Podbylska.

Oczywiście pielgrzymka to nie tylko codzienny kilkudziesięciokilometrowy marsz, noclegi i objadanie się, ale przede wszystkim doznania duchowe.

- Na pielgrzymce wszystko jest inne. Nawet spowiedź, którą często odbywamy w marszu lub w niecodziennej scenerii lasu czy łąki. Doświadczenie rozmowy z księdzem, który się nie spieszy, pokazuje młodemu człowiekowi inne oblicze kościoła, może to prawdziwsze - mówi ks. Adrian. - Te spotkania z Bogiem, w otoczeniu przyrody i przyjaciół, pielgrzymi wspominają najbardziej, i za nimi tęsknią.

Jest też czas na zabawę. Chrzest ,,tych, którzy pierwszy raz’’, mecze piłki nożnej, konkursy, wspólne śpiewanie.

Na końcu drogi

Dzień dziesiąty, to dzień spotkania wszystkich grup poznańskich i opalenickich przed obrazem Matki Bożej Jasnogórskiej. Dzień wspólnej modlitwy.

- Co roku, gdy wchodzimy z alei Panny Marii pod górę, na wały, to bezwiednie zwalniamy krok, jakbyśmy chcieli tę chwilę zatrzymać. To szczególny moment, któremu często towarzyszą łzy - mówi ks. Adrian. - Szedłem już jedenaście razy, a wciąż tak samo mocno się wzruszam.

- Cieszymy się z dotarcia do celu i jednocześnie czujemy smutek, że pielgrzymowanie dobiega końca. Pomimo trudu każdy chce aby trwało... - mówi Leszek Łakomy.

Po mszy pielgrzymka jest zakończona. Teraz wszyscy na własny koszt wracają do domów. Długo w nich nie wysiedzą. Już po kilkunastu dniach spotkają się, by podsumować pielgrzymkę, wymienić się zdjęciami, które Jakub Górny - administrator strony internetowej grupy - wrzuci później na serwer i aby rozpocząć przygotowania do następnej pielgrzymki.

Trwanie

Pielgrzymowanie ich zjednoczyło. Choć rotacja w grupie jest spora, to zawsze zbierze się kilkunastoosobowa grupa, która przez cały rok dbać będzie o istnienie ,,siedemnastki’’. Organizują spotkania, ogniska, zabawy. Pod szyldem grupy pielgrzymkowej, jak co roku, spotkają się na odpuście w Górce Duchownej.

Choć przez ostatnie lata liczba pielgrzymów w całej Polsce powoli maleje, to „siedemnastka” wciąż oscyluje wokół setki pątników. Pewnie dlatego, że grupa działa przez cały rok i ma szczęście do bożych zapaleńców. 5 lipca znów wyruszy w drogę.

- Jak co roku dołączą nowe osoby. Może ktoś z czytelników? Wystarczy wiara i trochę odwagi. A zdecydować się można nawet w dniu wyjścia, choć lepiej spotkać się wcześniej, aby omówić sprawy organizacyjne. Jak nas znaleźć? Choćby poprzez stronę internetową lub nasłuchując w ogłoszeniach parafialnych informacji o spotkaniach. Miejsce znajdzie się dla każdego - przekonuje ks. Adrian.

Paweł Sałacki

Więcej o historii „siedemnastki” i bieżących działaniach grupy można się dowiedzieć ze strony internetowej dostępnej pod adresem: grupa17.info

Gazeta Kościańska nr 20/2010

Już głosowałeś!

Komentarze (1)

w dniu 01-06-2010 11:14:48 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Pozdrawiam wszystkich pątników udających się na Jasna Górę!!!

Pozdrawiam wszystkich pątników udających się na Jasna Górę!!!

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 18.119.133.228

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.