Magazyn koscian.net

2007-02-27 14:58:58

Sepsa

Mateusz, u którego stwierdzono posocznicę piorunujacą czuje się już lepiej...

U Mateusza N. pierwszoklasisty  I Liceum Ogólnokształcącego im. Oskara Kolberga w Kościanie w środę, 21 lutego, stwierdzono sepsę.  Trafił na oddział anastezjologii i intensywnej terapii w klinice im. Krysiewicza w Poznaniu. - Wydaje się, że najgorsze ma już za sobą. Jego stan poprawił się – poinformował w poniedziałek (26.2) prof. Jacek Wysocki, ordynator oddziału obserwacyjno-zakaźnego  Szpitala Dziecięcego SPZOZ przy ulicy Nowowiejskiego w Poznaniu.

Chwile grozy przeżyli nie tylko najbliźsi chłopca, ale i jego koledzy,  ich rodziny oraz pracownicy szkoły. Na kilka godzin w mieście zapanowała panika. Do aptek zaglądali przestraszeni ludzie dopytując o lekarstwo na wstrząs septyczny. Część uczniów liceum była przekonana, że szkołę powinno się było zamknąć. Na forum dyskusyjnym koscian.net padły nawet sugestie, że powinno się wszcząć procedurę podobną do tej stosowanej w przypadku ptasiej grypy (maty dezynfekcyjne itd.). Ktoś rzucił tam  uwagę, że chłopak zakaził się wywołującą sepsę bakterią na basenie i  zaczęto odwoływać całe wycieczki na basen. Dyrektorzy szkół podstawowych chcieli zamykać szkoły. Wszystko to za sprawą bakterii, która zaatakowała  licealistę z podczempińskiej Pecny. Gdzie, nie wie nikt, i jak wyjaśniają specjaliści, prawdopodobnie nigdy nie będzie wiadomo. Nosicielem bakterii może być każdy za nas.  Nie u każdego wywołuje ona wstrząs septyczny. Wstrząs w zastraszającym tempie niszczy organizm i zbyt późno rozpoznany może doprowadzić nawet do śmierci. W tym roku w Wielkopolsce odnotowano już cztery przypadki sepsy. Dwa śmiertelne. Przebieg choroby przypomina przeziębienie lub grypę. Trudno wcześnie zdiagnozować sepsę. 

Mateusz już w nocy nie czuł się dobrze, ale postanowił jechać do szkoły. Gdy dotarł,  czuł się na tyle źle, że koledzy  jeszcze przed rozpoczęciem lekcji odprowadzili go do szkolnej higienistki. Miał wysoką temperaturę i  mdłości. Higienistka podejrzewając grypę żołądkowo-jelitową zaleciła chłopcu wizytę u lekarza rodzinnego.
 - Koledzy chcieli go odwieźć do domu, ale nie zgodził się. Powiedział, że da sobie radę. Odprowadzili go tylko na dworzec. Pojechał – opowiada Czesława Albińska, dyrektor szkoły.

Poszedł prosto do lekarza rodzinnego. Ten stwierdził grypę. Po kilku godzinach stan chłopca pogorszył się. Z wizytą domową przyszedł kolejny lekarz i też stwierdził, że to grypa. Wieczorem, gdy na ciele Mateusza pojawiła się wysypka z wybroczynami, rodzina wezwała pogotowie, a to odwiozło chłopca prosto do kliniki im. Krysiewicza w Poznaniu. Rozpoznano sepsę.
 - Stan jest dość poważny – informowali lekarze oddziału intensywnej terapii.

Rankiem wieść o chorobie chłopca dotarła do szkoły. Do szkoły wkroczyła też  Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologicza.
 - Podkreślam, to podejrzenie posocznicy. Pewność będziemy mieli dopiero w czterdzieści osiem  godzin od pobrania próbek do badań. Musimy jednak zachować wszelkie środki ostrożności – zastrzegała  Anna Strzelczyk, zastępca Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego w Kościanie. 

Największe środki ostrożności zastosowano w grupie największego ryzyka, czyli wśród kolegów i koleżanek z klasy  Mateusza. Bakterie, które wywołują sepsę rozprzestrzeniają się drogą kropelkową. Trzydziestu trzech uczniów klasy 1 b wysłano więc do domu z pisemnym zaleceniem wizyty u lekarza rodzinnego. Do domu zwolniono też nauczycieli, którzy prowadzili zajęcia w klasie pierwszej ,,b’’. Pracownicy sanepidu powiadomili wszystkie przychodnie o zagrożeniu. Uczniowie starszych klas liceum, którzy źle się poczuli tego dnia mogli opuścić szkolne mury tylko pod opieką rodziców. W sekretariacie szkoły rozdzwoniły się telefony.
 -  Do lekarza rodzinnego niech się zgłosi. A która to klasa? Myślę, że nie ma ryzyka. Najbardziej zagrożone są osoby, które były w bezpośrednim kontakcie z chorym, ale na wszelki wypadek proszę się zgłosić do lekarza rodzinnego – informowała jednego ze zdenerwowanych rodziców  pani w sekretariacie.

Na korytarzu szkolnym z ust do ust przekazywano sobie informacje o tym, że ktoś ma wysoką temperaturę.  Poza tym uczniowie zachowali względny spokój. Lekcje odbywały się zgodnie z planem. Szkolna higienistka i pracownice sanepidu prowadziły akcję informacyjną w szkole. W tym czasie pracownicy Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej odwiedzali już domy uczniów klasy 1,,b’’. Informowali rodzinę o zagrożeniu, instruowali, jak je zminimalizować i co zrobić, jeśli pojawią się objawy choroby.  Przy okazji zbierano informacje o kolejnych osobach, z którymi Mateusz mógł mieć bliski  kontakt we wtorek i w środę.
 - Staramy się udzielić uczniom informacji, ale  jednocześnie zapobiec panice. Sami jesteśmy bardzo zestresowani – powiedziała ,,GK’’ dyrektor Albnińska tuż po godzinie 11.

Grupę osób największego ryzyka rozszerzono o kolejnych osiemnaście osób. Wciąż nie jest zamknięta. To głównie koledzy i koleżanki dojeżdżający z Mateuszem do szkoły. Ktoś podzielił się z nim jednym jabłkiem, ktoś pił sok z tej samej butelki, co on itd. Wszystkim zalecono wizytę u lekarza rodzinnego. Większość osób z grupy ryzyka została objęta chemioprofilaktyką. W czwartek higienistka odwiozła na pogotowie w Kościanie kolejnego ucznia z wysoką temperaturą. Też trafił do poznańskiej kliniki. Specjaliści jednak wykluczyli u niego sepsę. Wrócił do domu.

W piątek wielu uczniów za zgodą rodziców nie poszło do szkoły. Koledzy Mateusza zorganizowali zbiórkę krwi dla chorego. W niedzielę przewieziono go do Szpitala Dziecięcego SPZOZ przy ulicy Nowowiejskiego w Poznaniu na oddział chorób zakaźnych. 
 - Wydaje się, że najgorsze mamy już za sobą. Stan chłopca jest lepszy. Jest przytomny i w miarę  dobrym humorze. Leczenie w szpitalu potrwa jeszcze tydzień, albo i dłużej. Po hospitalizacji potrzebował będzie jeszcze trochę czasu na zebranie sił. Do powrotu do szkoły jeszcze daleko  – informuje profesor Jacek Wysocki, ordynator oddziału. 

A w ,,Kolbergu’’ od poniedziałku pusto - trwają rekolekcje. Zgodnie z zaleceniem sanepidu szkołę wydezynfekowano. Jak twierdzą specjaliści z sanepidu, szkoła jest bezpieczna. Bezpieczny jest też kościański basen.- Woda w dużym basenie filtrowana i odkażana jest ponad 7 razy na dobę. W małym basenie dwadzieściacztery razy na dobę a balie dwadziesią razy na godzinę. Nawet gdyby była tam bakteria. Dawno jej nie ma - wyjaśnia krzysztof Ruszkiewicz zarządca basenu.

Specjaliści w Poznaniu ustalili tymczasem, że chłopca z Pecny dopadła posocznica piorunująca. Przymiotnik określa tempo z jakim bakteria wyniszcza organizm. Na szczęście chorobę rozpoznano na tyle wcześnie, że życiu Mateusza nie zagraża już niebezpieczeństwo.

ALICJA MUENZBERG

Lekarz się przestraszył?
Pani Honorata: - Jestem matką ucznia klasy, do której należy chory chłopiec. Zgodnie z zaleceniem sanepidu, miał iść na badanie do lekarza rodzinnego. Był przeziębiony i miał podwyższoną temperaturę. Zadzwoniłam do przychodni, by uprzedzić o tej wizycie pracowników. Miałam nadzieję, że lekarz przyjmie syna ograniczając do minimum kontakt z chorymi w poczekalni. Jakież było moje zdumienie, gdy dowiedziałam się, że lekarz w ogóle syna nie będzie badał. Pani doktor wypisała receptę na antybiotyk i kazała przyjść po nią do rejestracji. Nie chciała nawet widzieć syna. Sprawę zgłosiłam do sanepidu i do izby lekarskiej. Uważam, że to skandal.

GK 9/2007

Już głosowałeś!

Komentarze (0)

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 3.15.144.170

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.