Magazyn koscian.net

2006-01-25 09:05:57

Sejm od kuchni

Wojciech Ziemniak, kościaniak zasiadający w Sejmie RP został kronikarzem Platformy Obywatelskiej

Lista obowiązków posła Ziemniaka jest długa. Poza pracą w parlamencie i pracą w Komisji Kultury Fizycznej i Sportu oraz Komisji Polityki Społecznej jest jednocześnie przewodniczącym Koła PO w Kościanie, członkiem Zarządu Regionu PO w Poznaniu i prezesem racockiego Szkolnego Klubu Sportowego Jantar.

 Od wyborów minęły zaledwie cztery miesiące, a poseł z Kościana ma już w swoim archiwum blisko tysiąc zdjęć. Kilka z nich publikujemy poniżej.
 - Zapytałem kolegów z klubu czy jest jakiś ślad po pierwszej kadencji PO w Sejmie. Usłyszałem, że nie. Od razu podjąłem decyzję, że poprowadzę kronikę. Uzyskałem zgodę władz klubu łącznie z zakupem sprzętu fotograficznego z lampą błyskową i dodatkowym obiektywem – relacjonuje poseł Ziemniak. Do dyspozycji dostał Canona E350. – To dobry sprzęt, ale nie taki, jaki mają dziennikarze…

 Jednak fotoreporterzy sejmowi mają dużo mniejsze możliwości. Poseł Ziemniak może bowiem w czasie posiedzeń robić zdjęcia w sali obrad, gdzie dziennikarze nie mają wstępu. Poza obradami Sejmu i jego zakamarków Wojciech Ziemniak fotografował zamknięte dla mediów posiedzenia klubu parlamentarnego PO, komisji, tzw. dolnej palarni, czyli pokoju przejściowego.
 - Korytarze sejmowe są bardzo długie. Jest wiele przejść, których jeszcze nie znam – zdradza poseł z Kościana.

 Oprócz zdjęć w kronice zamieszcza ważniejsze wycinki z prasy.
 - Wydarzeń jest tak dużo, że kronika będzie pęczniała w oczach - prorokuje.
 Na wielu zdjęciach uwiecznił dziennikarzy przepytujący Donalda Tuska, Jana Rokitę, Jarosława Kaczyńskiego, Waldemara Pawlaka, czy koczujących pod drzwiami obradujących komisji i klubów. Ziemniak dokumentował też ,,Dni skupienia’’, na które do Krakowa zjechali parlamentarzyści PO, spotkanie z metropolitą krakowskim abp Stanisławem Dziwiszem, złożenie kwiatów na sarkofagu marszałka Józefa Piłsudskiego, zwiedzanie katedry i Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach. Wśród zdjęć są także fotografie z zaprzysiężenia prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Póki co w kolekcji brakuje zdjęć straży marszałkowskiej, statutowej jednostki organizacyjnej Kancelarii Sejmu.
 - Muszę mieć na to zgodę marszałka, tylko kto w tej sytuacji będzie się zajmował taką sprawą? – pyta retorycznie. - Podczas obrad, gdy są puste miejsca na sali mogę przejść i pstrykać z niższego rzędu, ale bez lampy.

 Największe wrażenie, jak do tej pory, na parlamentarzyście z Kościana zrobił kryzys w Sejmie, do którego doszło przed dwoma tygodniami podczas debaty budżetowej. Ziemniak był bardzo blisko środka ,,oka cyklonu’’, fotografując kuluarowe debaty polityków i okupację sali sejmowej. W ważnych rozmowach brali jednak udział tylko politycy z pierwszych stron gazet, bo pierwszoroczni posłowie nie są dopuszczani do ,,wielkiej polityki’’.
 - Jesteśmy raczej z dala od pierwszych rzędów, w których zasiadają ci najważniejsi. My dowiadujemy się o wielu ważnych sprawach z telewizji – zdradza Ziemniak.

 Gdy Wojciech Ziemniak zaczął fotografować Sejm od kuchni wpadł na pomysł, by kiedyś zdjęcia pokazać na wystawie. Ekspozycję planuje pokazać u przeciętnego Kowalskiego, by mógł zobaczyć jak wszystko wygląda od zaplecza.
 - Fotografowanie najważniejszych faktów i robienie zdjęć posłom w ławach sejmowych to novum. Tego jeszcze nikt nie robił. Jest zapotrzebowanie na zdjęcia. Zawożę wywołane zdjęcia do Warszawy i kto chce to bierze – mówi.

 Co dwa tygodnie są 3-4-dniowe posiedzenia Sejmu. Codzienna praca posła polega także na bywaniu na rozmaitych spotkaniach. Wojciech Ziemniak spotkał się z uczniami szkół w Gryżynie, Katarzyninie, Racocie i Lipnie.
 - Każdy chciałby podnieść rangę imprezy przez obecność posła. Zaproszeń jest bardzo dużo, a najtrudniej wytłumaczyć zapraszającym, że w tym czasie są właśnie obrady – stwierdza. - Byłem i jestem sobą, tym samym Wojciechem Ziemniakiem. Z jedną różnicą - moje miejsce pracy jest teraz w Warszawie. Chciałbym zmienić odbiór społeczny posłów, bo do tej pory pokutuje obraz parlamentarzysty jako aferzysty. Wyznaję zasadę, że najlepsza jest praca w terenie, wśród ludzi. Wszyscy są żądni informacji z pierwszej ręki. Przyznam, że my parlamentarzyści na dole dogadujemy się bez problemów, gorzej z generalicją na górze.

 Komisje obradują także w dni poprzedzające zwołanie Sejmu. Z reguły parlament obraduje co dwa tygodnie przez trzy dni, do tego dochodzą jeszcze posiedzenia klubów parlamentarnych, na których omawiane są sprawy dotyczące wnoszonych projektów ustaw.
 - Każdy w Sejmie zajmuje się tym, na czym się zna. Właściwa praca merytoryczna odbywa się na komisjach, a na posiedzeniach Sejmu są już tylko głosowania zgodnie z klubowymi ustaleniami. Kluby desygnują osoby referujące i z reguły są to ludzie z branży. Moją branżą jest sport, a że nie było jeszcze debaty na ten temat, nie miałem możliwości przemawiać. Być może po igrzyskach w Turynie będę referował… – mówi z nadzieją. I zapewnia, że posłowie nie mają czasu na nudę. - Wszystko dzieje się bardzo dynamicznie. Podczas transmisji telewizyjnych widać pustki na sali obrad, ale to nie oznacza, że tam się nie pracuje. O godzinie 9 wszyscy meldują się w Sejmie, jest przedstawiany program, są głosowania, a sekretarze obrad ogłaszają posiedzenia komisji. I w tym momencie sala pustoszeje. Na sali obrad zostają tylko osoby desygnowane przez kluby do referowania bądź wyrażenia opinii w danej sprawie. To robi się dla mediów i do protokołu. Jako członek Komisji Polityki Społecznej uczestniczyłem w debacie na temat zmiany ustawy o świadczeniach rodzinnych.

 Niedawno kościańscy kuratorzy sądowi poprosili posła Ziemniaka o interwencję dotyczącą budżetu ich placówki. Pismo w tej sprawie przekazał wiceministrowi sprawiedliwości Krzysztofowi Józefowiczowi z Kościana.
 - To moja praca u podstaw. Nie na forum ogólnym, tylko robiąc coś dla ludzi. Tak postrzegam właśnie rolę posła – dodaje.
W biurze poselskim przy Pl. Żołnierza w Kościanie przyjmuje wielu interesantów.
 - Ludzie zgłaszają się z różnymi życiowymi problemami. Niestety, większość nie leży w gestii Sejmu ani rządu – informuje. - Poseł ma lepszy dostęp do władzy centralnej i do bezpośrednich informacji, więc jeśli sprawa dotyczy konkretnego ministerstwa, to zgłaszając zapytanie poseł musi być dobrze i szybko obsłużony. Tylko w takich sprawach jest możliwość przyspieszenia ich toku. W ten sposób można pomóc.

 Poseł Wojciech Ziemniak wystąpił m.in. do ministra sportu z prośbą o przywrócenie stypendium sportowego dla zawodników reprezentujących Polskę na międzynarodowych arenach, a zajmujących miejsca od czwartego do ósmego. Nowa ustawa pozbawiła ich tego świadczenia, na co uwagę zwrócił Robert Maćkowiak.
 - Jak tylko mogę zdejmuję służbowy garnitur. Często w Domu Poselskim wzbudzam sensację maszerując na basen w dresie – zdradza. – Ci, którzy pływają są zdziwieni, że robię minimum sto długości, a basen ma 12 metrów. Zdarzyło mi się już pokonać dwieście długości, a na to trzeba poświęcić godzinę dziesięć minut. Dla mnie to normalna dawka ruchu, ale większość wchodzi na pięć minut, by się popluskać, czy porzucać piłką.

 Poseł Ziemniak został przyjęty do piłkarskiej reprezentacji Sejmu. Jednak z powodu napiętego planu pracy treningi drużyny odbywają się wyłącznie w godzinach nocnych pomiędzy godz. 22.30 a 23.30.
 - Pewnego razu po powrocie do hotelu - w telewizorze z podglądem na salę sejmową – zobaczyłem, że jeszcze trwa posiedzenie. Są posłowie, którzy nawet do drugiej w nocy siedzą, by zabrać głos. Z reguły robią to ci, którzy chcą mieć zapisane w statystyce, że coś powiedzieli z mównicy sejmowej, że zaistnieli. Osobiście tego nie pochwalam, bo robią to tylko dla statystyki – uważa.
 Dzięki telewizyjnemu podglądowi posłowie są w stanie w ciągu najpóźniej pięciu minut dotrzeć z hotelu na salę obrad.

 O ducha Wojciech Ziemniak dba w kaplicy, w domu poselskim.
 - Nie pęka w szwach. Jak ja to mówię - są jeszcze wolne miejsca – dodaje z uśmiechem. - Spotkałem już księdza z parafii świętego Aleksandra przy Placu Trzech Krzyży, w której rezyduje nasz kościaniak ksiądz Bartosz Nowakowski.
 Z anegdot sejmowych najchętniej opowiada o lapsusie słownym posła Cymańskiego z PiS, który podczas debaty nad ustawą o świadczeniach rodzinnych zamiast ,,nie róbmy żartów z poważnej sprawy’’ powiedział ,,nie róbmy żartów ze śmiesznej sprawy’’, co wywołało chichot w poselskich ławach. (kar)

GK nr 4/2006

Już głosowałeś!

Komentarze (0)

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 3.21.230.135

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.