Magazyn koscian.net

2004-12-21 13:30:16

Sąsiedzka wojna

Smutna jesień życia


Stanisław Jakubowicz z Kościana od ponad 47 lat mieszka w służbowym mieszkaniu w kamienicy przy ul. Nacławskiej należącej do PKP. Ma 82 lata, z czego ponad 44 lat przepracował na kolei. Był monterem łączności, a przez ostatnie 13 lat, kierownikiem KTS. Choruje na astmę. Sześć lat temu stracił żonę. Siedem lat temu, kiedy do mieszkania na górze wprowadziła się sąsiadka Kowalska (nazwisko zmienione) zaczęły się problemy. Pan Stanisław podejrzewa, że sąsiadka robi to złośliwie. Rozkład obu mieszkań  jest taki sam, do tego wspólne są system kominowy i wodociągowy.
 
 - Dwa lata temu sąsiadka zaczęła remont łazienki. Prosiłem, by nie uszkodziła izolacji posadzki a tu jak na złość zbili płytki używając wiertary udarowe i izolację przecięli – wspomina pan Stanisław, a Anna Rożek, córka pana Stanisława dodaje, że remont wykonany został bez zgody administratora. – Założyła nową wannę, bez syfonów i odpływ wpuściła do starej kratki, więc zaraz potem był przeciek.

Pan Stanisław zgłosił sąsiadce usterkę. Obiecano ją naprawić. Do dziś jednak z góry sączy się woda. Z zalanego sufitu w mieszkaniu S. Jakubowicza porobiły się purchawy i zwisają olbrzymie płaty zamokłej farby i tynku. Sufit grozi zawaleniem.

- Wyjmowała rurę z kratki i woda się rozlewała. Jak prała, to wąż wyjmowała i się lało. Złośliwie – wyrokuje. – Żeby jej się coś złego zrobiło, ale nie. Rower naprawiałem, syn wodę i zegar jej założył, a tu takie podziękowanie. Często jak wyjeżdżałem to zalewała mi mieszkanie. A tylko przez noc w ocynowanej wannie 5 centymetrów wody się zbierało!

- A najgorsze, że w środku nocy to robiła – dodaje córka Anna. – Powiedziała ojcu, że za długo żyje i już czas na niego.

Jesienią ubiegłego roku pani Kowalska wymieniała system grzewczy, zastępując piec kaflowy gazowym. Administrator wydał zgodę, lecz zastrzegł, by usunąć piec kaflowy. Do dziś jednak tego nie zrobiła.

- Taki jest wymóg – zapewnia wnuczka Izabela Konik. – Wyobraża sobie pani, że od tamtej jesieni ona nic nie wynosi do kubła?! Wszystko pali w piecu, nawet plastiki. A dziadka czadem zatruwa! Były trzy przewody kominowe, po przebudowie dwa zostały odcięte, więc został tylko jeden, do którego podłączony jest piec dziadka i jej. Poduszka cieplna się utworzyła i dym nie mógł się wydostawać, więc cofał się na dół – tłumaczy udowadniając, że jeśli sąsiadka rozebrałaby piec, to nie byłoby problemu.

Kilkakrotnie zdarzało się, że z zadymionego mieszkania pana Stanisława wyprowadzał sąsiad Zawartowski, ratując mu tym samym życie. 20 września br. pan Stanisław trafił do szpitala z objawami zaczadzenia. Spędził tam osiem dni.

- Jak się o tym dowiedzieli, to komisję utworzyli. Przyjechali 27 września. Sąsiadka nie wypuściła ich do mieszkania. Komisja więc stwierdziła, że na to będzie potrzebny nakaz sądu – relacjonuje pani Izabela. – Ktoś stwierdził, że jeśli dziadek ma możliwość, to ma gdzie indziej zamieszkać. A to przecież jego rodzinny dom, a starych drzew się nie przesadza.

Od czasu wyjścia ze szpitala pan Stanisław mieszka u wnuczki. Jednak za mieszkanie przy ul. Nacławskiej musi płacić 120 zł miesięcznie. Rodzina rozważa czy nie starać się o umorzenie czynszu. 
 Rodzina pana Stanisława zgłaszała sprawę kilkakrotnie w Zakładzie Gospodarki Mieszkaniowej w Lesznie. Urzędnicy obiecali się nią zająć, wnikliwie rozpatrzyć i problem rozwiązać. Jak dotąd bezskutecznie. O wszystkich wypadkach informowano mieszkaniówkę w Lesznie i w Poznaniu. Wielokrotnie w budynku przy ul. Nacławskiej interweniowała policja.

- Dzwoniliśmy do inspektoratu mieszkaniówki, by interweniowali, błagaliśmy, nawet Teleskopem zaczęliśmy straszyć i nic – mówi wnuczka bezradnie rozkładając ręce. - Dwa, trzy razy w tygodniu telefonowałam z mamą na zmianę do Poznania do pana Śmigurskiego, który prowadzi sprawę dziadka, to do Leszna. Słyszymy ciągle, że sprawa jest w toku, a tok administracyjny musi trwać. I tak od jednego do drugiego nas odsyłają i nic z tego nie wynika. Sprawa jest dla nich niewygodna... Może szum medialny spowoduje, że wreszcie rozwiążą tę sprawę.

Po raz drugi komisja miała stawić się w połowie listopada i ostatecznie rozwiązać sprawę systemu kominowego. O godz. 8 rano stawił się jedynie Guzak z Leszna, który według relacji pani Izabeli, niewiele wiedział o sprawie, a kiedy usiłował wejść do mieszkania Kowalskiej, ta wyzwała go na korytarzu.

- Zdenerwowany Zawartowski złapał za telefon i chciał rozmawiać z dyrektorem w Poznaniu, ale go nie połączyli – relacjonuje pani Izabela. – Guzak po rozmowie z przełożonymi miał zrobić notatkę służbową i wieczorem miał odpowiedzieć co dalej. Dostaliśmy jedynie pismo podpisane przez dyrektora Andrzeja Gędziorowskiego, w którym zwraca się do radcy prawnego znalezienie najbardziej skutecznej drogi prawnej dla szybkiego wyegzekwowania praw zarządcy i usunięcia nieprawidłowości zagrażających zdrowiu i życiu mieszkańców budynku.

***
O komentarz w tej sprawie prosiliśmy kilka osób, wszyscy odmawiali tłumacząc, że nie chcą mieszać się do sąsiedzkich kłótni.
KARINA JANKOWSKA
GK nr 51/52 - 2004
Już głosowałeś!

Komentarze (0)

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 3.147.59.31

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.