Magazyn koscian.net

29 stycznia 2013

Kajakami do morza

Pokonanie liczącego pięćset kilometrów odcinka Odry zajęło im dziesięć dni. Składanymi kajakami wpłynęli wprost do morza. Taką przygodę w sierpniu ubiegłego roku zafundowało sobie pięciu przyjaciół. Dwóch z nich, pochodzących ze Śmigla, opowiedziało o wyprawie podczas pierwszego pokazu w ramach 4. Przeglądu Slajdów Podróżniczych „mały Wielki świat”


   
Czwartą edycję przeglądu „mały Wielki świat” zainaugurowano w w drugi piątek stycznia w śmigielskim Centrum Kultury. Pierwsze spotkanie poprowadzili Tomasz Stankowiak i Jakub Józefiak ze Śmigla. Opowiedzieli o swojej wyprawie „Z Leszna do Bałtyku – rozwiń wiosła”. Inicjatywę wsparł Urząd Miasta Leszna oraz Miejski Zakład Wodociągów i Kanalizacji w Lesznie Sp. z o. o. Piątka przyjaciół połączyła przyjemne z pożytecznym. W kilku miejscach pobrano próbki wody, które posłużyły później do określenia profilu rzecznego Odry.
   
Wyprawa miała się rozpocząć w Rydzynie. Poziom wody był jednak zbyt niski. Pierwszy udokumentowany spływ z Ziemi Leszczyńskiej do Bałtyku rozpoczął się na Baryczy.
   
- Ruszyliśmy z miejsca, gdzie zwykle kończyliśmy wiosenne spływy kajakowe Doliną Baryczy – rozpoczął relację z wyprawy Jakub Józefiak. - Płynęliśmy głównie Odrą, która jest najdłuższą uregulowaną rzeką w Polsce. Jest też najbardziej zatłoczoną rzeką w Polsce, ale jaki ruch na niej panuje, zaraz się państwo przekonają.
   
- Wypływaliśmy na coraz większą wodę. Rzeka stawała się coraz szersza. To robiło wrażenie – wyjaśnił Tomasz Stankowiak.
   
Pięcioosobowy team na Odrę wypłynął wypożyczonymi, składanymi kajakami. Już pierwszego dnia przydały się dwa zapasowe wiosła i umiejętności opatrywania ran dwóch studentów medycyny. Ekipa miała wówczas za sobą niespełna 20 kilometrów spływu.
   
- Na rzece są znaki. Każą trzymać się określonej strony, nie parkować albo omijać pewne miejsca. Są też kilometraże, tak jak na drogach – mówił o dalszej części podróży Jakub.
   
Już na początku wyprawy ekipa natknęła się na najbardziej zanieczyszczony fragment Odry, w rejonie Głogowa. Pierwsza noc nad rzeką nie należała do przyjemnych, a to za sprawą komarów.
   
- Na nocleg trzeba było szukać takich miejsc, gdzie można było zatrzymać kajaki, gdzie woda nie mogła ich zabrać. Najlepsze były miejsca niezabłocone i w miarę suche. Cokolwiek byśmy nie wybrali, wszędzie były komary – relacjonował Tomasz. - Wydawałoby się, że taki spływ rzeką jest nudny – po stronie polskiej las i szuwary, a po stornie niemieckiej równiutko przystrzyżona trawka. Jest to dosyć złudne. Po drodze można natknąć się na perełki architektury.
   
Jedną z takich perełek był most kolejowy zamknięty od czasu powodzi w 1997 roku.
   
- Przez pierwszy dzień na najbardziej zatłoczonej rzece w kraju nie spotkaliśmy nikogo – wspominał Jakub. - Jak się okazuje, od lat osiemdziesiątych Odra nie jest pogłębiana. Z każdym rokiem jest coraz bardziej zamulona. Jednostki muszą mieć coraz mniejszą wyporność, żeby nią przepłynąć.
   
Kajakarze pokonywali dziennie średnio 50 – 60 kilometrów. Odpoczywali dryfując na wodzie.
   
- Co jakiś czas wychodziliśmy na ląd, żeby rozprostować kości. Siedzenie cały dzień w kajaku nie jest zbyt wygodne. Próbowaliśmy różnych technik. I tak w końcu coś bolało – tłumaczył Tomasz.
   
Nocowali wyłącznie pod namiotami. Mieli ze sobą zapasy żywności. Pozostało im tylko zdobyć świeże pieczywo. Dzięki specjalnym filtrom nie musieli martwić się o wodę. Pobierali ją wprost z rzeki.
   
- Okazało się, że Polska stoi tyłem do rzek. Niby cywilizacja jest blisko, ale trudno się tam dostać suchą nogą – podkreślił Józefiak.
   
- Z reguły posiłki na takich wyjazdach są bardzo proste – zupki z paczki, kus-kus, suchary. Nasz kolega Marcin złamał wszelkie stereotypy dotyczące kuchni na spływie kajakowym. Mieliśmy prawdziwe luksusy: zapiekanki, sałatki, jajecznice, naleśniki. Zabrał ze sobą nawet smalec i kiszone ogórki. Na szczęście płynął kajakiem dwuosobowym i miał gdzie to wszystko zmieścić – mówił Stankowiak.
   
Najdłuższy dystans jaki pokonali jednego dnia to 60 kilometrów. Gdy Odra skręcała na zachód  lub wschód wiosłowali pod wiatr.
   
Rzeka ma swój nurt, ale coś tak małego jak kajak nie płynie z prądem tylko z wiatrem – zauważył Jakub.
   
Na miejsca codziennych kąpieli wybierali malownicze dopływy Odry. Jako powód, dla którego warto spędzić noc nad rzeką podali wschody słońca i zaznaczające swoją obecność ptactwo. Z żeglugą śródlądową spotkali się w okolicy Świecka. Załapali się nawet na obiad na barce przewożącej żwir.
   
- W Szczecinie kończą się wody śródlądowe i zaczynają wody morskie, choć morza tam jeszcze nie ma. Żeby przepłynąć przez to miasto, trzeba mieć zgodę kapitanatu portu. Tylko, że ten obsługuje wielkie kontenerowce i inne jednostki, a my płynęliśmy kilkoma kajakami – mówił o przeprawie przez  Zalew Szczeciński Jakub. - W kapitanacie portu dano nam delikatnie do zrozumienia, że to jest bardzo głupi pomysł, żeby płynąć kajakiem przez najbardziej zatłoczony szlak wody w Polsce. Trzeba było z komórki wysłać prośbę o zgodę na wpłynięcie. Dostaliśmy eskortę motorówki kapitanatu portu. Wstrzymano ruch wodny. Przez uprzemysłowione części Szczecina przepłynęliśmy na Jezioro Dąbie. Później, do momentu opuszczenia korytarza wodnego, co godzinę musieliśmy podawać nasze współrzędne geograficzne.
   
- Mieliśmy płynąć Odrą Wschodnią, która omija Szczecin, ale chłopaki się uparły. W sumie nie żałujemy. Zdobyliśmy przydatną wiedzę – ocenia Tomasz.
   
Po zmaganiu się z wiatrem na jeziorze, ekipa dopłynęła do celu podróży, którym był Dziwnów.
   
- Fale na morzu były takie, że nie widziałem Tomasza, którego miałem pięć metrów przed sobą. Morze jest dla kajakarza trudne – podsumowuje ostatni odcinek wyprawy Jakub. - Dziesięć dni, pięćset kilometrów. Udało się.  
   
Podczas spływu ekipa w ośmiu wyznaczonych miejscach pobrała próbki wody. Zostały one przebadane pod kątem zanieczyszczeń pierwiastkami azotu i fosforu. Okazało się, że ich zawartość w wodzie nie była duża. (h)

04/2013

Już głosowałeś!

Komentarze (0)

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 3.137.161.193

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.