Czekają na klientów

- Nie ma co gdybać. Zobaczymy jak będzie – mówi jeden ze sprzedawców, który w czwartkowe przedpołudnie pojawił się na nowym gminnym targowisku „Mój Rynek” w Czempiniu. Część handlowców narzeka na mniejszą ilość klientów. Nikt jednak nie tęskni za warunkami, jakie panowały na placu do handlowania w centrum miasta

Budowa nowego gminnego targowiska w Czempiniu trwała dwa lata. Obiekt przy ul. Powstańców Wielkopolskich wraz z infrastrukturą towarzyszącą kosztował ponad 1,8 miliona złotych. Blisko milion stanowiła dotacje ze środków unijnych.

Oficjalnego otwarcia targowiska dokonano 5 sierpnia br. Dzień później po raz pierwszy pojawili się tam sprzedający i kupujący. Nowe targowisko zastąpiło plac do handlowania znajdujący się przy czempińskim rynku.

- Jeszcze w dniu otwarcia na starym placu w centrum miasta jeden z handlujących rozstawił swoje stoisko – mówi burmistrz Czempinia Dorota Lew-Pilarska. - Dzień później postawiliśmy tam znak informujący o zakazie handlowania. Nikt nie próbował tam się rozstawiać.

W czwartkowe przedpołudnie na parkingu przed czempińskim targowiskiem stoi kilka samochodów. Co chwilę ktoś wchodzi lub opuszcza teren obiektu. Jest cicho i spokojnie. Handlujących można policzyć na palcach dwóch rąk. Kilku wykupiło miejsca na straganach. Kilku oferuje swoje towary wprost z samochodu. O oblężeniu przez klientów nie można mówić. Przy straganach „kręci się” kilkanaście osób.

- Na razie jest cienko. Walczymy o byt. Tak jak staliśmy w centrum, tak wszyscy jesteśmy tutaj – mówi jeden z handlujących. - Klienci narzekają, że mają daleko. Wcześniej wystarczyło wyjść w miasto. Starsze panie z rynku tutaj nie przyjdą. Może otwarcie tutaj sklepów zwiększy ruch?

- Jest słabo. W centrum było więcej ludzi – mówi kolejny ze sprzedających. Targowisko w Czempiniu nie jest jego jedynym miejscem pracy. - Może z czasem dojdzie trochę klientów, ale kto to wytrzyma? Na razie stoimy i zobaczymy co będzie dalej. Nie jesteśmy skazani na to miejsce. Targowisk jest dużo, jeżeli się nie ożywi do 15 września, to zrezygnujemy. Nie ma co gdybać. To jest dopiero początek. Warunki pasują, tylko ludzi brakuje. Nawet dla klientów jest lepiej. Tam był taki wstyd. Jak popadało to nie jeździło się tam.

- Pierwszy tydzień był słabszy. Teraz już się ludzie nauczyli. Jest fajnie. Zdecydowanie bardziej nam się tutaj podoba. Na brak klientów nie narzekamy. Przyciągamy klientów. Ci którzy u nas kupowali, nadal przychodzą. W piątki i soboty nie ma czasu na rozmowę – śmieje się pani Lena ze Straganu Pilarski. Na targowisku sprzedaje od poniedziałku do soboty. W zmianie miejsca do handlowania widzi same pozytywy. - Na głowę nie pada, nie kurzy się, nie ma hałasu, jest czyściutko.

- To sezon urlopowy. W sierpniu ludzie mają też inne wydatki związane z początkiem roku szkolnego. Już we wrześniu klientów będzie więcej – mówi ze spokojem pani handlująca odzieżą.

Nowe targowisko, to nowy regulamin. W pierwszych dnia funkcjonowania obiektu zdziwienie części klientów budził zakaz wprowadzania rowerów. Wśród osób, odwiedzających targowisko odbiór miejsca jest pozytywny.

- Mieszkam na osiedlu. Wcale nie mam tutaj bliżej niż na rynek. Jak przychodziłam na targ, tak przychodzę. Różnica polega na tym, że wcześniej zakupy robiło się przy okazji, a teraz trzeba tutaj dojść – wyjaśnia mieszkanka Czempinia.

- Musiałam przeorganizować trasę po zakupy – dodaje kolejna klientka. Na targowisku kupowała i przyzwyczajeń zmieniać nie zamierza.

Są i tacy, którzy do Czempinia zaglądają z ciekawości.

- Wkrótce będziemy wiedzieć, jaki jest wpływ z targowiska po pierwszym miesiącu jego funkcjonowania – mówi burmistrz Dorota Lew-Pilarska. - Targowisko wzbudza zainteresowanie w okolicznych gminach. To pierwszy tego typu obiekt w okolicy.   (h)