Magazyn koscian.net

2004-09-07 15:51:44

Protest z pługiem

Rolnicy gminy Krzywiń protestują przeciwko ustawie o obrocie ziemią orząc i siejąc na gruntach należących do Skarbu Państwa. - Ziemi nie oddamy, dopóki nie będziemy mogli stanąć do uczciwego przetargu - powiedzieli, rozpoczynając protest we wtorek, 31 sierpnia, na ściernisku pod murami lubińskiego klasztoru. Obawiają się spekulantów

 Przypomnijmy, od 29 września ubiegłego roku rolnicy z Lubinia i okolicznych miejscowości gospodarzyli na gruntach Skarbu Państwa. Agencja Nieruchomości Rolnych odebrawszy je Kombinatowi 2000 oddała im w użytkowanie 230 hektarów dawnego gospodarstwa Lubiń. W tym roku miał się odbyć przetarg na kupno tej ziemi.
 - Od czasu reformy rolnej w naszej gminie ziemia jeszcze nie trafiła do rolników. To, czego teraz dokonano, to wielki sukces - ocenił wówczas Bernard Ptak, członek zarządu powiatu kościańskiego. - Pewnie i tak będą jakieś niesnaski, ale najważniejsze, by ziemia nie trafiła w ręce spekulantów - twierdził (,,GK’’ 3 września 2003).
 W zabiegach wsparli rolników burmistrz Krzywinia Paweł Buksalewicz i kościański starosta Andrzej Jęcz. Kolejnym sukcesem miało być doprowadzenie do przetargu na dzierżawę ziemi należącej do gospodarstwa Cichowo. Przetarg miał być ograniczony tylko do rolników mieszkających w gminie Krzywiń. Agencja włączyła do niego też rolników z ościennych gmin, a definicja rolnika okazała się na tyle ogólna, że w majestacie prawa do przetargu stanęli, zdaniem rolników, właśnie spekulanci. Cena czynszu dzierżawnego skoczyła do 17 kwintali za hektar i 2/3 gruntów przejęli: przedsiębiorca Tadeusz S. i były zarządca Kombinatu 2000 Grzegorz M. (obaj po około 60 hektarów). Inny uczestnik przetargu - jak twierdzi Ptak - wziął w nim udział tylko po to, by zebrać od rolników łapówki za wycofanie się z gry. Zapłacili. Z ponad 80 gospodarzy, którzy chcieli dzierżawić ziemię (w przetargu udział wzięło ostatecznie 30.), otrzymało ją pięciu w Bieżyniu i jeden w Mościszkach.
 Lubiński protest rolników to akt rozpaczy. Właśnie 31 sierpnia Agencja Nieruchomości Rolnych ogłosiła przetarg na dzierżawę lubińskiej ziemi na takich samych warunkach, jak w Cichowie. Tego samego dnia między godziną 8 a 10 rano, rolnicy mieli podpisać protokoły zdawczo-odbiorcze użytkowanej przez 11 miesięcy ziemi.
 - To będzie akt nieoddania ziemi - zapowiedział protest Bernard Ptak. O godzinie 8 rano na ściernisku pod klasztornymi murami w Lubiniu (ziemia uprawiana tego roku przez Mirosława Marcinkowskiego - swojej ziemi ma 14 ha, z Agencji - 4 ha) stawiło się blisko 30 rolników. Przyszli, by NIE PODPISAĆ dokumentów Agencji. Obok balotów słomy ustawili traktory. Z teczką pod pachą, lekko zdenerwowany stał i Bernard Ptak. Z nogi na nogę przytupywał Józef Gronowski, przedstawiciel Agencji. Ptak mówił o ,,antychłopskich przepisach prawa’’, rolnicy od czasu do czasu pokrzykiwali, że to zbrodnia i wszycy wiedzieli, że konfliktu nie da się rozwikłać na miejscu. Rolnicy rozpoczęli bój o swą tożsamość. Twierdzą, że jeśli ziemię przejmą, farbowani, rolnicy, oni - prawdziwi - przestaną istnieć.
 - Nie mamy innej możliwości, jak tu protestować - powiedział Ptak. - Kiedy likwidowano PGR, pracownicy chcieli założyć spółkę pracowniczą. Wtedy myśleliśmy, że nie wypada nam się o tę ziemię ubiegać. Tymczasem ziemię przejęły jakieś spółki i zniszczyły gospodarstwa. Wszystko się tam wali. Ludzie, którzy przepracowali tutaj całe lata, zostali na lodzie. Bez niczego - mówił.
 - Banda rozkrada kraj - krzyczeli rolnicy.
 - Ja tu tylko czekam na dyspozycje szefowstwa - powiedział  ,,GK’’ przedstawiciel Agencji. O godzinie 8.53, po telefonie do zwierzchników stwierdził tylko:
 - Wiem, co mam wiedzieć. Ja mam to (ziemię - red.) odebrać.
 Na polu stało już 14 traktorów, od polnych mercedesów, po stare graty. Niektóre przyjechały z pługami. Protestujący czekali na telewizję.
 - Żebyśmy sobie tylko nie zaszkodzili. Jeszcze nas pozamykają - wzdychał jeden z protestujących. - Można zamknąć za to, że ktoś orze? - pytał z lekkim uśmiechem.
 W małych grupkach mówiło się o polityce, o żalu do posłów, o od lat wygłaszanych przez nich obietnicach.
 - Tutaj gadają, że ziemia dla rolników, że ją dadzą, a potem jadą do Warszawy i ja nie wiem, albo tam jakie narkotyki dostają, albo co, zmieniają się nie do poznania. Inni ludzie - mówił wzburzony Jacek Dopierała z Bieżynia.
 O godzinie 8.56 na ściernisko wkroczył burmistrz Krzywinia Paweł Buksalewicz.
 - Jestem z nimi - deklaruje ,,GK’’. - Ustawa zezwala, by rolnikiem mianował się ktoś, kto zamelduje się w gminie i wydzierżawi kawałek ziemi. Może być znikąd i wystarczy, by miał pieniądze, a prawdziwi rolnicy nie mają z nim szans w przetargu. Nie możemy dopuścić, aby doszło do tego, co w Cichowie - twierdzi.
 Otoczony wiankiem rolników Ptak opowiadał o Francji, gdzie nad obrotem ziemi czuwają lokalne władze. Mówił o zgodzie, zrozumieniu, ewolucji, o tym, że uczciwość wobec siebie będzie owocować, i że wygrać mogą tylko wtedy, gdy będą razem.
 - Przetarg prawdopodobnie się nie odbędzie, ale orać i sprzątać trzeba - przekonywał.
 - Znajdziemy ekspertów, znajdziemy prawników. Będziemy walczyć - zapowiada burmistrz. - Pójdziemy choćby do Strasburga. W czerwcu w Czempiniu minister Olejniczak mówił, że ustawa o obrocie ziemią jest opracowywana. Cóż nam po niej, jak ziemi już tu nie będzie? Będziemy zabiegać o odwołanie ogłoszonego dziś przetargu i wstrzymanie go do czasu, aż obowiązywać będą nowe przepisy.
 O godzinie 9.31 - głos zabrał Józef Gronowski, przedstawiciel Agencji. Ogłosił, że czeka na rolników chcących podpisać protokoły.
 - Każdy z was wiedział, że te umowy się kiedyś skończą - powiedział. 
 - Na co to podpisywanie? Umowa wygasa i po sprawie - rzuca któryś z rolników.
 - Taka jest procedura...
 - Wczoraj podjęliśmy uchwałę - wszystkie działające na krzywińskiej ziemi organizacje rolnicze - to jest: Samoobrona, Kółka Rolnicze i Centrum Narodowe Młodych Rolników - jednomyślnie podjęliśmy uchwałę przeciwko temu, że agencja nie wyraziła woli ograniczenia przetargu dla rolników posiadających do stu hektarów. Podjęliśmy uchwałę, że formą protestu rolników będzie nie zejście z pól i nie podpisanie protokołów zdawczo-odbiorczych - powiedział Ptak.
 - Decyzja jest negatywna. Nie podpisujemy - odpowiedzieli rolnicy i zaznaczyli, by nie brał sobie ich odmowy do serca. Walczą z prawem, a nie z Agencją.
 - Wczoraj żeśmy byli poinformowani, żeby grzecznie się z panem obchodzić - zauważył jeden z gospodarzy.
 - Ziemi, proszę się nie obawiać, nie zabierzemy, bo musi zostać, gdzie jest - deklarował inny.
 - Szkoda właśnie, że tak nie można, bo są regiony, gdzie ona odłogiem leży - stwierdził Gronowski.
 - To tam przedsiębiorcy niech się popisują. Tam ich trzeba - zawołali rolnicy.
 - My tej ziemi nie oddajemy, bo ona jest nasza. Tuśmy się urodzili, tu żyjemy, tu mamy rodziny. Będziemy walczyć - dodał Domagała.
 - To nie jest tak, że 25 rolników się uwzięło i nie chce nikomu więcej tej ziemi dać - powiedział ,,GK’’ Ptak. -  Nie. Chcemy, żeby był wolny przetarg, ale by uczestniczący w nim nie mieli gospodarstw większych jak sto hektarów. Chcemy upełnorolnienia gospodarstw. Wczoraj ten nasz wniosek został przez Agencję odrzucony. Będziemy protestować orząc - zapowiedział.
 - Już orzemy - rzucił Leszek Jagiełło z Lubinia, przewodniczący Związku Zawodowego Narodowe Centrum Młodych Rolników Powiatu Kościańskiego.
 Wesprzeć moralnie protestujących rolników przyszli też byli pracownicy PGRu.
 - Kiedy likwidowano PGR chcieliśmy założyć spółkę pracowniczą, ale tak zrobiono, żeby był tu dzierżawca. Potem następny i następny. Żal oglądać, co po sobie zostawili. Stoję tu z rolnikami - deklarował Jacek Kubaszewski z Lubinia.
 Solidarność z protestującymi deklarował też Roman Kostrzewski z Jurkowa, który ma 40 hektarów własnej ziemi.
 - I życzę wszystkim, by co najmniej tyle mieli, bo dopiero przy takich areałach można jakoś żyć - stwierdza. - Przy dziesięciohektarowych gospodarstwach to niedługo agonia będzie. Dlatego tak ważne jest, by o ziemię walczyć. Przyjechałem, aby wspomóc kolegów. Popieram ich i nie tylko ja, ale inni też. Wierzę, że to się rozkręci, to coś zmieni.
 W środę rolnicy zawiesili na miedzy transparent i o godzienie 8 rano rozpoczęli dyżur protestacyjny. Stoją na polu codziennie do godziny 15. Rozdają ulotki. W sobotę Internetem wysłali list do ministra Olejniczaka. W liście tym deklarują gotowość płacenia czynszu dzierżawnego za użytkowanie ziemi. Proszą tylko o wstrzymanie procedury przetargowej do czasu nowelizacji ustawy. We wtorek 14 września o godz. 11.00 w Domu Strażaka w Krzywiniu - odbyć ma się debata parlamentarzystów naszego okręgu na temat zmian ustroju rolnego. Zaproszono na nią i ministra Olejniczaka. Dramatyzmu sytuacji dodaje fakt, że bój toczy się nie o zapowiedzianą wcześniej sprzedaż, a o dzierżawę i to tylko na trzy lata. O lubińską ziemię upomniała się Fundacja Sułkowskich. Tej również rolnicy odmawiają prawa do gruntów. ,,Ziemię winni uprawiać rolnicy’’ - podkreślają w liście do Agencji z 12 sierpnia.
 ALICJA MUENZBERG
 
***
Jankowski Piotr z Lubinia: Ma 12 i pół hektara, a od Agencji dostał w użytkowanie 8,5 hektara plus dwa hektary trzciny. - Ziemia jest średnia, roboty więcej, ale rodzinę łatwiej utrzymać.

Gościniak Stanisław z Lubinia: Swojej ziemi ma 12 i pół hektara. Właśnie zebrał plon z czterech hektarów Agencji. Działkę dzielił z dwoma sąsiadami.

Stanisław Grobelny z Nowego Dworu: Własnej ziemi ma 20 hektarów i orze dodatkowo 6 hektarów Agencji. Hoduje bydło i świnie. Potrzebuje ziemi do uzyskania kwoty mlecznej. Bez ziemi nie ma szans na rozwinięcie hodowli. - Ta co dostałem z Agencji słaba jest. Łąka i ziemie 5 i 6 klasy, ale gdyby był przetarg ubiegałbym się o ten sam kawałek. Sąsiaduje z moją ziemią.

Stanisław Zieliński z Lubinia: - Mam dwadzieścia cztery  hektary swoich gruntów, a tych z Agencji siedem. Pięć hektarów obsiałem pszenicą, a dwa żytem. Hoduje bydło opasowe i trzodę chlewną. 

Paweł Glinkowski z Lubinia: Z ziemi utrzymuje się cała jego rodzina. - Użytkuję cztery hektary z Gościniakiem. Kukurydzę mam i żyto było.

Stanisław Kurasiak z Bieżynia: Dwadzieścia pięć hektarów ma własnej ziemi i cztery użyczonej przez Agencję. Podzielił się działką z Marcinkowskim. - Przydałaby się, choć te cztery hektary. Obsiałem ją jęczmieniem, bo była tak zachwaszczona, nie szło orać na zimę. Nie wiem, jak to inni zrobili. Ziemia była zaniedbana. Zostawili ją poprzednicy obsianą i nawet nie podorali. Od żniw do jesieni leżała odłogiem. Jeszcze trochę i ta też tak będzie wyglądać. Jeszcze nie orał, ale zabiera się za to. - Trzeba będzie - mówi. - Pszenżyto będzie trzeba obsiać.

Albin Jakś z Lubinia: Swojej ziemi ma 30 hektarów. - To jest dużo za mało dla hodowli bydła - ocenia. Użytkował 3 hektary Agencji. Nie był z nich zadowolony. Chciałby mieć więcej. Jego zdaniem, ziemię powinno się dzielić po równo.

Walenty Grzegorz z Nowego Dworu: Gospodarzy na 20 hektarach własnej ziemi. - Agencyjnej jest dosyć dużo - siedemnaście hektarów - ale to ta, która przeznaczona jest pod zalesienie. Obsiął ją zbożem. Na własnych gruntach zbierał ziemniaki i kukurydzę. - Można wyżyć dobrze i z hektara-dwóch, jeśli ma się uprawy pracochłonne, ale dochodowe, czyli bardziej ogrodnicze. Gdyby chciało się żyć z samej ziemię, to trzeba by mieć z pięćdziesiąt hektarów. Mniejsze gospodarstwa utrzymują sie bardziej z hodowli świń, albo krów, niż z ziemi. Bez ziemi jednak tej hodowli nie da się prowadzić.

Leszek Jagiełło z Lubinia: Swoich gruntów ma 18 -19 hektarów, a w sumie ma ich 25 hektarów.

Jacek Dopierała z Bieżynia: Ma 24 hektary swoich gruntów. Z przetargu w Cichowie wykroił 32 hektary w tym 17 zielonych użytków i 17 ziemi ornej. Z lubińskiego gospodarstwa w użyczeniu miał 23 hektary. Dzielił się nimi z bratem. - W Cichowie udało mi się wydzierżawić tanio - za niecałe 2 kwintale. Tak można gospodarzyć. Tak każdemu życzę. Głód ziemi rośnie... Sądzę, że tu trzeba się będzie bić o ziemię i ja będę stał w tej bitwie z kolegami.
***
 - W Warszawie dowiedziałem się, że Agencja nie musi organizować przetargu. Mogłaby przekazać nam - rolnikom ziemię i to w średniej cenie, 4 kwintale pszenicy za hektar, ale tylko jeśli byśmy byli zorganizowani. A nam się to w Cichowie nie udało. Przed przetargiem wszystko się rozwaliło. W końcu sami sobie podbijaliśmy cenę. Drugi raz tego samego błędu nie możemy popełnić. Musimy być zwarci, zorganizowani, albo nawet założyć grupę producencką, bo w wolnym przetargu nie mamy, jak się okazuje, szans. Taka z tego nauczka - powiedział ,,GK’’  Bernard Ptak wiosną tego roku (Ziemia Rozdrapana, „GK” z 14 kwietnia 2004 roku, str.6). Co z tymi planami?

 - W każdym piśmie prosiliśmy, żeby nam Agencja zaproponowała takie, czy inne formy przejęcia tej ziemi po przystępnej cenie. Takich pism było trzy z naszej grupy, a to z 12 sierpnia jest czwarte. Chcieliśmy, aby wyszli z propozycją, czy mamy założyć grupę, czy podmiot prawa handlowego, cokolwiek, co by pomogło racjonalnie przejąć tę ziemię. Agencja za każdym razem odpowiadała, że zgodnie z artykułem takim, a takim nie wolno im zrobić tego, tego, tego znaczy niczego, co proponowaliśmy. Ciągle zastawiali się ustawą i przepisami. Tworzenie grupy producenckiej, zarejestrowanie jej, nie dawało nam szans. Agencja nam nic nie zaproponowała, tylko wolny przetarg i taki ogłosiła. Nie mamy innego wyjścia, jak protest.
Już głosowałeś!

Komentarze (0)

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 18.118.205.165

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.