Magazyn koscian.net

18 listopada 2018

Pod papugami...

W powiecie kościańskim żyje ponad tysiąc chronionych przez Unię Europejską egzotycznych zwierząt. 90% z nich to papugi. - To jest jak choroba. Zobaczy się ptaka i spać człowiek nie może, bo marzy, by takiego mieć... A gdy go już ma, usiądzie i może godzinę na niego patrzeć... - mówi Bartłomiej Majewski ze Śmigla. Jeden z hodowców. - Wariaci – uśmiecha się czule jego żona, Anna. - Po prostu wariaci...

Pod właściwy adres zaprowadził mnie zgiełk. Z ulicy słychać było papuzie śpiewy i pokrzykiwania.
- Tak, to tu – uśmiecha się Mariusz Konieczny. - Słychać? - dziwi się kurtuazyjnie. Też właśnie przyjechał. Jest połowa października. Świeci słońce, gospodarz wita nas w koszulce z krótkim rękawem, a ja szybko chowam poranny szal. Temperatura sięga 26 stopni powyżej zera. Jakbyśmy przenieśli się do tropików. Dopiero co w telewizji pokazywano papugę, informując, że coraz więcej gatunków egzotycznych zwierząt żyje swobodnie w Polsce. Klimat się ociepla.
- O! Nieźle. Nasze by tu chyba nie doleciały – uśmiecha się pan Bartłomiej.

Do domu wchodzimy jak do twierdzy – na znak i przy akompaniamencie ponagleń. Gdy wreszcie jesteśmy w środku, gospodarz szybko i z wyraźną ulgą zatrzaskuje drzwi. W salonie jest papuzio. Wysoka na metr trzydzieści woliera z grubego drutu stoi zaraz przy jadalnianym stole. Papuga wygrzewa się w słońcu na kanapie, a kolejna siedzi na ramieniu gospodyni. Pięć minut później kolejna – papuzi bobas – siedzi w pudle na ławie. To kakadu alba. Najcenniejsza z papuzich piękności. Pani Anna gładzi ją delikatnie po piórach.

- Głodna? Już? Zaraz dostaniesz... - uspokaja głosem, jakim matki zwykły mawiać do dzieci. - To tymczasowe – mówi już do mnie. - To znaczy, od lipca do nie wiadomo kiedy - uśmiecha się. - Normalnie to mieszkamy z trzema kotami, ale co było robić: papużki wymagały pomocy... Bartek zrobił naprędce Arze tę wielką wolierę, a Timi i Bobo mieszkają w kuchni. Koty wchodzą teraz do domu pod nadzorem. Zresztą my też, bo trzeba uważać, by papużki nie uciekły. Wariactwo...

* * * 

Miał siedem lat. Poszedł do szkoły, a rodzice postanowili nauczyć go odpowiedzialności. - Uznali, że powinienem mieć już swoje zwierzątko, i w naszej kuchni zamieszkała para papużek falistych. Wtedy się zaczęło... - opowiada Majewski. 
Sam karmił je, sprzątał im w klatce... Szybko były jajeczka i małe papużki w gnieździe. Faliste siedzą na jajkach osiemnaście dni, a młode już miesiąc po wykluciu stają się samodzielne. W roku zdarzało się, że miałem ze dwadzieścia młodych. Tata – pamiętam - woził potem papużki do sklepu zoologicznego w Lesznie. Wtedy to była egzotyka... O takich papugach, jak mam teraz, to nawet nikt nie marzył. Były nieosiągalne. Pamiętam, że wtedy marzyłem o papużkach nierozłączkach. To było wielkie marzenie, a dziś to powszechnie dostępne ptaki. Polska była i chyba nadal jest zaściankiem, jeśli chodzi o hodowle wyjątkowych ptaków. Dostępność była żadna.
Hodowlane zapędy osłabły w liceum.
- Bardziej dziewczyny nas wszystkich wtedy interesowały... – uśmiecha się. - Taki czas...

Do ptaków wrócił w 97. roku ubiegłego wieku. I to na poważnie. Wstąpił do Poznańskiego Oddziału Polskiego Związku Hodowców Kanarków i Ptaków Egzotycznych i, jak we wszystkim co robi, tak i tam od razu zaangażował się w pełni. Współorganizował międzynarodowe wystawy, na których sam prezentował swoje ptaki.
- I kolejna przerwa. Założyłem firmę i... No nie miałem tyle czasu na ptaki, co wcześniej. Musiałem hobby odłożyć na półkę, ale jak tylko ustabilizowała się moja sytuacja, wróciłem do tej mojej pasji. Mam bardzo wyrozumiałą żonę – uśmiecha się. - Tylko dlatego mi się udaje.
- Wyrozumiała, bo znosi syf – śmieje się pani Ania. - Z czterema pierzącymi się papugami w domu łatwo nie jest. I karmić trzeba, gdy są malutkie. Na początku - co dwie godziny. To mieliśmy budzik ustawiony i raz wstawałem ja, a za dwie godziny on. Tak każde mogło pospać cztery godziny. Teraz jest trochę łatwiej, bo niektóre zaczynają jeść same...
Hodowlą papug pan Bartłomiej zaraził też córkę. Marysię. Ona zauroczyła się aleksandrettami.
- Teraz mam w domu dwóch wariatów … - rzuca ciepło pani Anna.

* * *

Trzeci wariat – Mariusz Konieczny, to przyjaciel rodziny. Mieszka w Kościanie. To człowiek, który nie boi się wyzwań.
- Ja mam więcej papug, ale to on ma w Wielkopolsce, co ja mówię, w Polsce, największe doświadczenie i osiągnięcia w hodowli żako. Mariusz, tak jest! - gospodarz zwraca się do protestującego przyjaciela. - Tak jest – mówi twardo do mnie.
Konieczny ptakami zainteresował się jako dorosły.
Od małego to ja miałem rybki – uśmiecha się. - Potem gołębie, a potem wybudowałem dom i w ogródku zbudowałem w ramach ozdoby wolierę w kształcie niby chińskiego domku. Idealnie pasowały mi do tego papugi i tak... No zachorowałem.
Bo ta pasja jest, jak choroba – przekonuje poważnie. U niego trwa już ponad dziesięć lat. Do chińskiego domku najpierw wprowadził aleksandretty. Potem dołączyły do nich i inne australijskie ptaki, aż ta miłość... Tak, to miłość. Zakochał się w afrykańskich ptakach. Jak? Zawsze jest tak samo. Widzi się takiego ptaka u kogoś i przepadłeś. Chcesz mieć takiego, obserwować. Starać się zrozumieć. Fascynująca przygoda... Koniecznego – opętała myśl o żako.
- Znajomi hodowcy pukali się w głowę. Mówili, że to szaleństwo. Żako są bardzo trudne w hodowli. Mówili, że minie może siedem, może osiem lat, zanim doczekam się jajka, a nie ma w ogóle gwarancji, że w ogóle jakieś będzie. Uparłem się jednak i...
- Jest najlepszy! Ekspert od żako... Od niego i ja się zaraziłem - mówi z entuzjazmem Majewski.
Pan Mariusz nie może już się doliczyć, ile papug wyszło w świat z jego hodowli. Teraz cały czas podnosi sobie poprzeczkę.
- Tak to działa. Uczymy się, rozwijamy – przekonuje śmigielanin.
Kupują więc coraz trudniejsze w hodowli ptaki. Im trudniejszy ptak, tym większa satysfakcja, gdy uda się stworzyć mu takie warunki, by chciał wychować młode. Z jajka w gnieździe cieszą się, jak dzieci. Bo to jest piękne – móc obserwować, jak rodzi się nowe życie... - przekonują


* * *

Dla papug gotowi są wsiąść do auta po pracy i jechać całą noc na drugi koniec Europy tylko - albo aż - po to, by zobaczyć u innego hodowcy na żywo jakąś papugę. I jeżdżą – do Holandii, Węgier, Austrii, Niemiec, Czech, Belgii... Handel zwierzętami odbywa się w ramach Unii Europejskiej. Sprowadzanie zwierząt spoza niej jest bardzo kłopotliwe i skomplikowane. Wiele z gatunków hodowlanych w naturze jest objętych ochroną. Spotkaliśmy się w przededniu ich wyjazdu na wielką konferencję naukową poświęconą papugom w Czechach. Skupiła ona najważniejszych hodowców wschodniej Europy. Pod względem hodowli ptaków egzotycznych czterokrotnie mniejsze od Polski Czechy są kilkakrotnie bardziej zaawansowane niż nasz kraj – przekonują pasjonaci papug. Hodowców też jest tam kilkakrotnie więcej.
+- Będą wspaniałe ptaki! - emocjonuje się pan Bartłomiej. - Zapowiedziano, że będzie można zobaczyć ary hiacyntowe! To potężne ptaki. W Polsce ma je tylko jeden ogród zoologiczny!
- Oni maja świra – kiwa głową pani Ania.
Nooo – uśmiecha się do niej mąż. - Ludzie z całej Europy zjadą, by je zobaczyć. Interesują nas też nowe metody odchowu ręcznego ptaków i mutacje barwne aleksnadretty.
Do Czech jechali we trójkę: pan Bartłomiej, Mariusz i Marysia. Pani Anna i syn zostali w domu.
- Ktoś musi karmić maluchy – uśmiecha się Bartkowa żona.
Konferencja już za nimi, a więc pewnie od kilku nocy miłośnicy papug wyobrażają sobie kolejną egzotyczną piękność z piórami w swojej wolierze. Marzą...

Opieka nad ptakami nie jest prosta. Papugi same dobierają sobie partnerów. Wsadzenie do jednej woliery samca i samicy tego samego gatunku nie oznacza, że coś z tego będzie. Mogą spędzić razem pół życia i nic...
- Ale jak mają się ku sobie, to to widać. Zaczynają sobie piórka układać... Siadają blisko siebie... - opowiada pan Mariusz.
- ...co niczego jeszcze nie gwarantuje, ale zaczyna się coś dziać – kontynuuje pan Bartłomiej. - Taka kakadu żółtolica abbotti. W naturze zostało ich zaledwie 20 sztuk. Żyją na jednej z wysp Indonezji. I ja mam 4 pary! Jedna już kiedyś miała młode, a u mnie są już trzy lata i nic. Ani jajka. Nie wiadomo co się stało. Zmienić im budkę, wolierę?
- A Bartek stworzył im u siebie dużo lepsze warunki, niż miały u poprzedniego hodowcy – podkreśla pan Mariusz. - A u niego gniazdowały, a tu nie chcą... Do tych ptaków trzeba mieć naprawdę bardzo dużo cierpliwości.
- Ara maracana! - opowiada dalej pan Bartłomiej. - Już dwa razy były jajka i dwa razy je zniszczyły. Za trzecim razem podebrałem jajka, a włożyłem im do gniazda sztuczne. Maluchy trafiły do inkubatora. Jak zaczęły się wykluwać, podłożyłem prawdziwe jajka matce do gniazda, ale po sześciu dniach okazało się, że ptaszek w ogóle nie przybiera na wadze. Trzeba było młode zabrać i karmić ręcznie.

Panowie mogą godzinami obserwować swoje ptaki. Wyciszają się przy nich. Ładują baterie. Uczą się. Im większy ptak, tym trudniejsza jego hodowla i tym wyższa cena ptaków, i większa frajda – jak opowiadają. Hodowla dużych papug to kosztowne hobby.
- Słyszałem oskarżenia, że robimy to dla pieniędzy – mówi Konieczny. - Ptaki mogą kosztować nawet kilka tysięcy euro. Owszem, ale doczekać się jajka, to jest wyczyn. Czasem czeka się dziesięć lat i nie ma pewności, że w ogóle będzie jajeczko. Jak będzie, to nie wiadomo, czy zapłodnione, a jak zapłodnione, to i tak nie wiadomo, czy rodzice dobrze o nie zadbają, a jak zadbają... To ma być dochodowe? To nie króliki, a im większa papuga, tym trudniej... Taka na przykład kakadu alba. Żyje na jednej indonezyjskiej wyspie. Na wolności zostało ich może ze trzy tysiące. Składają raz na dwa lata dwa jajka. Dojrzewają płciowo po pięciu latach, a w niewoli bywa, że mają po dziesięć lat i nic...
- A nawet jak pojawi się jajko, to mogą je zniszczyć. Jak tego nie zrobią i wysiedzą jajko, bywa, że zabijają młode. Dlaczego? Nie wiemy.
Dlatego, gdy rodzice nie zajmują się odpowiednio jajkiem, albo młodym ptakiem, hodowcy zbierają je rodzicom. Jajka wykluwają się w inkubatorach, a młode karmione są przez człowieka. To najgorsza z opcji, ale czasem jedyna, by ratować życie kolejnym ptakom.
- Gdyby robić to tylko dla pieniędzy, to jaki głupek inwestuje w coś, co może za dziesięć lat przyniesie zysk? - pyta kościaniak. - Dziesięć lat chodzić wokół tego i czasem nic... A tak bywa.

Najtrudniejsze w hodowli ptaki zwykle są na granicy zagrożenia wyginięciem.
- Obrońcy przyrody psioczą na nas, ale w razie czego, to my, hodowcy jesteśmy jedyną nadzieją na przetrwanie gatunku. Gdy nie uda się pomóc zwierzętom w naturze, to do nas hodowców - zwracają się po pomoc. I pomagamy...
Panowie poświęcają swojej pasji i sporo czasu, energii i środków. Ptaki mają do dyspozycji woliery na zewnątrz i - w wersji zimowej - wewnątrz ogrzewanego budynku. Każdy z nich ma pod opieką kilkadziesiąt ptaków. Obserwować można je nawet z kanapy w domu – bo woliery wyposażono w system monitoringu.
- Lubię być wśród nich. Mógłbym tak stanąć i patrzeć na nie, słuchać ich i obserwować... - wzdycha pan Barłomiej. - Żona do nich mówi i są tu i takie, co próbują powtarzać, ale dla mnie to nie są pupile, ale dzikie zwierzęta. Nie zależy mi na ich uczłowieczeniu. Fascynują mnie takie, jakie są. Po prostu lubię na nie patrzeć. Są takie piękne... (Al)

* * *

Rejestr hodowli zwierząt objętych monitoringiem UE prowadzi Starostwo Powiatowe w Kościanie. Trafiają tam tylko te gatunki zwierząt, które są ujęte w dokumentach UE. Lista zwierząt, które trzeba rejestrować – zmienia się. Zmienia się też ciągle lista zwierząt zarejestrowanych w powiecie kościańskim. Liczy dziś ponad tysiąc wpisów. Większość stanowią papugi, ale jest też w powiecie w hodowli prawie pięćdziesiąt sokołów wędrownych, kilkanaście jastrzębi, blisko 10 orłów przednich i nawet pojedyncze egzemplarze orłów bielików. W rejestrze jest ponadto na przykład ptasznik czerwonokolany, kilka pytonów tygrysich, boa cesarski i dusiciel, para gekonów, paw, bażant królewski, kilka legwanów zielonych, żółwie stepowe, greckie i wodne oraz jedna wiewiórka Burunda. Lwów, tygrysów i panter nie ma, ale – to nowość – są dwie małpki. Jednym słowem robi się w powiecie kościańskim coraz bardziej dziko

Gazeta Kościańska 

Już głosowałeś!

Komentarze (4)

w dniu 20-11-2018 09:31:23 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

To się nazywa pasja!

To się nazywa pasja!

w dniu 20-11-2018 13:30:36 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Wspaniała pasja,wspaniali ludzie godni podziwu.Kto ma obojętnie jakie zwierzę,ptaka wie że to obowiązek i pełno wyrzeczeń ale właśnie dla takich chwil pasji warto żyć

Wspaniała pasja,wspaniali ludzie godni podziwu.Kto ma obojętnie jakie zwierzę,ptaka wie że to obowiązek i pełno wyrzeczeń ale właśnie dla takich chwil pasji warto żyć

w dniu 10-12-2018 11:27:51 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

:)

w dniu 18-12-2018 16:24:13 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

fajnie dużo wolnego czasu mają..a kiedy do pracy chodzą??

fajnie dużo wolnego czasu mają..a kiedy do pracy chodzą??

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 3.148.107.255

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.