Magazyn koscian.net

18 lipca 2011

Pieskie życie

Reks należał do Mariusza E. i to było jego prawdziwe nieszczęście. To znaczy początkowo nic tego nie zapowiadało. Początkowo, to znaczy wtedy, kiedy jeszcze Mariusz dogadywał się ze swoją małżonką Ewą. Mieszkali w jednym pokoju w Lubiniu i choć się nie przelewało, to nie było też źle.

Mariusz, mimo że nie przepadał za psami,  przywiózł dzieciakom Reksia ze swej rodzinnej wsi. Skąd dokładnie wytrzasnął zwierzaka i ile za niego zapłacił nie wiadomo. Ale można przypuszczać, że pewnie nic nie zapłacił, bo Reksio, sympatyczny piesek, był jednak zwykłym kundlem, a za zwykłe kundle nie płaci się przecież zazwyczaj pieniędzy. Zazwyczaj właściciele takich szczeniaków są zadowoleni, że w ogóle ktoś chce go przygarnąć i że się pozbywają kłopotu. No i taki był też los Reksia. Mariusz od razu zapowiedział dzieciom, żeby sobie z głowy wybiły, że pies będzie mieszkał w mieszkaniu. Co to to nie:
  
 - Nie mogę ścierpieć, jak pies albo kot jest w mieszkaniu - zeznał potem na policji. - Mam to zakodowane w głowie, bardzo mnie to denerwuje.
   
Będzie to miało potem wpływ na losy kundelka, ale to dopiero później. Kiedy Reksio pojawił się w rodzinie nawet Mariusz z przyjemnością patrzył jak się psem zachwycają dzieci. Uwielbiały się z nim bawić i często chodziły na spacery. A Reksio, trzeba przyznać, dał się  lubić. Szybko stał się członkiem tej rodziny. Za dnia biegał sobie po podwórzu i okolicy, a na noc przywiązywany był do łańcucha przy budzie. Niezbyt mu się to podobało, co okazywał gryząc i robiąc dziury w budzie, ale ogólnie żadna krzywda się Reksiowi nie działa. Wręcz przeciwnie.
    No, a potem tak się jakoś porobiło, że między Mariuszem i Ewą zaczęło się psuć i w końcu popsuło zupełnie. Rozwiedli się bez wielkich awantur, a Ewa znalazła sobie innego, Leszka C. Mariuszowi chyba aż tak bardzo to nie przeszkadzało, bo przez jakiś czas mieszkali nawet wszyscy razem w ich wspólnym mieszkaniu, i jakoś się dogadywali. No może nie wszystko było idealnie, bo z punktu widzenie Mariusza, konkubent byłej żony miał co najmniej jedną wadę: miał psa, którego przywiózł ze sobą i który zamieszkał razem z nimi.
   
Układ był jednak dość nieciekawy, bo i mieszkanie małe i jeszcze to zwierzę, więc w końcu Ewa z Leszkiem i dziećmi wyprowadzili się.
   
- Chcieliśmy zabrać ze sobą Reksia, bo byliśmy z nim zżyci - zeznała Ewa. - Ale Mariusz nie pozwolił. Powiedział, że to jego pies, i że Reksio zostanie z nim.
   
Pewnie dała o sobie znać męska duma. Dzieci nie były z tego powodu szczęśliwe, ale wyjścia nie było. Trzeba było zrobić, jak chciał Mariusz i zostawić Reksia w Lubiniu.
   
- Przyjeżdżaliśmy tam od czasu do czasu po jakieś rzeczy, które tam zostały - opowiada Leszek C. - Reksio zawsze się cieszył na nasz widok. Był wesoły i zdrowy.
   
Ale kiedy w grudniu, parę dni przed świętami przyjechali po sanki, które stały w szopie, Reksio nie wybiegł, żeby ich przywitać. Zaniepokoiło to Leszka, który,  czego nie kryje, lubi zwierzęta:
   
- Zajrzałem do budy - opowiada. To nie było trudne, bo buda Reksia właściwie nie była budą. Była zbitkiem kilku rozlatujących się desek ze szparami i  dziurami przez które hulał wiatr. - I przez dziurę zobaczyłem, że pies leży w budzie bez ruchu. Już nie żył.
  
Widok poruszył nie tylko Leszka C.
- Żal mi się zrobiło, to był taki wesoły pies - mówi Ewa.
   
Reksio leżał w budzie z łańcuchem przyczepionym do obroży. Przed budą stała metalowa, pusta miska. O tym, że w misce od dawna nie było nic do jedzenia czy picia, świadczyły duże placki rdzy. Taka rdza nie powstaje w dzień czy w dwa. Było jasne, że pies zdechł z zimna, głodu i pragnienia.
   
To Ewa  powiadomiła policję. Patrol, który przyjechał do Lubinia, zastał wszystko tak, jak opisała im kobieta. Pies nadal tkwił w budzie, a gospodarza nie było. Znaleźli go przed sklepem. Był pijany.
    Beztroskie życie Reksia skończyło się wraz z wyjazdem dzieci i Ewy. Już nie chodził na spacery, nawet nie biegał po obejściu, tylko przez cały czas był uwiązany łańcuchem do budy. Mariuszowi czasami się przypomniało, żeby zwierzakowi  dać coś do jedzenia:
  
- Dawałem mu karmę co dwa dni - zeznał. - Ale potem zabrali mi rentę, odcięli prąd i wodę. Mnie samemu brakowało na jedzenie, więc czasami mu nie dawałem. Ale wodę to miał, bo lałem do miski. Nie wiem, czemu miska była pusta. Po podwórzu biegają też inne pieski, pewnie wypiły.
   
Mariuszowi E. policja postawiła zarzut znęcania się nad swoim psem. Znęcał się, bo go nie karmił, nie zapewnił mu stałego dostępu do wody i trzymał w budzie, która w żaden sposób nie chroniła psa przed mrozem i wiatrem.
  
- Żałuję, że pies zdechł, ale ja się nad nim nie znęcałem - tłumaczył się Mariusz E. - Po prostu moja sytuacja była taka a nie inna.
   
Ale dlaczego w takim razie nie oddał psa byłej żonie i jego konkubentowi? Pewnie Reksio żyłby do teraz.    
- Ja mam sześć psów - zeznał na sali rozpraw Leszek C. - Ale one mają normalne życie, a nie takie coś...
   
Sąd Rejonowy w Kościanie skazał Mariusza E. na 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 5 lat i oddał go pod dozór kuratora sądowego. Wyrok nie jest prawomocny.   (kan)

P.S. Imiona i inicjały zostały zmienione

GK 28/2011

Już głosowałeś!

Komentarze (5)

w dniu 20-07-2011 07:14:15 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

I to jest kara?

I to jest kara?

w dniu 20-07-2011 17:18:10 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Polska to nie jest kraj przyjazny zwierzetom...wystarczy popatrzec co robia ze zwierzetami rolnicy-nie tylko z psami ale np rowniez takimi ktore cale swoje zycie ciezko na nich pracowaly a gdy zachorowaly lub sie zestarzaly-tylko jedna droga-rzeznia...Taka kara dla tego zapitego gnojka to nic...Natura nie lubi prozni mam nadzieje ze kiedys sama wyrowna rachunki z nim i innymi jemu podobnymi,bo polskie sady niestety tego nie potrafia...hm a swoja droga sedziowie to ludzie wyksztalceni...i nic!!

Polska to nie jest kraj przyjazny zwierzetom...wystarczy popatrzec co robia ze zwierzetami rolnicy-nie tylko z psami ale np rowniez takimi ktore cale swoje zycie ciezko na nich pracowaly a gdy zachorowaly lub sie zestarzaly-tylko jedna droga-rzeznia...Taka kara dla tego zapitego gnojka to nic...Natura nie lubi prozni mam nadzieje ze kiedys sama wyrowna rachunki z nim i innymi jemu podobnymi,bo polskie sady niestety tego nie potrafia...hm a swoja droga sedziowie to ludzie wyksztalceni...i nic!!

w dniu 20-07-2011 22:43:53 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

kim są ludzie znęcający się nad bezbronnym zwierzęciem są aspołeczni nieszkodliwe zwierze tak traktują to jak potraktują innego ''niewygodnego" człowieka '

kim są ludzie znęcający się nad bezbronnym zwierzęciem są aspołeczni nieszkodliwe zwierze tak traktują to jak potraktują innego ''niewygodnego" człowieka '

w dniu 22-07-2011 22:42:12 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Wsadzić bydlaka za kratki i zostawić bez wody.Nawet sobie nie sposób wyobrazić w jakich bólach ten piesek umierał.Jakie zawieszenie kary???Czy w sądzie siedzą bezduszne manekiny???

Wsadzić bydlaka za kratki i zostawić bez wody.Nawet sobie nie sposób wyobrazić w jakich bólach ten piesek umierał.Jakie zawieszenie kary???Czy w sądzie siedzą bezduszne manekiny???

w dniu 23-07-2011 13:28:59 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

surowy mandat i lata wiezienia mu sie należą

surowy mandat i lata wiezienia mu sie należą

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 52.15.231.106

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.