Magazyn koscian.net

2010-06-09

Ogień zabrał prawie wszystko

W ciągu dwóch godzin stracili dorobek życia. Ogień strawił kuchnię i pokój dzienny. Nie wiadomo czy będą mogli ponownie wprowadzić się do mieszkania. Niewiele z rzeczy, które ocalały nadaje się do użytku. To, czego nie stawił pożar jest osmalone. Wszystko przesiąknięte jest zapachem spalenizny

Pożar

Ogień pojawił się nagle. W mieszkaniu państwa Mocków przy ul. Kościelnej w Krzywiniu nie było nikogo. Głowa rodziny i syn właśnie wyjechali do pracy w Niemczech. Matka z córką pojechała w odwiedziny do rodziny.

- Usłyszałam jak straż pożarna jedzie gdzieś w pobliżu. Zatrzymali się blisko domu. Wyszłam zobaczyć co się stało. Z okna ze szczytu wydobywał się dym. Zadzwoniłam do sąsiadki – wspomina mieszkająca w sąsiedniej kamienicy Irena Maćkowiak. Została na ulicy. Zajęła się sąsiadką i jej córką. Na miejscu pojawiło się pogotowie. Bała się o swój dom. Kamienice dzieli odległość około trzech metrów. - A pewnie, że się bałam, żeby ogień nie przeszedł dalej.

Pani Renacie „puściły nerwy”. Pomocy udzieliły jej służby medyczne. Dostała tlen i kroplówkę.
- Malwina była tak roztrzęsiona, że aż jej dłonie powykręcało. Zaprowadziłam ją do siebie. Została razem z chłopakiem – dodaje sąsiadka.
- Ciasne pomieszczenie było bardzo zadymione, dlatego użyto agregatu oddymiającego. Temperatura była bardzo wysoka. Strażacy musieli pracować cały czas w aparatach – relacjonował zdarzenia na łamach „GK” Andrzej Ziegler, rzecznik prasowy kościańskiej Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Kościanie. - To był ostatni dzwonek do uratowania poddasza, ogień szybko się rozprzestrzeniał na trzydziestu metrach kwadratowych.

Akcja gaśnicza trwała dwie godziny. Kościańska straż otrzymała zglosznie o godz. 17.50. Jako pierwsi na miejscu pojawili się ochotnicy z Krzywinia i Jerki. Później dołączyli do nich strażacy z PSP w Kościanie. O pożarze straż zawiadomiła sąsiadka.

Strażacy stwierdzili, że ogień najpierw pojawił się w kuchni, a przyczyną najprawdopodobniej było zwarcie instalacji elektrycznej od lodówki. Pani Renata Mocek uważa, że to niemożliwe. Gdyby tak było, upalony byłby cały przewód od sprzętu. Jego część jest nienaruszona przez ogień.

Między działką a strażnicą

Klatka schodowa. Do mieszkania prowadzi kilkanaście stopni. W przedpokoju stoi piec centralnego ogrzewania. Naprzeciwko wejścia jest mała łazienka. Tuż za piecem wejście na ostatnią kondygnację budynku. Podłoga na strychu przykryta jest płachtami.

- Dwa dni przed pożarem zbierałam tu wodę. Przeciekała nam do mieszkania – mówi pani Renata. Woda dostaje się przez nieszczelny dach. W ubiegłym roku nowy właściciel budynku rozpoczął jego remont. - Zimą wyniosłam stąd siedem wiader śniegu.
- Wszyscy się dziwią po co remont tego dachu. Niektórych dachówek nie można było ruszyć – dodaje Malwina.

Rodzina Mocków mieszkania nie ubezpieczyła. Jak wyjaśnia pani Renata, firmy ubezpieczeniowe odmawiały ze względu na niedokończony remont dachu.

Łazienka to jedyne pomieszczenie, które ogień nie dosięgnął. W pokoju gościnnym wszytko jest czarne, od ścian po meble. Z kwietników sterczą spalone szczątki kwiatów. Na wykładzinie i fotelach leży szkło. Nic nie nadaje się do użytku. Jeszcze gorzej jest w kuchni. W lodówce resztki produktów spożywczych. Plastikowe elementy roztopiły się pod wpływem ciepła i przybrały dziwne kształty. Resztki pochłaniacza leżą w zlewie razem z naczyniami. Garnki i naczynia są jakby złączone. Ani śladu kolorów. Wszystko przybrało barwę brunatną lub czarną.

Pokoje Malwiny i jej brata znajdują się od strony ulicy. Nie ucierpiały aż tak bardzo, jak ten gościnny. Ściany są okopcone od dymu. Zapach spalenizny dotarł jednak i tutaj.
- Myśli pani, że z tego jeszcze coś będzie? - zagaduje z nadzieją w głosie Malwina. Ogląda pociemniałe od wysokiej temperatury meble.
- W zeszłym roku robiliśmy remont. Wymalowaliśmy całe mieszkanie. Wszystko było kupione – mówi z łzami w oczach pani Renata. - Teraz nawet tutaj nie wchodzę.
- Chodź. Wyjdź już stąd – przekonuje sąsiadka.
Malwina kręci się jeszcze chwilę po kuchni. Wchodzi do łazienki.
- Biorę sznurek. Przyda się do wieszania prania. Na nowy mnie nie stać – stwierdza pani Renata.

Pranie robią na działce. W pobliżu jeziora w Krzywiniu mają ogródek i małą altanę. Jest tam kuchenka i mały pokój. Tam spędzają czas. Do szkoły chodzą na obiady. Nocują w pokoju udostępnionym przez gminę w strażnicy.
- Są tam tylko dwa łóżka. Nic więcej się nie mieści – stwierdza pani Renata.
- Jest tam bardzo ciasno. Pożyczyłam im jakieś radio, szklanki, naczynia. Tam nawet nie ma gdzie tego trzymać – dodaje pani Irena.

Miejsko-Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej zrobił jednorazowe zakupy najbardziej potrzebnych produktów. Dał też odzież. Z pieniędzmi jest krucho.
- Przyjechała do nas moja mama. Wyciągnęła z portfela pięćset złotych – zdradza pani Irena. - Mamy na chleb. Ale to nie wszystko. Trzeba kupić choćby proszek do prania.

Co dalej?

Przy Kościelnej mieszkają od 19 lat. Gdy się wprowadzali dzieci były jeszcze małe. Rodzina straciła prawie cały dorobek. Potrzebuje wszystkiego. Nie wiadomo czy meble będą nadawały się do użytku. Do wyrzucenia jest pościel. Podobnie jest z odzieżą. Wielu rzeczy nie można doprać. Z dymem poszły lodówka, kuchenka gazowa, pochłaniacz, telewizor. Ocalała pralka, która stała w łazience. Od początku roku rodzina jest bez dochodów. Korzystała z pomocy socjalnej. Krzywiński MGOPS dopłacał do czynszu. Mąż pani Renaty dopiero co wyjechał do pracy w Niemczech. Synowi również udało się znaleźć zajęcia za zachodnią granicą.
- Mąż chciał przyjechać, ale poradzili mu, że i tak nic tu nie zrobi. Lepiej żeby został i zarobił – mówi pani Renata.

Co dalej? Nie wiedzą, czy wrócą do mieszkania przy Kościelnej. Mieszkanie wymaga generalnego remontu. Mockowie nie mają na to pieniędzy. Z podjęciem decyzji pani Renata chce się wstrzymać do końca czerwca. Wówczas do kraju ma wrócić jej mąż.

Hanna Danel

GK 22/2010

Już głosowałeś!

Komentarze (0)

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 18.117.152.26

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.