Magazyn koscian.net

05 Maj 2015

Odpowiedzialny za ciało i głowę

Ponad 824 kilometry na bieżni w siedem dni pokonał Krzysztof Tumko z Leszna. To nieoficjalny rekord Guinnessa. Swój udział w sukcesie leszczyńskiego biegacza miał Wojciech Hetman z Darnowa w gminie Kościan. Fizjoterapeuta zadbał o to, żeby ciało sportowca wytrzymało gigantyczny wysiłek fizyczny


Praca i sport
Wojciech Hetman jest absolwentem Akademii Wychowania Fizycznego w Poznaniu. Od pięciu lat zajmuje się fizjoterapią. Pracuje w Leszczyńskim Centrum Medycznym Ventriculus.

- Na co dzień zajmuję się schorzeniami ortopedycznymi. Pracuję także ze sportowcami. Najczęściej trafiają do mnie osoby, które specjalizują się w długich biegach, od maratonów po ultramaratony – mówi Wojciech Hetman z Darnowa.

Fizjoterapeuta również biega maratony. Kiedyś częściej startował w zawodach. Dziś najczęściej można go zobaczyć biegnącego... z wózkiem, w którym siedzi siedmiomiesięczny syn. Żona również nie ucieka od sportu. Towarzyszy męskiemu duetowi na rowerze.

- Gdy przygotowywałem się do maratonu, tygodniowo musiałem przebiec około stu kilometrów. Każdego dnia znikałem z domu na dwie – dwie i pół godziny – tłumaczy pan Wojtek. - Teraz późno wracam z pracy. W ciągu tygodnia jeżeli już biegam, to rano. W weekendy mam więcej czasu. Wybiegam z wózkiem na około dwadzieścia kilometrów. Z dzieciaczkiem rekordów się nie bije. To raczej rekreacyjne bieganie. W okolicy pewnie wszyscy nas kojarzą.


Zerwany mięsień

Krzysztofa Tumko poznał ponad półtora roku temu. Biegacz był po pierwszej próbie bicia rekord Guinnessa na bieżni. Były żołnierz zawodowy chciał poprawić wynik Michelle Micaletti. Francuz w siedem dni pokonał na bieżni dystans 822,31 km. Ultramaratończykowi zabrakło wówczas 80 km. Z powodu kontuzji musiał przerwać bieg.

- Podczas próby doszło do naderwania mięśnia dwugłowego uda. Krzysztof na konsultację trafił do placówki, w której pracuję. Później rozpoczął rehabilitację. Tak się poznaliśmy. Mieliśmy wspólne tematy – wspomina fizjoterapeuta z Darnowa.
Rehabilitacja stała się początkiem przyjaźni i współpracy. Krzysztof Tumko podjął decyzję o kolejnej próbie bicia rekordu Guinnessa na bieżni. Fizjoterapeuta pomagał mu w przygotowaniach. Team tworzył także Adam Draczyński, trener biegacza.

- Rehabilitacja nastawiona była na inną motorykę ciała. Pracowaliśmy już z myślą o kolejnej próbie bicia rekordu – wyjaśnia Hetman. - Początkowo skupialiśmy się na wszelkich działaniach, które miały zapobiec nieprawidłowemu zrostowi zerwanego mięśnia. Gdy wiedzieliśmy, że wszystko idzie w dobrym kierunku, to skupiłem się na zwiększeniu głębokiego czucia ciała. Krzysztof sam przygotowywał się pod kątem wydolnościowym i siłowym. Trener rozpisywał mu treningi.

Będzie rekord

Krzysztof biega długie dystanse, choć nie mówi o sobie ultramaratończyk. W trakcie przygotowań do próby pokonywał dziennie osiemdziesiąt kilometrów. Przed próbą miał tydzień przerwy w treningach, żeby odpocząć. Na bieżnię wszedł w poniedziałek. Najtrudniejszy był dla niego drugi dzień próby. Pierwszego dnia mocno się zakwasił. Trzeciego dnia było już z górki. Spokoju nie dawała mu jednak jedna myśl.

- Do piątego dnia myślał o kontuzji. Poprzednia próba cały czas siedziała w jego głowie. Nie bał się bólu, tylko że znowu będzie musiał przerwać bieg. Mieliśmy jedną konsultację medyczną, żeby wykluczyć ponowne naderwanie mięśnia – wspomina fizjoterapeuta biegacza. - Przy takim dystansie biegnie głowa.

Tumko biegał w określonym schemacie. Po 20 – 30 km miał krótką, pięciominutową przerwę, żeby się zregenerować. Wówczas do pracy przystępował jego fizjoterapeuta. Po 60 km miał dłuższą godzinną przerwę. Był to czas, żeby rozluźnić mięśnie i na chwilę się położyć.

- Najdłuższe przerwy były w nocy. Krzysztof spał, a ja mogłem spokojnie pracować. Przed samym biegiem przychodził do mnie do placówki, żebym mógł nauczyć się jego ciała. Dzięki temu podczas próby wiedziałem który mięsień i w jaki sposób będzie napięty – mówi Wojciech Hetman. - w czasie całej próby zużyliśmy piętnaście metrów taśmy do oklejania mięśni.
W piątek Krzysztof Tumko biegł 18 godzin. Potem miał niespełna dwugodzinną przerwę. Położył się spać o godz. 4. Przed 6 został wybudzony. Na bieżnię ponownie wszedł w sobotni poranek. Zszedł z niej w niedzielę o godz. 12.50. Miał tylko półtoragodzinną przerwę.

824 km z małym haczykiem to na razie nieoficjalny rekord. Całą próbę przeanalizuje specjalna komisja. Jej werdykt zadecyduje, czy dystans, jaki pokonał Tumko zostanie wpisany do Księgi Rekordów Guinnessa.

Trzy tygodnie po siedmiodniowym biegu Krzysztof Tumko zaplanował star w biegu na 160 km. Próbę potraktował jako... trening przed ultramaratonem. Na bieżni nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

- Mamy coś wspólnego. Gdy słyszymy, że coś jest niemożliwe do zrobienia, to zaczynamy to robić – mówi Wojciech Hetman. (h)

Więcej zdjęć z próby bicia rekordów Guinnessa można zobaczyć na fanpagu Krzysztofa Tumko

Gazeta Kościańska 17/2015

Już głosowałeś!

Komentarze (1)

w dniu 19-05-2015 09:28:01 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Podobno Marian Zalewski jest zdrowy! Przeszedł dalej.

Podobno Marian Zalewski jest zdrowy! Przeszedł dalej.

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 3.142.196.27

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.