Magazyn koscian.net

2005-08-17 10:20:59

Od amatora do zawodowca

Jednym z nielicznych zawodników w Polsce, którzy startują w wyścigach zaprzęgów wielokonnych jest Bogdan Kawecki

Od 2003 reprezentuje Klub Jeździecki w Starym Gołębinie. Swoją pasję zaczął rozwijać w momencie rozpoczęcia pracy zawodowej w latach 60-tych.

Początki
 Bogdan Kawecki całe życie pracował w rolnictwie. Rozpoczął jako stażysta w 1961 roku kombinacie rolniczym w Starym  Gołębinie. Później objął stanowisko zastępcy kierownika, a następnie kierował gospodarstwem w Gorzyczkach. Jednak już w 1973 wrócił do Starego Gołębina i zajął się hodowlą koni. Jeździć nauczył się już wcześniej. Lekcje pobierał w Racocie.

 - Konie były wtedy w każdym gospodarstwie. Lustracja pól odbywała się końmi lub bryczką – wspomina Bogdan Kawecki. - Zaczęliśmy hodować konie do celów rekreacyjnych od podstaw. Trzeba było dokupić klacze. Dzięki przyjaznym stosunkom z Racotem mieliśmy możliwość krycia z czołowymi ogierami.

Z czasem rozwinęły się dwie gałęzie hodowli: konie wszechstronnie użytkowe i ogiery hodowlane. Do  Starego Gołębina trafiły klacze z byłej hodowli zarodowej w Modrzu i Racocie. Sprowadzono również stado ogierów.
 - Na bazie tego kojarzenia powstała nowa linia koni, które poddawano próbom dzielności na torach wyścigowych. Te które osiągały wyniki powyżej średniej wcielano jako matki do stajni. W latach 1980 – 1995 wyhodowano i sprzedano 17 ogierów do hodowli terenowej. -  wyjaśnia Kawecki.

 Zaprzęgi
 - Zaprzęgi rozpoczęły się spontanicznie, dopiero w 1992 roku – mówi Bogdan Kawecki. Były to zaprzęgi czterokonne.
  - Pierwszy raz pokazałem się publiczności w Racocie. Miałem wtedy siwe klacze: Gardenia, Barsima, Gwarancja, Boliwia -  wspomina Kawecki. – Dwa lata później został założony zaprzęg pięciokonny. Wzbudził spore zainteresowanie. Dużo najeździliśmy tą piątką.

Rozpoczęły się pokazy na targach, wystawach, a także pierwsze amatorskie zawody.
 - Później moją ambicją było złożenie zaprzęgu siedmiokonnego. Co roku dokładałem konie – dodaje pan Bogdan.
 Pierwsza siódemka składała się  z dwóch koni gniadych i pięciu siwych. Taki zaprzęg po raz pierwszy pojawił się na czempińskich dożynkach, a później na pokazach w Posadowie i Pępowie. W 1996 roku Kawecki zaprezentował swój najliczniejszy   zaprzęg – ośmiokonny złożony z pięciu koni siwych i trzech ciemnogniadych.

Powożącemu jednak najbardziej podobają się zaprzęgi złożone z koni o jednakowym umaszczeniu. Udało mu się złożyć również taki. W 1997 roku zaprezentował ósemkę koni siwych – siedem klaczy i jednego wałacha.  
 
Zawody
 - Dzięki prowadzonej w Starym Gołębinie hodowli udało się uzyskać konie, które nadawały się do sportów zaprzęgowych. Powstał zaprzęg czterokonny – wyjaśnia Kawecki. 

Pierwszy start Kaweckiego w profesionalnych zawodach miał miejsce w październiku 2003 roku w Jarantowie podczas mistrzostw Polski. W 2004 roku startował sześciokrotnie w zawodach ogólnopolskich jak i międzynarodowych. W tym roku startował dwukrotnie, niestety bez powodzenia.
 - Startowałem z dwoma końmi, które jeszcze nie jeździły w zawodach – wyjaśnia. 

 Powożenie zaprzęgiem czterokonnym nie jest proste, dlatego często zdarzały się przygody.
 - W Warce pozrywała się uprząż. Wyratowaliśmy się i ukończyliśmy przejazd – komentuje Kawecki. - Na zawodach w 2004 roku w Janczewie startowały trzy zaprzęgi. Byłem pierwszy. Odcinek maratonu pokonałem w takim tempie jak single.   
 Zwycięstwo w Janczewie to największy sukces Kaweckiego.
 
Trening
 Przygotowanie zaprzęgu do startów zajmuje sporo czasu. Pan Bogdan trenuje codziennie po  trzy godziny. Żeby zgrać zaprzęg trzeba jeździć przynajmniej dwa lata.
 - Konie z trudnościami najlepiej oswajają się na zawodach. Moje konie są spokojne – zaznacza Kawecki – Pracując z nimi trzeba dużo mówić. W taki sposób najłatwiej do nich trafić. Koń jest tak inteligentny, że wyczuwa, czy jestem z niego zadowolony czy nie. 
Konie reagują na hasła. Pan Bogdan przy wydawaniu poleceń nie musi używać bata.
 - Mam pełne zadowolenie. Moje konie są z górnej półki. Nie muszę się ich wstydzić -  dodaje.

Trenował pod okiem Zygmunta Waliszewskiego, Mistrza Polski w powożeniu zaprzęgami czterokonnymi.
 - Dzięki temu nauczyłem się powożenia z jednej ręki – wyjaśnia.
 Tak zwana metoda Achenbacha polega na trzymaniu w jednej ręce lejc, a w drugiej bata i wskazywaniu koniom kierunku jazdy.
 - Mają ambicja było dojść do takiego stylu jaki kiedyś był lansowany – stwierdza Kawecki.

Koniec kariery?
 Bogdan Kawecki powoli wycofuje się ze sportu. Nie oznacza to oczywiście, że rezygnuje z powożenia zaprzęgami.
 - Większość zawodników wycofuje się, gdy osiąga wiek 60 lat – wyjaśnia pan Bogdan. Sam jeździł dłużej.
 
Teraz powożenie będzie znowu pasją. Nie wyklucza, że będzie trenował zawodników. Jeżeli oczywiście znajda się chętni i odpowiednie środki finansowe, bo sport ten nie należy do najtańszych.
 - Mogę doradzać. Wszystko zależy od tego jak ktoś będzie mnie odbierał. Ja lubię konie sam układać – dodaje.

Pierwszy chętny już jest.
 - Chciałbym, żeby pan Bogdan kiedyś mnie uczył – mówi Bartłomiej Kwiatek z Klubu Jeździeckiego w Starym Gołębinie – zawodnik startujący w kategorii singli.

Hanna Danel

GK nr 33/2005

Już głosowałeś!

Komentarze (0)

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 18.226.180.161

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.