Magazyn koscian.net

2005-03-24 08:45:34

Nie poddać się

To dewiza, która przyświeca kościaniance Janinie Tonder-Dymarkowskiej

Panią Jankę znają wszyscy pracownicy Wojewódzkiego Szpitala Neuropsychiatrycznego oraz panie skupione w Stowarzyszeniu Amazonek ,,Hipolita’’, którego jest przewodniczącą. Po ponad 40 latach pracy, w styczniu br., przeszła na zasłużoną emeryturę.
 
 - Brakuje mi pośpiechu i tego codziennego rytmu. Teraz nic nie muszę, nie mam obowiązków. Po prostu jeszcze nie wyrosłam z pracy, a właściwie praca ze mnie jeszcze nie wyszła – mówi z uśmiechem pani Janina. – Mogłam dalej pracować, ale męczyło mnie to już fizycznie. Bałam się, że dopadnie mnie skleroza i o czymś ważnym zapomnę. Nie żałuję tej decyzji, ale jednak czegoś żal... 

Przez ponad 40 lat pani Janka wstawała pomiędzy 5 a 6 rano. Teraz śpi do ósmej.
 - By skrócić dzień – mówi zdradzając, że przez pierwsze półtora miesiąca emerytury odsypiała. – Praca była moim największym hobby. Jestem już kwartał na emeryturze i wydaje mi się, że to baaardzo długo. Ale idzie wiosna, będzie można pójść na działkę i będzie łatwiej. Na szczęście emerytura nie zbiegła się z syndromem tak zwanego pustego gniazda, bo od piętnastu lat jesteśmy z mężem we dwójkę. Najmłodszy syn ożenił się dziesięć lat temu.

W liceum chodziła do jednej klasy z Krzysztofem Jasińskim. Był to najmniej liczny rocznik licealny ubiegłego stulecia. Po ukończeniu poznańskiej Wyższej Szkoły Ekonomicznej rozpoczęła pracę w Miejskim Handlu Detalicznym w Lesznie. Szybko awansowała na stanowisko zastępcy dyrektora.
 - Byłam bardzo młoda, to stanowisko było dla mnie zbyt dużym ciężarem – wspomina pani Janka. W leszczyńskim MHD przepracowała trzy lata. Stamtąd przeszła do Wydziału Przemysłu i Handlu Prezydium Powiatowej Rady Narodowej, gdzie przez siedem lat była kierownikiem. Kolejne siedem lat przepracowała jako główny ekonomista w kościańskim Państwowym Ośrodku Maszynowym. Aż do 1982 r. była wiceprezesem do spraw ekonomii, handlu, gastronomii i produkcji w PSS Społem, skąd przeszła do Wojewódzkiego Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych. Za najbardziej owocny uważa ostatni czas pracy w szpitalu.

– Mówi się, że są dwa najbardziej owocne okresy w życiu kobiety 19-29 lat i 49-59. Dla mnie najlepszy był ten drugi. Zmieniłam pięć razy pracę jak prawdziwy Amerykanin – śmieje się pani Janka i przyznaje, że najbardziej w życiu bała się powtarzalności. To spowodowało, że zmieniając pracę szukała nowych wyzwań. Uważa, że należy stawiać na młodych, lecz liczy się też doświadczenie życiowe.
– Cały czas się uczyłam. Skończyłam studia podyplomowe. Byłam wiecznym zastępcą szefa. I to nie dlatego, że nie umiem podejmować decyzji. Zdecydowanie bardziej wolę pomagać innym. W ramach tej pomocy, w trzy miesiące po mastektomii, wraz z Czesią Kuśnierek założyłyśmy koło „amazonek”.

Przypomnijmy, że Stowarzyszenie Amazonek ,,Hipolita’’ powstało w czerwcu 2000 r. z inicjatywy kościańskiej Ligi Kobiet Polskich. Od samego początku funkcję przewodniczącej pełni Janina Tonder-Dymarkowska. W tym roku (6 czerwca) kościańskie „amazonki” obchodzić będą 5-lecie działalności. W każdy czwartek, o godz. 16 panie spotykają się w Ośrodku Rehabilitacji dla Dzieci i Młodzieży przy ul. Bączkowskiego, gdzie mieści się siedziba stowarzyszenia. Na zajęciach rehabilitacyjnych przywracają zdolności ruchowe rąk upośledzonych po mastektomii. Natomiast w ostatni czwartek miesiąca panie zbierają się, by porozmawiać, spotkać się z ciekawymi ludźmi lub uzyskać pomoc psychologa, onkologa, diabetyka, czy obejrzeć nowe wzory odzieży dla amazonek. Co tydzień wyjeżdżają na basen. Kościanianki utrzymują stały kontakt z klubami z Leszna, Torunia i Śremu. Na spotkania zawsze jadą ubrane w jednakowe koszulki z napisem ,,Hipolita Kościan’’ lub z jednakowymi pomarańczowymi szalikami na szyjach. Wyjeżdżają na wycieczki autokarowe  i rowerowe, pikniki i doroczne spotkania amazonek do Częstochowy. W październiku obchodzą Dzień Walki z Rakiem.

- Pomagam i sobie i innym. W ten sposób ładuję akumulatory i jestem silniejsza. Tak rozbrajamy raka – zapewnia podkreślając, że praca w stowarzyszeniu jest dla niej namiastką obowiązku. Uważa, że ludzie dzielą się na tych, którzy mają raka i tych, którzy jeszcze nie wiedzą, że go mają. – Trzeba mieć siły i nie poddawać się! – mówi pani Janina zdradzając, że marzy o obiecanym przez burmistrza nowym, przestronnym lokalu, gdzie „amazonki” będą mogły się spotykać i gromadzić pęczniejącą dokumentację stowarzyszenia. Póki co zebrania zarządu zwołują w domach. – Lokal jest nam potrzebny. Chcemy otworzyć punkt konsultacyjny i uruchomić telefon zaufania.

6 czerwca kościanianki planują wielką jubileuszową fetę. Jeśli uda się zebrać odpowiednią ilość funduszy na deptaku stanie mammobus, na rynku pokazany zostanie happening i odbędzie się konferencja. Ze Starostwa Powiatowego amazonki otrzymały 3,5 tys. zł dotacji, to jednak zdecydowanie za mało, by świętować jubileusz z pompą.
 - Samo wynajęcie mammobusu kosztuje dwa tysiące złotych – informuje przewodnicząca ,,Hipolity’’.

Lata doświadczeń sprawiły, że sama zrobiła korektę pracy magisterskiej syna, który kończył tę samą uczelnię co mama.
 Pani Janina uwielbia hodować kwiaty. Wraz z mężem Stefanem z ziarenka wyhodowali pinię, której szyszkę przywieźli z Włoch. Zapytani o drogę do ogrodniczego sukcesu stwierdzają zgodnie – zaangażowanie i trochę serca. Kąt dużego pokoju mieszkania Dymarkowskich zajmuje kwietnik pełen doniczkowych kwiatów. Pani Janka przyznaje, że z domowych prac najbardziej lubi gotowanie, pranie i prasowanie.
 – Ale za chowaniem do szaf nie przepadam. Potrafiłam wstawać w sobotę o czwartej i prasować – zaznacza. – Daru do robótek nie mam. Brakuje mi zacięcia, choć kiedyś zrobiłam synowi na drutach dwu i pół metrowy szal. To musiała być super matczyna miłość. Rodzina kupiła mi nawet maszynę do szycia, ale to mąż wszywa zamki do spodni.

Wraz z mężem chętnie wypoczywają poza granicami kraju. Kiedyś marzyła, by zobaczyć kwitnące plantacje tulipanów w Holandii. Spełniło się.
 - To wygląda, jakby ktoś tęczę położył na ziemi – opowiada. Potem były wakacje w Chorwacji i na Litwie. – Wszędzie jest tak pięknie... Jak zdrowie pozwoli, to pojedziemy szlakiem Mickiewicza i Orzeszkowej, a zamieszkamy u księdza w Jeleniewie. Tam jest spokój i cisza, piękne jeziora. Dojazd jest długi, ale te widoki wszystko rekompensują.
W ubiegłym roku spędzili 14 dni w Hiszpanii. Kolejną podróż na gorące Południe planują w maju. Wyjadą wraz z najmłodszym synem, synową i 2-letnim wnukiem Maurycym.
 - Rozpusta – kwituje ze śmiechem pani Janka.

KARINA JANKOWSKA
GK nr 12/2005
Już głosowałeś!

Komentarze (0)

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 18.117.120.171

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.