Magazyn koscian.net

2009-08-05

Nazwać mosty bezimienne

O nazwach ulic w Kościanie z Jerzym Zielonką rozmawia Jerzy Wizerkaniuk

- Jak mało kto znasz historię nazw ulic kościańskich. W 1990 roku byłeś członkiem komisji doraźnej, która pod przewodnictwem działacza „Solidarności” i radnego miejskiego Ryszarda Wawrzyniaka opracowała plan zmian nazw ulic. Z Piotrkiem Bauerem i Włodkiem Pokładeckim jesteś autorem przewodnika pt. „Ulice Miasta Kościana”, wydanego w 1995 roku. Powiedz – czy jeszcze pozostało coś do zmiany?
- W tamtej komisji wraz ze śp. dr. Piotrem Bauerem występowaliśmy jako eksperci; wspólnie opracowaliśmy koncepcję zmian nazw ulic, później konsultowano z nami nadania nowych patronów. W Kościanie wyjątkowo proces ten przebiegł i przebiega bezkolizyjnie. Nie widzę w tej chwili potrzeby zmian nazw ulic.

- A Gwardii Ludowej nie brzmi podejrzanie? Nie trzeba było wtedy zmienić na Armii Krajowej?
- Ulicę Armii Krajowej Kościan ma na Osiedlu Błonie. A Gwardii Ludowej? W tym przypadku nie zmienialiśmy nazwy tylko zaproponowaliśmy radzie miejskiej jej uściślenie, co rada przyjęła. Ulica Gwardii Ludowej w Kościanie upamiętnia bowiem konspirację wojskową nie PPR, a PPS. A PPS-owska Gwardia Ludowa działająca od października 1939 roku pod kryptonimem WRN (Wolność – Równość – Niepodległość), wywodziła się z dawnej myśli marszałka Piłsudskiego, działała w obrębie Związku Walki Zbrojnej, a od 1942 w strukturach Armii Krajowej. Jej głównym komendantem był sławny Kazimierz Pużak ps. „Bazyli”, zamęczony po wojnie przez funkcjonariuszy UB w więzieniu w Rawiczu. Żołnierze Gwardii Ludowej w Polsce Ludowej w większości dzielili los akowców.

- A ulica 27 Stycznia?
- Cóż, nie wiem komu ta data może przeszkadzać. Nie ulega wątpliwości, że dla kościaniaków oznacza ona zakończenie wojny, konkretniej zaś: dzień ostatnich walk w mieście i wkroczenie Armii Czerwonej. Dla zdecydowanej większości ówczesnego społeczeństwa miasta był to dzień wyzwolenia spod okupacji niemieckiej. Tej prawdy nie da się zmienić. To nie jest nazwa polityczna typu Stalin czy Dzierżyński itp. Ta data jest historycznie związana z dziejami właśnie tego miasta i tyle, niech tak zostanie. Przypominam sobie w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku burzę wywołaną przez grupkę nawiedzonych wokół nazwy małej uliczki 2 Października. Z politycznego punktu widzenia uznano, że jest to nazwa tragiczna, oznaczająca klęskę, czcząca ludzi, którzy byli klasowo obcy i dali się zabić Niemcom. 2 października 1939 roku to dzień, w którym na Rynku przeprowadzono pierwszą publiczną egzekucję – zginęli wybitni działacze polscy. Komu to przeszkadzało?

- Słowem – osobiście nie widzisz potrzeby zmian nazw ulic w Kościanie. A jeśli przewodniczący rady i burmistrz otrzymają w tej sprawie pismo z IPN?
- Rzeczywiście nie widzę potrzeby jakichkolwiek zmian i doradzam skupienie uwagi na nadawaniu mądrych i trwałych nazw w przyszłości. W nadaniach nazw po 1990 roku – do tej pory nie popełniono błędu. A gdyby tak IPN zakwestionował Gwardię Ludową czy 27 Stycznia – nie należy reagować natychmiast i nerwowo, tylko wyjaśnić o co chodzi i mocno trwać przy swoim.

- Z jednej strony mówisz, żeby nadawać mądre i trwałe nazwy, najbezpieczniej więc od roślin, drzew, zwierząt, motyli; z drugiej strony - akcentujesz potrzebę upamiętniania w nazwach ulic ludzi z miastem związanych. Jaką masz pewność, że ktoś kiedyś nie wygrzebie czegoś w życiorysach twoich bohaterów?
- Jeśli się komuś wydaje, że na tym świecie większość to ludzie święci ten jest w błędzie. A nawet święci mają swoje za uszami. Uważam, że w nazwach ulic powinno się zawrzeć nazwiska ludzi, którzy byli wśród nas, dla miasta i jego społeczności uczynili wiele dobra, a przy tym byli normalni, uczciwi. Takich jest wielu. Najlepiej, żeby patroni ulic byli z Kościanem bezpośrednio związani, znani w mieście i przez to miasto aprobowani. Opinia publiczna jest najlepszym weryfikatorem patrona. I wcale nie chodzi o to, żeby był to człowiek absolutnie bez skazy, tylko o to, aby łącznie ze swoimi zaletami i wadami był szanowany i aprobowany przez większość mieszkańców. Poza tym, łatwy dzisiaj dostęp do dokumentów pozwala na ustalenie czy ewentualny kandydat nie splamił się niegodziwością.

- Masz na myśli jakieś konkretne nazwiska?
- Mam, tyle że ulic nowych w mieście za mało. W pierwszej kolejności – gdybym mógł – upamiętniłbym śp. ppor. ZWZ Tadeusza Nowaka, twórcę tej organizacji w Kościanie, którego tablica znajduje się na domu Czaplickich przy ul. Piłsudskiego. Jesteśmy mu to wszyscy winni. Wyobraź sobie, że wcześni badacze dziejów wojskowej konspiracji w Wielkopolsce (ze mną włącznie) o nim zapomnieli. Nowaków w podziemiu wielkopolskim było wielu. Podporucznik Tadeusz utożsamiony został z Mieczysławem Nowakiem z Przysieki Starej. A przecież Związek Walki Zbrojnej w Kościanie zaczął się nie od rotmistrza Ciszaka czy profesora Kruszewskiego tylko właśnie od przysłanego do nas z Poznania ppor. Tadeusza Nowaka i jego przyjaciela podchor. Lecha Kozłowskiego z Kościana. Nowak został aresztowany w Kościanie i zamordowany przez gestapo w podpoznańskich lasach w 1942r.

- To mamy już jednego kandydata, a kto jeszcze?
- Niewątpliwie śp. mjr rez. Edward Stróżyk. Jego przedstawiać Kościanowi nie trzeba. To działacz narodowej demokracji w II RP, żołnierz Narodowej Organizacji Bojowej i AK w latach wojny, krótko walczył w szeregach II Armii WP, prześladowany później przez Urząd Bezpieczeństwa, działacz sportowy, honorowy obywatel miasta Kościana. Miasto winne jest także upamiętnienie prof. Bolesławowi Igłowiczowi, nauczycielowi, wykładowcy tajnych kompletów AK w Generalnym Gubernatorstwie, profesorowi naszego liceum, działaczowi mikołajczykowskiego PSL, prześladowanemu przez UB, rzeczywistemu twórcy zaraz po Październiku 1956 kościańskiego nauczycielskiego ruchu regionalnego, współzałożycielowi w 1961 roku i pierwszemu prezesowi Towarzystwa Miłośników Ziemi Kościańskiej. To właśnie popularny „Boleś” jako pierwszy potrafił skupić wokół siebie miłośników historii Kościana i Ziemi Kościańskiej, o czym nie wszyscy wiedzą.

- Twierdzisz, że za mało jest ulic, to może zwyczajem innych miast, nazwać mosty, które są bezimienne...
- Pomysł twój jest fenomenalny, powinien w mieście „chwycić”. Ładnie się składa – mam gotowe propozycje nazw. Odnowiony most na ul. Piłsudskiego - Most Nowaka, bo to była stała droga podporucznika z pracy do domu; most na ul. Wrocławskiej – Most Igłowicza, bo profesor tędy stale przechodził z domu do liceum; most na ul. Strzeleckiej – Most Stróżyka, bo przez niego major chadzał do lokalu konspiracyjnego komendy NOB przy ul. Maya.

- A inne mosty?
- Kolejowych bym nie nazywał, tych poza miastem i małych mostów też nie. Znajdujący się za Łazienkami ma już swoją nazwę ludową „świński most”, pewnie dlatego, że pędzono nim trzodę z folwarku dawnego zamku starościńskiego. Nazwa się przyjęła i niezręcznie było by ją zmieniać na nazwisko jakiejś znanej postaci. Praktycznie zostałby jedynie „do obstawienia” dawny most im. Cesarza Wilhelma, a więc ten przy wejściu do lasku na ul. Marcinkowskiego. Z tego co wiem był to ulubiony most znanego i niedocenianego w Kościanie przedwojennego ogrodnika miejskiego Franciszka Wawrzyniaka, zmarłego 40 lat temu. To jemu miasto zawdzięcza piękne skwery z zielenią m.in. przy Placu Wolności, przed dworcem, na Placu Paderewskiego, to on był zwolennikiem gorliwej dbałości o planty i lasek miejski. Opowiadał mi kiedyś, że najbardziej lubi trasę spacerową od mostków przed kaplicą Pana Jezusa przez most przy ul. Marcinkowskiego i dalej przez lasek aż do restauracji Michałowskich.

- No dobrze? „Gazeta Kościańska” obejmuje patronat nad nadaniem nazw czterem mostom. Co robimy dalej?
- Trzeba napisać wnioski do przewodniczącego rady miejskiej i do burmistrza, przedstawić sylwetki kandydatów na łamach gazety, a przede wszystkim przekonać do tej idei radnych. Przeszkód nie powinno być. Bez względu na reprezentowane poglądy polityczne samorząd kościański jest przychylnie nastawiony wobec inicjatyw regionalnych. Wielokrotnie przekonałem się o tym, że rajcowie są przychylni wobec lokalnych patronów, a z rezerwą odnoszą się do patronów z zewnątrz I mają rację – bo lokalni patroni ostają się wielkim zawirowaniom politycznym; np. w Kościanie czas realnego socjalizmu przetrwały m.in. ulice przedwojennego burmistrza, narodowca i tak zwanego klerykała Stanisława Koszewskiego czy szermierza w walce kulturnej z Prusakami ks. Piotra Bączkowskiego, przetrwały dlatego, że to byli ludzie stąd - tu dobrze znani. Inicjatywa „Gazety Kościańskiej” - z którą jak rozumiem tutaj wychodzisz jest chwalebna, że nie powiem szczytna, przy czym niewiele kosztuje – ot, tabliczki z nazwami przy mostach i wszystko. Powinno się powieść.

- To nie ma co czekać, bierzemy się do roboty.

GK 31/2009


Już głosowałeś!

Komentarze (0)

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 18.118.205.165

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.