Magazyn koscian.net

16 stycznia 2018

Miodek ledwo się ruszał

Sprawa dotycząca znęcania się nad psem toczy się przed kościańskim Sądem Rejonowym. W sierpniu ubiegłego roku owczarek niemiecki został odebrany małżeństwu z Kościana. Interweniował kościański oddział Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. O wieloletnich zaniedbaniach mówią członkowie organizacji. Właściciele czworonoga nie zgadzają się z taką oceną sytuacji

2 sierpnia ubiegłego roku wolontariuszki kościańskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, w asyście policjantów, weszły na teren posesji w Kościanie. Interwencja była związana z sygnałami od sąsiadów, dotyczącymi psa przetrzymywanego w skrajnych warunkach. Członkinie stowarzyszenia najpierw ustaliły o jaką posesję chodzi. Później kilkakrotnie pukały do drzwi domu. Sąsiedzi poinformowali je, że właściciele trzymanego w kojcu owczarka niemieckiego wyjechali, a psem opiekuje się jakiś mężczyzna.

Wolontariuszki i funkcjonariusze zastali na posesji psa przy budzie w metalowym kojcu. Owczarek niemiecki leżał w fekaliach. Sierść miał oklejoną odchodami. Powłóczył tylnymi łapami. W misce miał zanieczyszczoną wodę i kilkudniowe jedzenie. Wiekowy pies trafił do lecznicy weterynaryjnej. Został ogolony. Na mocy decyzji administracyjnej, wydanej przez burmistrza Kościana, został odebrany właścicielom i przewieziony do Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Gaju. Nadano mu imię Miodek i umieszczono w domu zastępczym. Właściciel próbował odwołać się od decyzji burmistrza. Nie złożył jednak pisma w stosownym terminie. Kontaktował się ze schroniskiem w Gaju. Nie uzyskał zgody na kontakt z psem.

W toku dochodzenia dotyczącego znęcania się nad psem (art. 35 ustęp 1a ustawy o ochronie zwierząt) jego właściciele zeznali, że przez blisko miesiąc przebywali w sanatorium. Swojego czworonoga zostawili pod opieką znajomego mężczyzny.

- Absolutnie nie zgadzam się z tym zarzutem i uważam, że komuś musiało zależeć na tym, bym miał kłopoty – wyjaśnił wówczas Jerzy G.

Policja przesłuchała w tej sprawie także panie z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Kościanie, które podjęły interwencję.

Pod koniec września Prokuratura Rejonowa w Kościanie sformułowała akt oskarżenie przeciwko właścicielom owczarka niemieckiego. Uznała, że Bogumiła i Jerzy G. znęcali się nad psem. Polegało to na trzymaniu go w niewłaściwych warunkach, w stanie rażącego zaniedbania, zagłodzenia, brudu i nieleczonej choroby. Odpowiadając na akt oskarżenie małżeństwo wskazało mężczyznę, któremu powierzyło opiekę nad psem podczas swojej nieobecności. Miał on dwa razy dziennie karmić i poić psa. Otrzymał suchą karmę i puszki z mokrą karmą. Zabrudzona sierść miała być spowodowana tarzaniem się przez psa w błocie w ogrodzie. Państwo G. stwierdzili, że kondycja psa nie jest doskonała ze względu na jego wiek.

W grudniu ubiegłego roku ruszył proces właścicieli Miodka przed Sądem Rejonowym w Kościanie. Na sali sądowej oskarżeni podkreślali, że psa mieli od 2004 roku, od szczeniaka i byli z nim zżyci. Jerzy G. wyjaśnił, że przed wyjazdem pies miał czysty kojec. Był on zadaszony, a wewnątrz znajdowała się buda. Znajomy właścicieli Miodka miał psa karmić, poić i sprzątać kojec.
- Mąż codziennie do niego dzwonił – mówiła Bogumiła G.

- Pies nie mógł wydostać się z kojca. Było tak ślisko, że nie mógł utrzymać równowagi. Deski w kojcu były pokryte odchodami prawie na całej powierzchni - Zeznała Marta D. z kościańskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. - Ja bym powiedziała, że to są odchody z kilku lat. Czegoś takiego jeszcze nie widziałam. Smród był odrażający. Pomogłyśmy psu wydostać się z kojca. Okazało się, że ma duży problem ze staniem. Co chwila się przewracał na bok i całkowicie ciągnął tył. Poruszanie utrudniał mu ogon zbity kałem. Pies nie orientował się na podwórku. Obijał się o wszystko. Reagował tak jakby był niewidomy, co potem się potwierdziło. Całe jego ciało pokrywały kołtuny i skorupa z kału.

Amelia B. z kościańskiego TOZ-u stwierdziła, że stan psa wskazywał na co najmniej kilkumiesięczne zaniedbania.

- To nie mógł być okres trzech – czterech tygodni – zeznała.

Jerzy D. stwierdził, że do psa zaglądał codziennie. Karmił go suchą karmą, chlebem i kośćmi. Wodę zmieniał co drugi dzień. Do kojca nie wchodził, bo się bał. Raz wypuścił psa, żeby posprzątać, ale później nie mógł go przywołać.

- Jak wyjeżdżali właściciele to nie miałem zastrzeżeń do tego psa. Był czyściutki, elegancki – mówił Jerzy D.

Kolejna rozprawa odbędzie się w marcu. Sąd zgodził się na przesłuchanie dwóch świadków wskazanych przez oskarżonych. (h)

Gazeta Kościańska 2/2018

Już głosowałeś!

Komentarze (2)

w dniu 21-01-2018 21:32:02 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Jesli wlasciciele kochaliby swojego psa to wiedzieliby ze jest niewidomy....ponadto przekazaliby ta info.na czas nieobecnosci facetowi ktoru mial sie psem zajmowac.... A tak facet bal sie psa....niewidomego!!!!

Jesli wlasciciele kochaliby swojego psa to wiedzieliby ze jest niewidomy....ponadto przekazaliby ta info.na czas nieobecnosci facetowi ktoru mial sie psem zajmowac.... A tak facet bal sie psa....niewidomego!!!!

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 3.149.250.168

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.