Magazyn koscian.net

2010-07-27

Kościański ślad pod Grunwaldem cd.

W 600. rocznicę bitwy pod Grunwaldem w kościańskim Muzeum Regionalnym im. dra Henryka Florkowskiego odbyło się spotkanie osób, które 50 lat temu w warsztatach Zasadniczej Szkoły Zawodowej pracowały nad elementami Pomnika Zwycięstwa Grunwaldzkiego. Stawili się na nie: Zbigniew Budzyński, Włodzimierz Donaj, Aleksander Frąckowiak, Bronisław Pogorzelski i Zdzisław Szłapka. Była okazja do wspomnień i spotkania z kolegami ze szkolnej ławy

O tym wyjątkowym zleceniu pisaliśmy już przed rokiem za sprawą kościaniaka Zdzisława Szłapki, który przypomniał sobie o tym wydarzeniu, poszukując materiałów do filmu o Arionie. Przypomnijmy, że Pomnik Zwycięstwa Grunwaldzkiego składa się z trzech części: granitowego obelisku, jedenastu 30-metrowych masztów symbolizujących sztandary polskich i litewsko-ruskich chorągwi, amfiteatru z pomieszczeniami muzealnymi Muzeum Bitwy pod Grunwaldem, salą kinową i mapą plastyczną z kolorowych kamieni, pokazującą ustawienie wojsk przed bitwą. Pomnik zbudowano według projektu Jerzego Bandury i Witolda Cęckiewicza. Maszty wykonywał Mostostal, a sztandary z herbami chorągwi biorących udział w bitwie - kościańskie warsztaty szkolne. Nad stroną artystyczną przedsięwzięcia czuwał prof. Bandura z Krakowa.

- Była groźba, że warsztaty zostaną zamknięte, bo nie było pracy i zarobku. Przypadek sprawił, że w pociągu spotkałem Franciszka Pamperę z Mostostalu i udało mi się załatwić zlecenie na wykonanie metalowych herbów. To dla Mostostalu były drobiazgi, a dla nas spore zamówienie i to za grubszy pieniądz – przypomina Zdzisław Szłapka, który pracował wówczas jako planista. – Pomyślałem, że to piękna praca dla uczniów. Trochę ze sztandarami był kłopot, bo nie mieliśmy walca, żeby je wygiąć, ale stwierdziłem, że sobie poradzimy. Tydzień później Pampera pojawił się w warsztatach i omówiliśmy szczegóły zlecenia.

Zlecenie warsztaty otrzymały w roku szkolnym 1959/60.
- Byłem wtedy w pierwszej klasie albo na początku drugiej. Naszym zadaniem było przede wszystkim piłowanie. To musiało być coś wyjątkowego, skoro przez pięćdziesiąt lat się o tym pamięta. Dla mnie osobiście było to wydarzenie. Sikora wypalał poszczególne elementy albo były robione w kuźni u Donaja, a potem my, uczniowie je piłowaliśmy. Trzeba było uważnie pilnik prowadzić… To była nieprawdopodobnie mozolna praca – wspomina Aleksander Frąckowiak z Karczewa, absolwent klasy blacharskiej, zastrzegając, że minęło pół wieku i wiele szczegółów umknęło z pamięci. Już po skończeniu nauki, będąc w okolicach Grunwaldu na wczasach zawiózł tam rodzinę, by pokazać im pomnik, nad elementami którego sam pracował. – Praca trwała przez cały tydzień na okrągło. Jedna klasa schodziła, a następna wchodziła. Można powiedzieć, że pilniki trzymaliśmy w ręku przez jakieś dziewięć miesięcy.

Jego klasowy kolega Zbigniew Budzyński z Wielichowa jako jedyny rozpoznał się na jednym ze zdjęć opublikowanych przed rokiem w ,,GK’’ i zgłosił się do redakcji. Jak wspomniał, sztandary wykonywano z blachy ,,trójki’’, chorągwie z ,,piątki’’, a obramowanie z płaskownika. Obecni na czwartkowym spotkaniu koledzy rozpoznali jeszcze na zdjęciach Henryka Stasiewicza i Smoczyka z Nacławia.

Żaden z obecnych nie pamiętał ile dokładnie było tych elementów, kiedy zaczęła się praca, ani jak długo trwała.
- To był chyba luty. Pamiętam, że były roztopy – podkreśla Włodzimierz Donaj z klasy ślusarsko-blacharskiej. - To była nasza pierwsza poważna praca, taka nasza wizytówka warsztatów. Jestem dumny, że pracowałem przy tym, choć nie było to łatwe zadanie. Nawet przestawiali zmiany, żeby zdążyć na czas.

- Poszczególne herby dostaliśmy narysowane na dość dużych płachtach papieru przez profesora Bandurę. Trochę z tym cudowaliśmy. Żeby powiększyć rzucaliśmy projekt na ścianę, ale nie wychodziło, więc projektant wyrysował w skali 1:1 – informuje Szłapka.

- Sprężynowymi punktakami, jedno przy drugim, nanosiliśmy wzór na blachę. Po wykonaniu obrysu trzeba było nawiercić jedno przy drugim, przeciąć i opiłować. Takimi metodami się wtedy pracowało – wspominają wykonawcy, przyznając, że dzisiejszą laserową technologią zlecenie byłoby wykonane dużo szybciej. – Wszystkie elementy były jednakowo trudne do wykonania, bo były dość skomplikowane wzory z dużą ilością detali. Ręczna praca była najbardziej precyzyjna.

- I wszystkie narzędzia wykończyli – śmieje się Szłapka.

Bronisław Pogorzelski przyniósł ze sobą listę 40 nazwisk uczniów z klasy ślusarsko-blacharskiej. To właśnie jemu jeden z emblematów spadł na nogę. W efekcie spędził 104 dni w szpitalu.

- Złamana noga, to jest dopiero pamiątka! – mówi ze śmiechem kościaniak. – To było dokładnie 28 kwietnia, bo na 1 maja wszystko miało być gotowe. Wszystkie emblematy były wygięte. Dwa stały brzuchami do siebie. Ja na dole coś przykręcałem i jeden się na mnie przewrócił. Noga była połamana. Spędziłem trzy i pół miesiąca w szpitalu, no i tyle miałem z pomnika grunwaldzkiego.

Wszyscy zgodnie potwierdzili, że 1 maja 1960 r., przed wysłaniem emblematów, przed gmachem Liceum Ogólnokształcącego w Kościanie wystawiono na ogląd publiczny gotowe emblematy ustawione w piramidę. Włodzimierz Donaj przypomniał sobie, że na polecenie nauczyciela zawodu Edwarda Ignysia wykonano miniaturkę herbu Kościana, który – w sekrecie - zamontowano w narożniku jednej z chorągwi. Przed wysłaniem każda z chorągwi była pakowana w papier, aby zabezpieczyć ją przed uszkodzeniem w transporcie. Byli uczniowie kościańskiej zawodówki nie pamiętali kiedy gotowe emblematy wyjechały pod Grunwald. W lipcu na uroczystość odsłonięcia pomnika z okazji 550. rocznicy bitwy pojechała delegacja szkoły z przewodniczącym Prezydium Powiatowej Rady Narodowej Stanisławem Ławniczakiem, dyrektorem szkoły i kierownikiem warsztatów szkolnych oraz przedstawicielami kuratorium. Czy pod Grunwald pojechała też delegacja uczniów pracujących nad zleceniem, nie pamiętali. Zdzisław Szłapka wspominał, że za staranne i terminowe wykonanie emblematów przyznano szkole nagrodę pieniężną, 10 tys. zł na zakup sprzętu szkolnego lub pomocy naukowych. Przypomniał też, że nauczyciele z warsztatów wykonali miniaturkę pomnika grunwaldzkiego dla Ministerstwa Oświaty w skali 1:100. (kar)

GK nr 29/2010

Już głosowałeś!

Komentarze (0)

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 3.17.162.250

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.