Kościaniacy na Woodstocku

Ponad 200 tysięcy osób bawiło się na 5 i 6 sierpnia na Przystanku Woodstocku w Kostrzynie nad Odrą. Wśród nich znalazło się sporo kościaniaków

- Pojechałem drugi raz. Jeżeli w przyszłym roku wszystko pójdzie dobrze, również się wybiorę – zapowiada Michał, tegoroczny woodstockowicz. 

 Nic dziwnego, bo zabawa była przednia. Chociaż impreza rozpoczęła się w piątek, to wielu miłośników muzyki pojawiło się w  Kostrzynie już w środę i w czwartek. Na brak zajęć nie mogli narzekać.

 - Działał już ogródek piwny i namiot, w którym puszczono muzykę techno i metal. Swój namiot rozłożyli także krisznowcy. Tam również można było posłuchać ciężkiej muzyki -  komentuje Michał. - Połowa ludzi przyjechała w środę i czwartek.

 W piątek przez pole namiotowe przeszły tłumy. Ze znalezieniem wolnego miejsca pod namiot na rozległym polu nie było jednak problemu. Koncerty rozpoczęły się o godzinie 15. Jak co roku organizatorzy nie ograniczyli się tylko do jednego gatunku muzyki. O możliwość  zaprezentowania się na woodstockowej scenie ubiegało się ponad 600 zespołów. Wybór padł na ponad 20 kapel. Wśród nich znalazły się zespoły nie tylko z Polski, ale również z: Niemiec, Ukrainy i Mołdawii. Każdy miał swojego faworyta.

 - Czekałem na Pogodno, Frontain i Hey – wyjaśnia jeden z kościańskich woodstockowiczów.
  Pierwszego dnia Przystanku z niecierpliwością wyczekiwano na Die Toten Hosen, a w sobotę gwiazdą wieczoru był zespół Raz Dwa Trzy oraz Hey. Zespół Hey, który zamykał tegoroczna imprezę powitano szczególnie ciepło. Muzycy z rąk Jurka Owsiaka odebrali „Złotego Bączka”, czyli nagrodę publiczności za najlepszy koncert 2004 roku. Niedaleko głównej sceny działała jeszcze jedna, mniejsza, przy której zbierali się miłośnicy muzyki folkowej. 

 Pomimo 300-tysięcznego tłumu, kościaniaków nie było trudno znaleźć. Zjawiło się ich całkiem sporo. Przyjechali pociągami, samochodami, motocyklami. Ale znalezienie mieszkańca Kościana, który byłby na Przystanku po raz pierwszy graniczyło z cudem. Wśród woodstockowiczów trwa prawdziwa licytacja.
 - Przyjechałem po raz szósty – zwierza się kościański motocyklista – Jest tu też moja siostra. Cieszyła się, że to już jej trzeci przystanek, ale wtedy zapytałem ją czy pamięta czasy, gdy nikt tu nie zbierał puszek – dodaje śmiejąc się.   

 Przystanek Woodstock jest jedną z najbezpieczniejszych imprez masowych w Polsce. Pomimo tego w dalszym ciągu cieszy się złą opinia. Można to wiązać chyba tylko  z dużą rozbieżnością w upodobaniach muzycznych i różnym wiekiem pojawiających się tam ludzi. Co przyciąga tak dużą publiczność? Na pewno muzyka, bo każdy chociaż przez chwilę usłyszy tam coś dla siebie. Ważniejsza jest chyba jednak atmosfera, która wprawia w świetny nastrój pomimo nie zawsze sprzyjających warunkach atmosferycznych, zimnej wody, kolejek przy stoiskach gastronomicznych, czy natrętów proszących o łyk piwa. Specyficzny klimat sprzyja nawiązywaniu nowych znajomości. Udział kościaniaków wydaje się potwierdzać zasadę, że kto choć raz zasmakuje „woodstokowego życia”, będzie chciał to powtórzyć. (h)

GK nr 32/2005

Już głosowałeś!