Magazyn koscian.net

2003-04-23 11:05:17

Dzieci i rodzice głosu nie mają

Rodzice jednego z kościańskich przedszkoli złożyli w Urzędzie Miasta skargę na panią dyrektor. Ponoć szarpała i krzyczała na dzieci. Została zawieszona. - Nikt na naszą skargę nie odpowiedział, nikt nie powiadomił nas o zawieszeniu, wynikach postępowania i o tym, że pani dyrektor wraca do pracy. Boimy się, jak zareagują dzieci - mówią rodzice. Pani dyrektor wróciła do pracy 22 marca.

Pani dyrektor prowadziła zajęcia w grupie sześciolatków Jarzębinki każdej środy między godziną 12.00 a 16.00. Tego dnia, jak opowiadają rodzice, malcy nie chcieli chodzić do przedszkola. Kłopoty zaczęły się w listopadze.
 - Szymon płakał. To było dziwne, bo wszystkie pięciolatki chodził do przedszkola bardzo chętnie - opowiada jeden z rodziców. - Podpytywałem, podpytywałem, aż powiedział, że chodzi o panią dyrektor. Nie chcieliśmy wierzyć, ale mały na jej widok płakał i krzyczał, że się jej boi.
 - Syn zaczął mi zgłaszać, że pani dyrektor wyprowadza dzieci do łazienki siłą, a dzieci wychodzą stamtąd płacząc - opowiada matka innego dziecka. - Zauważyłam też, że nie chce układać puzli. Zawsze była to dla niego ulubiona zabawa. Zaniepokoiłam się. Mieszkamy w Kościanie od niedawna. Martwiłam się, jak dziecko radzi sobie z przystosowaniem do nowego otoczenia. Podpytywałam i okazało się, ża pani dyrektor każe im układać puzle za karę. Za karę mają też wykonywać ćwiczenia gimnastyczne. Przecież to powinny być przyjemności. Każdego ranka pytał, jaki to dzień, a w środę albo bolała go główka, albo brzuszek, nie chciał iść do przedszkola.
 
 Do Urzędu Miasta wpłynęła skarga rodziców. Rodzice twierdzą, że zanieśli ją tam 22 listopada. Krzysztof Wojtkowiak, rzecznik prasowy burmistrza, twierdzi, że z pewnością była to druga dekada grudnia. Daty jednak nie pamięta. Do urzędu wpłynęło więcej skarg. Zdaniem rzecznika jednak nie jest istotne ile. Opinia publiczna, w jego opini, nie musi tego wiedzieć.
 - A ile osób podpisało się pod tymi skargami?
 - Nie udzielę informacji.
 - Dlaczego?
 - Bo nie.
 - Bo nie? Co to za odpowiedź?
 - Bo to jest nieistotne dla sprawy - odrzekł autorytatywie Wojtkowiak.
 Z jego wyjaśnień wynika, iż Zarząd zwrócił się z problemem do wojewody, ten zlecił ją rzecznikowi dyscyplinarnemu kuratorium oświaty, a w imieniu rzecznika badał ją Edward Strzymiński, przedstawiciel kuratorium oświaty w powiecie kościańskim.
 - Najpierw naczelnik wydziału oświaty chciał rozmawiać z rodzicami. Przygotował kartki z głosowaniem i mieliśmy je wypełnić. Jaki był wynik, nie wiemy - opowiadają rodzice.
 Potem, jak twierdzą, przesłuchiwała ich po kolei jednoosobowa komisja - Edward Strzymiński. Przy przesłuchaniach obecna była pani dyrektor.
 - Potem, zdaje się że to był pan Strzymiński, zwołał zebranie i jeszcze raz chciał wysłuchać rodziców. Twierdził, że musi podjąć decyzję, czy oddać sprawę pod rozwagę sądu dyscyplinarnego, czy nie. Jak ostatecznie zrobił, nie wiemy. Coś jednak widać było na rzeczy, bo 2 stycznia panią dyrektor zawieszono. Oczywiście dowiedzialiśmy się o tym prywatnymi kanałami - opowiadają rodzice.
 W ten sam sposób dowiedzieli się też o powrocie pani dyrektor do pracy i na stanowisko.
 - Jak to było, nie wiem - przyznaje rodzic. - Poszedłem z dzieckiem do psychologa. Martwiłem się. Jak tylko psycholog zapytał o panią dyrektor, dziecko w płacz. Nie wiem, gdzie leży prawda. Najpierw malec powiedział mi, że pani dyrektor go biła, potem, że to nie jego, ale kolegę. Nie mnie decydować o winie lub niewinności. Zdałem się na władze miasta. Czuję się jednak pominięty. Pani dyrektor wraca. Ja boję się, jak zareaguje na to mój syn i nikt nie pofatygował się, aby wytłumaczyć mi, jakie są wyniki postępowania.
 - To jest lekceważenie rodziców - stwierdza matka innego malca. - Nie udzielono nam żadnych wyjaśnień. Powinno się nas na bieżąco informować - że nauczycielka została zawieszona, że sprawę bada rzecznik dyscyplinarny, jak bada i wreszcie co zdecydował i na jakiej podstawie. Jeżeli nie ma dowodów winy pani dyrektor, to jakie powinny być dowody? Dzieci się jej boją. Może są to akurat dzieci bardziej wrażliwe niż inne, delikatniejsze itd. Może nic tam się nie wydarzyło, ale chcemy usłyszeć na jakiej podstawie to stwierdzono. Chcemy wiedzieć, czy możemy się od tej decyzji odwołać?
 Aby wyjaśnić sprawę zadzwoniliśmy do Grzegorza Grześkowiaka, naczelnika wydziału oświaty Urzędu Miejskiego w Kościanie.
 - Rodzice otrzymali odpowiedź - powiedział impulsywnie. - Kłamią w tym momencie. Wysyłaliśmy 29 grudnia. Odebrali w styczniu 2002.
 Grześkowiak odmówił udzielania dalszych informacji. Wskazał, że romawiać możemy tylko z rzecznikiem prasowym burmistrza, albo z samym burmistrzem. Ani jeden, ani drugi nie był tego dnia dostępny. Zwróciliśmy się więc do Edwarda Strzymińskiego z kuratorium. Zaprzeczył jakoby był członkiem jakiejkolwiek komisji i dodał:
 - Nie będę udzielał żadnych informacji. Skończyłem swą pracę i przekazałem jej wyniki wojewodzie. Proszę rozmawiać z rzecznikiem dyscyplinarnym Franciszkiem Kaniewskim.
 Kilka minut trwało ustalenie numeru telefonu i połączyliśmy się. Pan Kaniewski, jak się okazało, czekał już na nasz telefon.
 - Sprawa była poddana postępowaniu dyscyplinarnemu zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Edukacji i Kartą Nauczyciela. Została zakończona przez pana Strzymińskiego.
 - Jaki jest wynik?
 - Została umorzona. Urząd otrzymał odpowiedź na jakiej podstawie sprawę rozpoczął i zakończył pan Strzymiński. Wszystko jest w organie prowadzącym to przedszkole. Ten organ jest doskonale zorientowany. Zarzuty postawił organ, nie rodzice. I on otrzymał wszelkie informacje. Potwierdziły się drobne zarzuty, które wymagają organizacyjnych poprawek, ale sprawa zasadniczego zarzutu - nawet nie wiem, z jakiej racji miałbym ujawiać do publicznej wiadomości, o co ktoś został obwiniony - ten zarzut w każdym razie się nie potwierdził.
 Panią dyrektor zastaliśmy pierwszego dnia w pracy.
 - Ta sprawa już nie istnieje. Prawnie jej nie ma, ponieważ została umorzona przez rzecznika dyscyplinarnego, dlatego uważam, że nie powinno się to ukazywać w żadnej prasie. Zna pani przepisy prawne? Ponieważ sprawa została wyjaśniona przez odpowiedni organ, sprawy nie ma i tak ją należy traktować. To proszę pani nikomu nie służy. Ani z tego pożytku, ani... najwyżej szkody dla placówki. To naprawdę sprawa tak rozdmuchana, że tylko... zresztą nie będę pani udzielać dodatkowych informacji. To sprawa dóbr osobistych pewnych osób i nie można bawić się w szukanie sensacji. Jeśli sprawa jest umorzona, to defakto nie istnieje. Nie ma dowodów na to. Dość mam tego bałaganu wokół czegoś, co nie istnieje. Nie życzę sobie, by na ten temat ukazywała się notatka. Nie można do tego wracać w ten sposób i to w takim mieście jak Kościan.
 - Dlaczego?
 - Bo sprawy nie ma... To jest za bardzo bolesne. Przykre jeśli kogoś spotka takie coś po iluś latach. Zna pani takie powiedzenie ,,zrobić komuś koło piórek?’’
 - To znaczy, że....
 - To nic nie znaczy. Pytam - zna pani? To może się pani ewentualnie domyślić... Żegnam.
 Pani dyrektor pracuje. W przedświąteczną środę nie prowadziła zajęć z grupą Jarzębinek. Przedszkole żyło wielkanocnym zajączkiem. Dlaczego rodzice nie otrzymali, jak twierdzą, żadnych informacji na temat postępowania?
 - Zarząd miasta nie mógł informować rodziców o postępowaniu rzecznika dyscyplinarnego ponieważ nie znał toku tego postępowania - tłumaczył Krzysztof Wojtkowiak. - A z pewnością zostały im wysłane informacje, że pani dyrektor wróci.
 - Kiedy?
 - Zanim wróciła.
 Rodzice twierdzą, że odpowiedzi nie otrzymali.
 
 * * *
 A gdyby rodzice otrzymali zawiadomienie o powrocie pani dyrektor do pracy, to czy to nie jest trochę za mało? Ponoć czasy, gdy władza decydowała o czym powinniśmy wiedzieć, a o czym nie, minęły. Tymczasem okazuje się, że rodzice nie muszą wiedzieć kto i co robi w sprawie ich niepokojów o dzieci. Opinia puliczna w ogóle nic wiedzieć o takich niepokojach nie potrzebuje. Urzędnicy wbrew ustawie o jawności nie odpowiadają na pytania. Rzecznik prasowy, czyli osoba, której płaci się za udzielanie informacji, też tego nie robi. Dlaczego? ,,Bo nie’’. A przecież chodzi o sposób pełnienia jednej z najważniejszych funkcji społecznych - wychowywania dzieci. Zarzuty wobec pani dyrektor nie potwierdziły się - stwierdzają ,,odpowiednie organy’’. Wbrew jednak temu, co mówi pani dyrektor, sprawa nie poszła w niebyt. Jest. Przed pomówieniami, niepokojami i oskarżeniami obronić nas może tylko jawność i przejrzystość wszelkich działań zmierzających do wyjaśnienia każdej spornej sytuacji.
 
 ALICJA MUENZBERG

Gazeta Kościańska nr 164 z 3 kwietnia 2002 roku

Już głosowałeś!

Komentarze (0)

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 3.147.86.154

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.