Magazyn koscian.net

2005-08-17 10:35:53

Do sądu za kocie siuśki

W Kościanie jest ponad dwa i pół tysiąca psów. Ile jest kotów, nie wie nikt. – Zasady trzymania kota w mieście nie są szczegółowo określone – mówi Maciej Szymczak, komendant Straży Miejskiej. W imię tych nieznanych zasad miłośniczka kotów Małgorzata Kozłowska trafi przed sąd.

Pani Małgorzata od 8 lat mieszka przy Rynku w Kościanie.  Zawsze mieszkała z kotami. Teraz ma, jak twierdzi, trzy koty i psa.
 - Jest mniej, bo mi je porozjeżdżały samochody – mówi ze smutkiem. 
 Co do tego, ile kotów utrzymuje pani Kozłowska, zdania, jak się okazuje, są podzielone. Niektórzy doliczyli się nawet 18 kocich podopiecznych. Do tylu, jak twierdzi Straż Miejska, raz nawet przyznała się pani Małgorzata.
 - Chyba ktoś policzył wszystkie koty w okolicy i uznaje, że są moje – stwierdza Kozłowska.

Koty rzekomo naprzykrzają się sąsiadom. Biegają po klatce schodowej, sikają na wycieraczki i sypiają w wózkach dziecięcych. Czarę goryczy przelały ślady po kocich pazurach na karoserii samochodu jednego z współmieszkańców kamienicy.
 - Samochód stał na podwórku przy murze. Kot skoczył pewnie na auto i się poślizgnął. Czy to był mój kot, nie wiem – wyjaśnia pani Małgorzata.
Poszkodowany właściciel auta zgłosił sprawę Straży Miejskiej. Ta stwierdziła, że auto jest porysowane i na klatce schodowej istotnie śmierdzi kocimi siuśkami.
 - Nie możemy zawieść osób, które zgłaszają się do nas z problemami – mówi komendant Szymczak.

Panią Małgorzatę straż zobowiązała do poprawy opieki nad zwierzętami. Miała nie dopuścić do tego, by koty sikały na klatce i pozbyć się smrodu. Po ośmiu dniach strażnicy skontrolowali panią Małgorzatę i znaleźli świeżo zmoczoną wycieraczkę na pierwszym piętrze. W poniedziałek, 1 sierpnia,  straż przekazała sprawę kocich siuśków na Rynku do sądu.
 - Życzę ciekawszych tematów – stwierdza jeden z mieszkańców kamienicy. – Czasem jakiś nasika na korytarzu i to wszystko, ale czy to akurat ten sąsiadki, nie wiem. I cóż to za problem? Koty tej pani całe dnie spędzają w domu i wychodzą tylko nocą. Naprawdę nie są bardzo uciążliwe.

A temat jest ciekawy, bo sprawa jest  precedensowa.
 - Do tej pory zbieraliśmy owszem skargi, ale na psy – mówi komendant Szymczak. – Na koty nikt się do tej pory u nas nie skarżył, choć w mieście jest ich pewnie tyle samo co psów. Dlatego tę sprawę oddaliśmy pod rozwagę sądu.

Uchwały Rady Miejskiej Kościana zasad postępowania z kotami nie regulują. Rajcy skupiają się od lat nad problem wałęsających się i brudzących na ulicach psów. Koty sprytnie nie narzucają nam się swą obecnością. Właściciele kota nie płacą podatku za puplia, a w związku z tym kotów nikt nie ewidencjonuje. Żadne szczegółowe przepisy nie określają obowiązków jakie spoczywają na właścicielach kotów. W sprawie pani Kozłowskiej kościańska Straż Miejska powołała się na Kodeks Wykroczeń, który mówi o zachowaniu ,,zwykłej ostrożności ze zwierzęciem’’ (art.77).  Co to jest ,,zwykła ostrożność’’,  kodeks nie precyzuje.
 - To już zależy od uznania. Chodzi o to, by zwierzę nie było uciążliwe dla innych – stwierdza komendant Szymczak.
Czym uciążliwość tę mierzyć, też nie wiadomo. Tymczasem za niezachowanie owej ,,zwykłej ostrożności’’ grozi grzywna w wysokości 250 złotych lub nagana.

- Może powinnam chodzić za kotem i go pilnować? - zastanawia się pani Małgorzata. – One cały dzień śpią, a wychodzą z domu tylko nocą. Wtedy i samochodów mniej jeździ, i dzieci na podwórku nie ma. Tak jest bezpieczniej i dla kotów, i dla sąsiadów. Wystarczy pilnować, by drzwi wejściowe były zamknięte, a koty nie będą chodzić na wycieraczki. Zamykam drzwi wieczorem, a jak się budzę, są już otwarte szeroko. I co za to mogę? Jak zauważyłam, że kot gdzieś nasikał, zaraz sprzątnęłam...

Koty pani Małgorzaty nie mają imion. Właścicielka nazywa je tygryskami. Docelowo planuje wyprowadzić się na wieś. Tak jak koty sąsiadom, tak sąsiedztwo ludzi kotom nie służy.
 - One się tu duszą. Nie ma tu dla nich miejsca. Gdzie nie pójdą, zawsze ktoś będzie niezadowolony. Nawet jak siadają na murku, to komuś to przeszkadza. Chciałabym zamieszkać  pod lasem. Tam bylibyśmy szczęśliwsi – ocenia Kozłowska. Ale czy miasto bez kotów może funkcjonować? Kto wówczas zajmie się plagami myszy i szczurów?

ALICJA MUENZBERG
Imię i nazwisko bohaterki tekstu zostało zmienione
 
 Cztery lata temu Kolegium Wykroczeń (dziś jego obowiązki przejął sąd) zajmowało się sprawą kury. Kura z jednej z kościańskich zagród przez dziurę w płocie wtargnęła na terytorium sąsiada. Ten złapał ją na gorącym uczynku, czyli dziobaniu w ogrodzie, zatrzymał i wezwał Straż Miejską. Nie chciał odszkodowania za rzekome szkody i nie chciał oddać kury. 
 - Jeśli ktoś domaga się ścigania jakiegoś przestępstwa, nie możemy mu tego utrudniać – mówi Maciej Szymczak, komendant Straży Miejskiej w Kościanie. Tak sprawa gigantu, czyli ucieczki pewnej kury trafiła przed oblicze Temidy. (Al)

GK nr 33/2005

Już głosowałeś!

Komentarze (0)

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 3.14.6.59

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.