Magazyn koscian.net

2004-10-19 13:42:04

Dajcie parę

Klub Przyjaciół Śmigielskiej Kolejki ma się przekształcić w stowarzyszenie. - Jako stowarzyszenie będziemy mogli ubiegać się o pieniądze - wyjaśnia Wielki Koordynator burmistrz Józef Cieśla. Przyjaciołom marzy się ciuchcia, odbudowane tory... - Wszystko jest możliwe, tylko my musimy zacząć normalnie funkcjonować – mówi naczelnik śmiegielskiej stacji Wit Kreuschner, który pracuje za darmo. Na jego pensję już nie starcza

 W najlepszych czasach na kolejce w Śmiglu  pracowało ponad sto osób. Było 20 maszynistów, a ponad 40 pracowników zajmowało się tylko torami.
 - Ale wtedy między torami było pograbione – wspomina z rozmarzeniem Kreuschner.
W tym roku sytuacja kolejki niestety nie poprawiła się, a pogorszyła. Od lipca pracownicy kolejki nie otrzymują wynagrodzeń. Społecznie pracuje dusza kolejki - naczelnik stacji Kreuschner.
 - Nie zgodziłem się na zwolnienie pracowników fizycznych, bo bez nich kolejka nie mogłaby funkcjonować. Ciągle wierzę w to, że mamy szansę. Udowodniliśmy przez trzy lata działalności., że to ma sens i że jesteśmy  potrzebni. W pierwszym roku działalności przewieźliśmy około 9 tysięcy ton towaru, a w ubiegłym roku już 22 tysiące ton. W tym roku całe lato mieliśmy zawieszony ruch, przewozy towarowe były sporadyczne, bo kłopoty miały kopalnie. Stąd obecne zaległości finansowe – mówi Kreuschner.

Teraz na kolejce pracuje 8 osób. We wrześniu, kiedy przywrócono ruch pasażerski przejechało nią 3730 osób.
 - Były już lepsze miesiące z ponad czterema tysiącami pasażerów – dodaje Kreuschner.
 Kolejkę prowadzi SKPL - Stowarzyszenie Kolejowych Porzewozów Lokalnych. PKP zarządzała kolejką do września 2001 roku. Od 1 października do przejęcia kolejki przez SKPL, wszelki ruch był zawieszony. Pierwszy raz pociąg z śmigielskiej stacyjki ruszył pod wodzą SKPL 4 lutego 2002 roku.
 - I jeździ do dziś - mówi Kreuschner

Od początku jednak boryka się z problemami finansowymi. W pierwszym roku działalności otrzymała 11 tysięcy złotych dopłaty do przewozów lokalnych (kolej państwowa dostaje procentowo więcej pieniędzy). W następnym roku – 2003 roku po słynnej konferencji  prasowej obwieszczającej katastrofalną sytuację  – 30 tysięcy i  po 8 tys. od władz gminy Śmigiel i powiatu kościańskiego.
 - W tym roku nie dostajemy nic, bo wprowadzono ustawę zmieniającą zasady przyznawania licencji i ustawodawca twierdzi, że już jej nie mamy. Trzeci już raz powtarzamy procedurę, by otrzymać licencję z Urzędu Transportu Kolejowego - wyjaśnia Kreuschner.

Klub Przyjaciół  Śmigielskiej Kolejki spowodował pospolite ruszenie wokół kolejki, Niestety, ma ono tymczasem charakter zrywu. Powoli jednak zbiera on plony. Klub zorganizował 2 października piknik. Wtedy przy jednym stole zasiedli regionaliści i wszelkie władze, by wspólnie zastanowić się nad wydźwignięcia kolejki w dołka. Wiesław Szczepański, wiceprzewodniczący Sejmiku Wielkopolskiego radził, by stworzyć spółkę gminy i prywatnego inwestora. Inna propozycja zakłada powołanie stowarzyszenia. 
 - Trzeba to dokładnie przeanalizowć. I spółka i  stowarzyszenie to dobre pomysły. Jako stowarzyszenie moglibyśmy występować o pieniądze. Zwrócono mi uwagę i zresztą słusznie, że jest szansa po sięgnięcie po ten jednoprocentowy odpis z podatku. Jeśli by przyjaciele kolejki, chociażby ci, którzy ślubowanie złożyli, oddali nam ten jeden procent, byłoby parę złotych na remont parowozu. W przyszłym roku chcemy uruchomić stałe przejazdy turystyczne. Dziś przyszło ponad 300 ludzi! Do lata powinniśmy mieć wagon restauracyjny i na początku będzie tam kiełbasa i piwo. To by jeździło w składzie turystycznego pociągu. Moglibyśmy w to włączyć inne podmioty. Deklaruje się już konkretnie Śmigielskie Towarzystwo Kulturalne, żeby połączyć jazdę ze zwiedzaniem - opowiada burmistrz Józef Cieśla, Wielki Koordynator Klubu. - Doliny krzemowej tu nie będzie. Cały świat zarabia na turystyce i my też możemy.
Kolejka tymczasem jak przędła, tak przędzie - cienko.
 - Przemy do przodu, żeby udowodnić, że mamy rację. Bo mamy – mówi Kreuschner. -  Udowodnić trzeba przede wszystkim polskiej władzy, na której heroiczna walka o uratowanie kolejki nie robi żadnego wrażenia. Wszyscy inni twierdzą, że wykonujemy dobrą robotę, ale pieniędzy nie ma. Jesteśmy sami.

W walkę o kolejkę włączyło się też śmigielskie koło Unii Pracy. Planuje odbudowę jednego z wagoników i przerobienie go na wagonik restauracyjny.
 - Pomysłów jest wiele. Można przecież na przykład postawić na torach w Jezierzycach ze dwa wagoniki przerobione na kuszetki i organizować kolejkowe wczasy. Myślę, że tymczasem, kolejka za mało oferuje. Trzeba opracować program turystyczny w którym będzie mnóstwo różnych atrakcji wokół kolejki. Przede wszystkim uruchomić to, co zakładaliśmy już w ubiegłym roku - regularne przejazdy turystyczne na przykład w niedzielę   - wyjaśnia Leszek Balcer, jedna z dusz Klubu Przyjaciół Śmigielskiej Kolejki i wiceprzewodniczący koła Unii Pracy (należy do niego 3 kolejarzy).  (Al)
***
 - Mieszkam w Miejskiej Górce. Mój dziadek był kolejarzem całe życie. Ojciec też pracował na kolei. Może dlatego tak mnie do niej ciągnie. I nie powiem, żeby cieszyło mnie to, co teraz dzieje się z koleją. Jak poznałem dziewczynę - obecnie moją żonę - na randkowe spacery zabierałem ją zawsze na kolejkę. Koło torów na stację i tak dalej. O Klubie Przyjaciół Śmigielskiej Kolejki  dowiedziałem się przypadkiem. Wspaniale, że jest taka inicjatywa. Trzeba wstąpić - pomyślałem. Wsiadłem w auto i przyjechałem - powiedział nam Mirosław Konieczny, tuż po tym jak ślubował miłość i wierność kolejce.
 Sześć razy przyjechał do Śmigla z myślą o tym, by kupić widokówki z kolejką. I nie udało się.
 - To trzeba poprawić  - mówi. - Cieszę się, że  na stacji pojawiła się knajpka, że nie stoi ona pusta. Kiedyś w poczekalni było szaro, buro, smutno, a teraz widać, że stacyjka żyje.

***
 
Boris Kyjonka z Czech od 1994 roku przyjeżdża oglądać śmigielską kolejkę.
 - W Polsce wszystko było takie stare i zacofane i to mi się podobało. Kolejka wyglądała zawsze jak prawie sto lat temu. U nas nie ma tyle wąskotorówek, co tutaj. Od 1994 roku przyjeżdżam do Polski. Moja babcia pochodzi ze Śląska i może dlatego, że kiedyś granica była zamknięta, Polska wydawała mi się taka tajemnicza... Nie rozumiem jednak polityki polskiego państwa wobec kolei. Wygląda na to, że mu na niej w ogóle nie zależy - powiedział ,,GK’’. 
 Pan Boris jest wiceprezesem Towarzystwa Miłośników Górnośląskich Kolei Wąskotorowych. Na pikniku reprezentował prywatną kolej wąskotorową z czeskiego miasta - Jindrichov Hradec (pisaliśmy o niej ,GK’’ z 18 sierpnia ,,Przyjaźń wąskotorowa’’).  Właściciel kupił ją od państwa za symboliczną koronę za każdy kilometr torów.
Już głosowałeś!

Komentarze (0)

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 3.17.162.250

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.