Magazyn koscian.net

2004-07-07 09:32:55

Bóg opuścił Krzywiń?

Buntu wiernych - ciąg dalszy...

Parafianom z Krzywinia nie udało się zatrzymać księdza Andrzeja Szczepańskiego. Musiał wyprowadzić się z probostwa. Choć we wtorek zakończono protest przed bramą, bunt trwa.

 Przypomnijmy, parafianie czuwali 24 godziny na dobę pod probostwem od 23 czerwca. Nie zgadzali się na przeniesienie ich proboszcza Andrzeja Szczepańskiego do innej parafii. Protestowali przeciwko głuchej na ich prośby hierarchii kościelnej.
 - Biskupi nie odbierajcie nam wiary, nadziei, dobra, które odnaleźliśmy w osobie naszego kapłana. Nie zgadzamy się ze złem w instytucji kościelnej. Protestujemy przeciw obłudzie, zakłamaniu. My parafianie z Krzywinia tego doświadczyliśmy. Biskupi, usłyszcie głos papieża, zacznijcie wreszcie słuchać swoich wiernych - oświadczał w imieniu wszystkich parafian przed kamerami telewizyjnymi Mirosław Biziel.
 Jeszcze we wtorek w południe, kiedy zamykaliśmy poprzedni numer gazety, parafianie wpisywali się na kolejne nocne warty pod probostwem.
 - Nie poddamy się - zapewniali.
 Po mszy wieczornej i różańcu za księdza i parafian, pod probostwo podjechał wóz policyjny.
 - Policjanci nie przyjechali przywracać ładu i porządku, bo ten nie został zakłócony. Protest odbywał się na gruncie parafialnym. Musieliśmy sprawdzić, czy istnieje zagrożenie blokowania drogi. Policja musiała zebrać dane na temat ewentualnych konsekwencji zakłócenia ruchu na tej drodze - wyjaśnił ,,GK’’ rzecznik prasowy kościańskiej policji Przemysław Mieloch.
 Innego zdania są parafianie. Sugerują, że policjanci zastraszyli księdza.
 - Po ich wizycie zmienił się nie do poznania. Blady, zdenerwowany - opowiada Mirosław Biziel. Twierdzi, że policja groziła protestującym, że przyjedzie 30 funkcjonariuszy i ich rozpędzi. Ksiądz spakował walizkę i chciał przed nocą opuścić parafię. Został po obietnicy zakończenia protestu. Około godziny 21. zaczęli rozchodzić się do domów. Baldachim na chodniku, który chronił ich przed deszczem i wiatrem zwijali w środę około południa. Wysłano też faksem kolejny list. Tym razem do arcybiskupa Józefa Michalika, przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski.
 - Do ostatniej minuty miałem nadzieję, że coś zrobią, że posłuchają, pomogą - mówi Antoni Nowak.
 W tym czasie proboszcz Andrzej pakował swoje rzeczy: łóżko, meblościankę i fotele. Lodówkę parafianie zapakowali bez jego wiedzy. Nie chciał wziąć.
 - On by wszystko zostawił, a tam gołe mury zastał - opowiada Nowak.
 O godzinie 18.00 ksiądz Andrzej odprawił ostatnią, codzienną mszę w krzywińskim kościele pod wezwaniem Świętego Mikołaja, a godzinę później - na prośbę parafian - poprowadził specjalne nabożeństwo pożegnalne. Po raz kolejny polały się łzy wzruszenia. Wylewnym podziękowaniom dla ,,kochanego księdza’’, jak nazywają proboszcza Andrzeja parafianie z Krzywinia, nie było końca. Pierwszego lipca ksiądz Andrzej przejął obowiązki w parafii w Gościeszynie.
 - Bardzo ładnie go tam przyjęli. Kościół był pełen ludzi  - mówi Nowak.
 Ksiądz wyjechał, ale bunt w Krzywiniu trwa. W czwartek przed probostwem znów zebrał się tłum. Nowego proboszcza Stanisława Walęszczaka i księdza dziekana Maćkowiaka przywitał gwizdami. Próbowano nawet ataku jajami. Nowego proboszcza nikt jeszcze nie poznał, a już po mieście krążyły oczerniające go plotki. Współpracy z nim odmówiła Rada Parafialna. Radykałowie grożą, że nie będą już w ogóle chodzić do kościoła. Na murach pojawiły się pełne złości napisy. Ktoś wysypał śmieci przed domem katechety. Z ust do ust powtarza się deklarację grupki dzieci, które chcą zrezygnować z nauki religii.
 - Przecież Bóg został, ksiądz tylko odszedł - mówi przerażona agresją Barbara Kaniewska. Nowy proboszcz nie zgodził się na wywiad z ,,Gazetą’’. Ma nadzieję, że emocje opadną i uda mu się nawiązać współpracę z parafianami.
 - Myślę, że będzie dobrze - powtarza spokojnym głosem.
 - Gdyby ten ksiądz, jak inni, odmówił przejęcia naszej parafii, księdza Andrzeja by nam nie zabrali - powtarzają parafianie. Wszystko wskazuje na to, że po wspólnocie, jaką udało się stworzyć księdzu Szczepańskiemu, nic nie zostało, tylko złość.
 - Czekamy teraz na odpowiedź Michalika. Opisaliśmy mu, co się tutaj dzieje. Wysłaliśmy mu kopię listu do biskupów, do papieża i listę z podpisami. W końcu ktoś musi nam odpowiedzieć - mówi Antoni Nowak. (Al)
GK nr 27/2004

Już głosowałeś!

Komentarze (0)

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 3.21.230.135

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.