Magazyn koscian.net

18 lipca 2012

Bonikowo - rzecz o pałacu i jego mieszkańcach

Ceglane ogrodzenie mało skutecznie odgradza obszerny park w Bonikowie od reszty wsi. Zarośniętymi ścieżkami obok resztek dawnego stawu łatwo trafić na duże boisko. I tylko sąsiadujący niewielki budynek bramny, i okazy starych drzew świadczą, że dawniej niż wczoraj było tutaj zupełnie inaczej

 


Przeszłość najdawniejsza
   
Bonikowo wraz z folwarkami Kurza Góra i Gurostwo, stanowiło uposażenie starostwa kościańskiego. W 1784 r. dobra bonikowskie kupił od Rzeczypospolitej i został starostą kościańskim Józef Chłapowski (1756-1826), ojciec Dezyderego, późniejszego generała. Dawny pałac, a właściwie zamek starościński stał nad Obrą, tuż pod Kościanem, mniej więcej w miejscu dzisiejszego szpitala powiatowego. Józef Chłapowski już go nie zamieszkiwał. Mieszkał w Turwi, a pod koniec życia w Lubiatówku pod Śremem. Przyszły starosta w młodości był estetą i wykazywał zainteresowanie sztukami pięknymi. Szczególnie zajmowała go architektura. Zachował się rękopis jego pracy z 1773 r. pt. „Krótkie Zebranie Sztuki Budowniczej albo Architektury Cywilnej...”, w której szczegółowo opisał większość zagadnień dotyczących budownictwa. W wieku dojrzałym ostatni starosta kościański okazał się typowym przedstawicielem osiemnastowiecznej szlachty. Do tzw. „małej historii” przeszedł jako ten, który wraz z innymi szulerami grubo ograł w karty, w 1788 lub 1789 r. księcia Józefa Poniatowskiego, późniejszego naszego bohatera narodowego.
   
Po drugim rozbiorze Polski (1793 r.) dobra starościńskie zostały skonfiskowane. Majątek dostał się w ręce Niemca von Schildena. Ten jednak wkrótce odsprzedał Bonikowo poprzedniemu właścicielowi J. Chłapowskiemu. Na mocy testamentu dobra bonikowskie otrzymał Jan Anzelm, przyrodni brat gen. Dezyderego (syn starosty i jego drugiej żony Marii Magdaleny Boguckiej). Jan Anzelm (1800-1843) był założycielem linii Chłapowskich na Bonikowie. Przyjaźnił się on z doktorem Karolem Marcinkowskim, był jednym z pierwszych udziałowców Bazaru Poznańskiego. Z jego małżeństwa z Emilią Koczorowską z Jasienia urodziło się czworo dzieci: Antoni, Florentyna, Stefan i Bogumiła.
   
W wyniku działów rodzinnych majątek bonikowski przypadł Stefanowi (1835-1884). Podobnie jak ojciec działał on w Bazarze, pełnił tam nawet funkcję prezesa rady nadzorczej. W regionalnej historii zapisał się  jako działacz gospodarczy, współzałożyciel kościańskiej  cukrowni (1881) i mleczarni (1884). W obu przypadkach skutecznie namówił do współpracy  polskich i niemieckich ziemian. Wspólne przedsięwzięcia gospodarcze wszystkim udziałowcom dawały niemałe zyski.
   
Stefan Chłapowski był też fundatorem pierwszego pałacu w Bonikowie. Po swoim ślubie z Marią Ponińską wybudował tutaj około 1868 r. obszerną rezydencję, nawiązującą nieco do włoskich willi. Jej wygląd utrwalił na szklanej kliszy czempiński fotograf Leonard Durczykiewicz i zamieścił w wydanym w 1912 roku albumie „Dwory polskie w Wielkim Księstwie Poznańskim.” W swojej pierwotnej formie pałac nie przetrwał zbyt długo, bo już na początku XX wieku został całkowicie przebudowany.

Dyplomatyka i łowy
   
Kolejnym właścicielem Bonikowa był  Alfred Chłapowski, syn Stefana. Najbardziej znany mieszkaniec Bonikowa przyszedł na świat w rodzinnym pałacu 5.10.1874 r. Po ukończeniu słynnego Gimnazjum Marii Magdaleny w Poznaniu, studiował ekonomię i prawo na uniwersytetach w Berlinie, Paryżu, Halle i Monachium, gdzie w 1900 r. uzyskał tytuł doktora nauk ekonomicznych. Korzystając z możliwości jakie dawało mu posiadanie znacznego majątku, wcześnie rozpoczął zwiedzanie świata - podróżował m.in. po Europie, Bliskim Wschodzie i Afryce, gdzie namiętnie polował.
   
Mając 25 lat został właścicielem Bonikowa. Wtedy też rozpoczął działalność społeczno-polityczną. W 1902 r. był  jednym z inicjatorów powołania do życia „Gazety Polskiej”, kontynuatorki „Gazety Kościańskiej”, ukazującej się od 1896 r. W Kościanie należał do stowarzyszenia „Straż”, którego celem było m.in. budzenie świadomości i solidarności narodowej wśród Polaków, jako przeciwwagi dla żywiołu niemieckiego. W „Straży” A. Chłapowski pełnił funkcję „starosty” na pow. kościański (1905 r.). Jako trzydziestoletni mężczyzna, w 1904 r., został wybrany posłem do parlamentu niemieckiego, na forum którego w 1906 r. zarzucił poczcie niemieckiej szykanowanie Polaków. W tym samym czasie aktywnie działał w Towarzystwie Kółek Rolniczych. W kościańskim kółku pełnił funkcję przewodniczącego i dwukrotnie wicepatrona. Z jego inicjatywy odbyła się 20.09.1906 r. w Kurzejgórze powiatowa wystawa rolnicza, na której członkowie kościańskiego kółka prezentowali płody rolne i zwierzęta hodowlane.
   
W październiku 1907 r. A. Chłapowski ożenił się z Heleną Mielżyńską z Pawłowic i Łęki Wielkiej. Jeszcze przed wybuchem I wojny światowej znany poznański architekt Roger Sławski dokonał gruntownej przebudowy pałacu bonikowskiego. Stworzył on typową feudalną siedzibę ziemiańską, z okazałą wieżą i wspaniałą wystawą dachową na osi budynku. Nowy pałac w Bonikowie wyposażony został we wszystkie nowoczesne urządzenia techniczne, miał wiele salonów,  pokoi reprezentacyjnych do przyjmowania wielu gości i do urządzania bogatych przyjęć.
   
W czasie I wojny światowej A. Chłapowski, jako członek Zakonu Maltańskiego, organizował i kierował pracą szpitali wojskowych w Serbii i Macedonii. W 1918 r. był delegatem na Sejm Dzielnicowy w Poznaniu, w pow. kościańskim pełnił zaś funkcję komendanta obwodowego Straży Ludowej.
   
Po odzyskaniu niepodległości włączył się w nurt działań gospodarczych, między innymi był współzałożycielem Zjednoczenia Producentów Rolnych, którego w latach 1920-1923 był prezesem. Od 1914 do 1928 r. działał jako członek rady nadzorczej „Bazaru Poznańskiego”. W 1921 r. należał do inicjatorów powołania do życia Banku Cukrownictwa w Poznaniu i był prezesem Rady Naczelnej Polskiego Przemysłu Cukrowniczego. Nie powiodło mu się natomiast z „Wielkopolską Hodowlą Nasion A. Chłapowski i Ska”  oraz z budową stawów rybnych w Bonikowie.
   
W 1922 r. A. Chłapowski został wybrany posłem na Sejm. Karierę dyplomatyczną rozpoczął 22.03.1924 r. kiedy to został mianowany posłem polskim w Paryżu. Między innymi  dzięki jego zabiegom w listopadzie tego samego roku polska placówka w Paryżu została podniesiona do rangi ambasady. Na stanowisku ambasadora we Francji A. Chłapowski pozostawał do czerwca 1936 r., kiedy to został odwołany i przeszedł na emeryturę. Przez 12 lat pracy w Paryżu był w centrum polskiej polityki zagranicznej. Brał udział w rozmowach dotyczących realizacji układu polsko-francuskiego z 1921 r., czynił starania o uzyskanie pożyczki na dozbrojenie armii polskiej, prowadził pertraktacje przygotowujące wizytę Jeana Barthou (francuskiego ministra spraw zagranicznych) w Polsce w 1934 r. Wiele czasu poświęcił sprawom emigracji polskiej. Prowadził wiele spraw związanych z rolnictwem, przemysłem rolnym i międzynarodowymi organizacjami w tej dziedzinie. W wolnych chwilach namiętnie grywał w brydża.
   
W 1928 r. A. Chłapowski ufundował sztandar dla Kurkowego Bractwa Strzeleckiego w Kościanie. Jako polityk cieszył się sympatią Piłsudskiego, który na wieść o jego kłopotach finansowych, związanych z prowadzeniem szerokiego trybu życia w Paryżu, miał się wyrazić: „przynajmniej jeden porządny szlachcic, który nie dorobił się na służbie państwowej”. Zadłużony majątek uratował przymusowy zarządca i „dyrektor dóbr bonikowskich” Zygmunt Hełczyński, który do wybuchu II wojny światowej mieszkał w dworku w sąsiednich Mikoszkach i 23 października 1939 roku został rozstrzelany na kościańskim Rynku.     Uporządkowanie spraw rodzinnego Bonikowa pozwoliły Alfredowi Chłapowskiemu i jego żonie na spokojne i dostatnie życie kiedy wrócili do Polski w 1936 r. po zakończeniu misji dyplomatycznej. W tych ostatnich przedwojennych latach Chłapowski w Bonikowie organizował liczne i bardzo bogate w trofea polowania, nadal namiętnie grał w brydża, myślał też o napisaniu wspomnień ze swojej służby dyplomatycznej. Skończyło się jedynie na przygotowaniu przemówień, które nie ukazały się drukiem.    
   
Tuż przed wybuchem II wojny światowej Chłapowscy opuścili swoją rodową posiadłość. Skierowali się na wschód, jednak z powodu choroby byłego ambasadora, zatrzymali się w majątku przyjaciół pp. Zaleskich w Świerzu, niedaleko Włocławka. Niemcy poszukiwali znanego polskiego dyplomaty i pod koniec września przewieźli go chorego do szpitala w Kościanie, gdzie zmarł 19.02.1940 r. Pochowany został obok kościoła w Bonikowie. Jego żona była więziona i brutalnie przesłuchiwana w kościańskim więzieniu. Po śmierci męża została wysiedlona do Warszawy, skąd dzięki znajomościom udało się jej przedostać do Francji. Tam na łamach „Le Petit Parisien” ogłosiła swe wspomnienia dotyczące okrucieństwa Niemców w okupowanej Polsce.

Pod hitlerowską swastyką
   
Niemcy urządzili w pałacu Chłapowskich szkołę dla działaczy partyjnych NSDAP, ale z końcem 1943 roku obiekt przekazano partyjnej komórce organizacji społecznej, która zorganizowała tu dom matki i dziecka. Hitlerowska gazeta „Kostener Heimatblätter” z marca 1944 roku zamieściła opis przyjazdu do Bonikowa kobiet z zagrożonego bombardowaniami Berlina aby tutaj z dala od frontu mogły urodzić swoje dzieci. Rzeczywistość była jednak zupełnie inna. Hitlerowcy urządzili  tu ośrodek tworzenia rasy. Specjalnie dobrani „czyści rasowo” Niemcy, najczęściej SS-manni i młode zdrowe Niemki, spędzali tu urlopy, których celem było spłodzenie najlepszych rasowo Aryjczyków. Po dziewięciu miesiącach noworodki były zabierane matkom i kierowane do domów dziecka, kolejny etap planu przewidywał ich wychowanie w specjalnych szkołach politycznych. Ten przerażający plan tworzenia rasy „nadludzi” ma bardzo konkretny wymiar: w aktach kościańskiego Urzędu Stanu Cywilnego rejestrowane były urodzenia tych dzieci. Pisał o tym wiele lat temu red. Jerzy Zielonka na łamach „Panoramy Leszczyńskiej”. Bonikowski Lebensborn był jednym z wielu takich ośrodków na terenie Rzeszy. Szacuje się, że w takich miejscach urodziło się w latach 1941 – 1944 około 40 tysięcy dzieci. Bardzo wiele z nich było dotkniętych ciężkimi wadami wrodzonymi fizycznymi i umysłowymi. Nie pomógł „czysty dobór rasowy”, zabrakło miłości.
Powojenna agonia
   
W styczniu 1945 roku pałac został pospiesznie opuszczony przez Niemców. Zostały portrety Hitlera i innych władców Rzeszy, symbole partyjne, flagi. Prawdopodobnie ten „wystrój” spowodował, że został podpalony zaraz po wkroczeniu pierwszych oddziałów Armii Czerwonej. Ostatni rozdział historii bonikowskiego pałacu opowiedział mi nieżyjący już nauczyciel i regionalista pan Zbigniew Ratajczak z Katarzynina:
   
- Przyjechałem do Bonikowa jako młody nauczyciel w 1954 roku. Wtedy po raz pierwszy zobaczyłem pałac, był to budynek tylko częściowo spalony. Spaliła się drewniana konstrukcja dachu, nie było okien i drzwi, zawalony był strop między parterem a piętrem. Oczywiście, w środku nie było niczego, co mogłoby przypominać dawną jego świetność. Szabrownicy zabrali wszystko to, co dało się wynieść. Stały jednak mocne, solidne mury. Pałac straszył pustymi oczodołami wypalonych okien, ale był. Być może gdyby nie był spalony, gdyby nie wymagał tak kosztownego remontu, gdyby ludzie byli inni - pałac mógłby stać do dziś.
   
Ruiny pałacu szybko niszczały. Planowana rozbiórka obiektu rozpoczęła się jesienią 1957 r. Do zarośniętego zielskiem pałacowego parku wjechał wtedy ciągnik i po zamocowaniu na ruinach haków i lin, po kolei, systematycznie rozpruwał siedzibę Chłapowskich. Mury były solidne i zdrowe, a cegła piękna i bardzo potrzebna na budowę nowych domów w Bonikowie i Kurowie. Podobno nawet do Gorzyc ją wywożono. Były tego ogromne ilości. W 1959 r. nad ziemią stały jeszcze resztki murów, można było wejść do obszernych piwnic. Później nawet te zostały rozebrane, wszak cegły było wciąż mało, a Chłapowskich już przecież nie było…

MAGDALENA LAJSZNER

29

Już głosowałeś!

Komentarze (4)

w dniu 25-07-2012 00:22:46 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Dzieki za swietny artykul. Od zawsze interesowala mnie historia naszych wielkopolskich palacy. Szkoda, tego juz nie ma, na zdjeciach jest piekny !

Dzieki za swietny artykul. Od zawsze interesowala mnie historia naszych wielkopolskich palacy. Szkoda, tego juz nie ma, na zdjeciach jest piekny !

w dniu 25-07-2012 21:01:39 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Pani Magdaleno, dziękuję za świetny tekst. Wszystko co dotyczy historii Wielkopolski zawsze mnie interesowało. Miłością do małych ojczyzn zaraził mnie Pan Józef Świątkiewicz i dr H. Florkowski, (Pani też miała w tym swój udział). Pani Magdaleno, proszę pisać, proszę dzielić się tą wiedzą ze światem. Ja zaś podzielę się z Panią informacją, że gmina Czempiń i powiat Kościan zawsze będą bliskie mojemu sercu. Pozdrawiam Panią i Czytelników "Gazety Kościanskiej" oraz moich kochanych Rodziców, którzy w bonikowskim kościele (44 lata temu) brali ślub. Renata Majorek

Pani Magdaleno, dziękuję za świetny tekst. Wszystko co dotyczy historii Wielkopolski zawsze mnie interesowało. Miłością do małych ojczyzn zaraził mnie Pan Józef Świątkiewicz i dr H. Florkowski, (Pani też miała w tym swój udział). Pani Magdaleno, proszę pisać, proszę dzielić się tą wiedzą ze światem. Ja zaś podzielę się z Panią informacją, że gmina Czempiń i powiat Kościan zawsze będą bliskie mojemu sercu. Pozdrawiam Panią i Czytelników "Gazety Kościanskiej" oraz moich kochanych Rodziców, którzy w bonikowskim kościele (44 lata temu) brali ślub. Renata Majorek

w dniu 26-07-2012 00:33:23 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Bardzo rzetelny artykuł. Wielu rzeczy nie wiedziałem, a interesowałem się ostatnio tematem Bonikowa dość intensywnie :) Gdzieś w podaniach pojawiał się też motyw jakiejś pruskiej szkoły kadetów na terenie pałacu, czy coś w tym rodzaju.

Bardzo rzetelny artykuł. Wielu rzeczy nie wiedziałem, a interesowałem się ostatnio tematem Bonikowa dość intensywnie :) Gdzieś w podaniach pojawiał się też motyw jakiejś pruskiej szkoły kadetów na terenie pałacu, czy coś w tym rodzaju.

w dniu 26-07-2012 00:33:24 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Bardzo rzetelny artykuł. Wielu rzeczy nie wiedziałem, a interesowałem się ostatnio tematem Bonikowa dość intensywnie :) Gdzieś w podaniach pojawiał się też motyw jakiejś pruskiej szkoły kadetów na terenie pałacu, czy coś w tym rodzaju.

Bardzo rzetelny artykuł. Wielu rzeczy nie wiedziałem, a interesowałem się ostatnio tematem Bonikowa dość intensywnie :) Gdzieś w podaniach pojawiał się też motyw jakiejś pruskiej szkoły kadetów na terenie pałacu, czy coś w tym rodzaju.

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 18.224.73.125

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.