Magazyn koscian.net

23 Paz 2017

Teraz widzę!

O fotograficznym przebudzeniu z Krzysztofem Grabarą rozmawia Paweł Sałacki

    - Ludzie interesujący się fotografią uliczną śledzą galerię grupy Street Dogs Of Poland. Od roku pojawiają się tam także twoje zdjęcia. Zainteresowany jednym z nich kliknąłem na nazwisko autora i zobaczyłem, że rodzinnym miastem warszawskiego fotografa jest Kościan. To wystarczający powód by na naszych łamach pokazać uzdolnionego krajana.
    - Dzięki, ale nie jestem jeszcze fotografem. Staram się nim być. Na razie chłonę wiedzę i robię zdjęcia. Fotografia jest jednym z największych odkryć w moim życiu. Powiem więcej, ona odmienia moje życie.

    - Szukając początków tej pasji dotarłem jedynie do minionego roku. Starszych publikacji nie ma...
    - Bo pierwsze zdjęcie, które mi się spodobało zrobiłem w styczniu ubiegłego roku. Było to na wycieczce w Kazimierzu, na którą zabrałem kompakt, który wygrałem na resortowych zawodach szachowych. Pełen automat, ale jedno zdjęcie fajnie wyszło...

    - W niespełna rok przeszedłeś drogę od amatora do świadomego fotografa, którego zdjęcia są wyróżniane na najważniejszej polskiej grupie poświęconej fotografii ulicznej. Niezwykły postęp.
    - To początek drogi, ale przyznam, że zachęcający. Mam nadzieję, że za trzy lata będę już fotografem.

    - Dlaczego za trzy lata?
    -  Chciałbym podjąć studia na kierunku fotografii, i po ich zakończeniu przejść na wcześniejszą emeryturę, i utrzymywać z fotografii.

    - Jesteś młodym człowiekiem...
    - ...który od dwunastu lat służy w policji. Pracuję na jednym z największych komisariatów w Polsce, na warszawskim Ursynowie. Postanowiłem, że pozostanę na służbie do momentu, w którym nabędę pierwsze uprawnienia emerytalne. Zaczynam właśnie nowe życie, w którym fotografia odgrywa dużą rolę.

    - Znalazłem w internecie napisane przez ciebie takie wyznanie: „wracam z podróży, w której zostałem pozbawiony uczuć. Zacząłem nowe życie, kiedy chwyciłem aparat w dłoń. Zacząłem widzieć świat w inny sposób. Teraz widzę! Widzę, że świat jest! Chcę pokazać Ci mój świat, tworząc obrazy.” Z jakiej podróży wróciłeś?
    - Życiowej. Popełniłem parę błędów i nie wszystko ułożyło się tak jak powinno. Układam teraz życie osobiste i zawodowe na nowo.

    - Patrząc na twoje zdjęcia trudno uwierzyć, że fotografujesz od niespełna dwóch lat, a fotografią uliczną zajmujesz się raptem od początku tego roku. Jak to się wszystko zaczęło?
    - Po powrocie z wycieczki, o której wspomniałem, obrabiałem moje pierwsze zdjęcia i zapytałem  partnerkę czy moglibyśmy kupić lepszy aparat. Znajoma zasugerowała lustrzankę. Kupiłem Nikona D90 i kilka książek. Czytałem, analizowałem, fotografowałem. Wyjechałem z moją partnerką, która też fascynuje się fotografią, na Mazury i oddaliśmy się fotografowaniu. Mieliśmy dwie lustrzanki i jeden aparat analogowy, który podarowała mi mama. Zrobiliśmy kilka widoków – a jest tam przepięknie – wrzuciliśmy je do galerii serwisu Shutterstock i okazało się, że ludzie je kupowali.

    - Jednym słowem zapowiadałeś się jako fotograf krajobrazu. Skąd zatem fotografia uliczna?
    - Z zagłębiania się w świat fotografii. Paula rozpoczęła naukę w Akademii Fotografii, co przyniosło kolejne inspiracje. Oglądaliśmy serię filmów „Geniusz zaklęty w fotografii”, czytaliśmy książki. Zafascynowała  mnie fotografia uliczna, a późnej dokument. Momentem przełomowym były ubiegłoroczne święta Bożego Narodzenia, które spędziliśmy w Wielkopolsce. Pożyczyłem wówczas od mamy stary radziecki aparat Smiena 8. Kupiłem film, który okazał się bardzo ziarnisty, i po powrocie do Warszawy po raz pierwszy poszedłem „w miacho”. Chodziłem ze Smieną przez kilka godzin. Po wywołaniu filmu oddałem go do zeskanowania i znalazłem na nim jedną klatkę, którą można było pokazać światu. To było moje zdjęcie. To byłem ja.

    - Zasmakowałeś w fotografowaniu ulicy. Szybko dostrzeżono cię na grupie Street Dogs Of Poland. Pokazałaś tam kilka dobrych zdjęć.
    - Tyle, że je nie wiem, które zdjęcie jest dobre (śmiech). Czasem wybór admina grupy jest zupełnie inny niż mój.

    - Zgodnie z mądrością ludową dobre zdjęcie to takie, które jest ostre i kolorowe.
    - Czyli moje nie łapią się na tę definicję.

    - Faktycznie, kochasz zdjęcia czarno-białe.
    - Tak, ale mam świadomość, że nie wszystko da się w ten sposób odpowiednio pokazać. Czasem potrzebny jest kolor. Niezależnie od techniki zdjęcie powinno być niebanalne.

    - Co przez to rozumiesz?
    - Niebanalne zdjęcie to takie, które nie powstałoby bez ciebie. To obraz, którego nikt wcześniej nie zauważył.

    - I takich obrazów szukasz na ulicy? Co i jak fotografujesz?
    - Szukam niebanalnych obrazów. Niektóre pojawiają się na kilka sekund, inne pozwalają spokojnie dobrać parametry, przy jeszcze innych można się zatrzymać na kilkanaście minut by poczekać na dodatkowy element, który wypełni kadr. Czasem dostrzegam ludzi, innym razem szukam kształtów i kolorów.

    - Zdaniem jednych fotografowanie ludzi na ulicy wymaga odwagi lub bezczelności, inni wolą „kraść” wizerunki z ukrycia, jeszcze inni proszą o zgodę. Jak ty fotografujesz i z jakimi reakcjami się spotykasz?
    - Najczęściej nie ma żadnych reakcji, ponieważ fotografuję „z biodra”, więc ludzie nie wiedzą nawet, że zrobiłem im zdjęcie. Staram się aby ludzie na moich zdjęciach nie byli rozpoznawalni, ale nie zawsze się to udaje. Czy to jest kradzież? Czasami może i tak, ale jak nie zrobisz zdjęcia, które już zobaczyłeś to jesteś chory. Na przykład gdy w metrze obok ubranego na czarno mężczyzny siada ubrano na biało kobieta, to jak nie zrobić zdjęcia?

    - W rozmowie z fotografem musi paść pytanie o sprzęt. Czym fotografujesz?
    - Nadal mam lustrzankę, a na ulicy większość zdjęć robię Leicą D-Lux – typ 109. Nie rozstaję się z tym małym aparatem. To dzięki niemu dowiedziałem się w końcu co to znaczy naprawdę ostre zdjęcie. Mam też przy sobie analogowe kompakty o ogniskowej 35 mm. Ta Mamiya jest na przykład z roku 1983, a ja jestem jej pierwszym użytkownikiem. Co ciekawe miałem do niej komplet oryginalnych baterii, których okres ważności kończył się w grudniu 1984 roku. Lubię ten aparat. Zresztą analog uczy pokory. Musisz być przekonany, że kadr jest dobry ponieważ każde zdjęcie kosztuje. Musisz też opanować technikę aby prawidłowo naświetlić klatkę.

    - Spotykamy się w redakcji „GK” korzystając z twojej wizyty na warsztatach w poznańskim PIX Hausie. Czego tam się uczysz?
    - Dokumentu. Zgłosiłem się na te warsztaty i nawet nie doczytałem, że nie są w Warszawie tylko w Poznaniu. Nie dostałem się na nie za pierwszym razem, a dopiero po dogrywce. Musiałem wówczas wysłać zdjęcie,  które moim zdaniem najlepiej opisuje historię człowieka. Wysłałem i zakwalifikowałem się.

    - Warsztaty zakończą się zbiorową wystawą. Co pokażesz?
    - Zdjęcia z projektu, który realizuję. Poszukuję na wsi tego co zmienne i niezmienne. Szukam współistnienia starego z nowym.

    - Skąd ten pomysł?
    - Wysłałem swoje zdjęcia na konkurs „debuts” magazynu „doc!”. Bez rezultatu, ale podobno dwa zdjęcia się spodobały. Dowiedziałem się przy okazji, że należy robić cykle. Ktoś mi poradził abym robiąc zdjęcia poszukał tematu w temacie. I poszukałem w swoim rodzinnym Luboszu. Na wiejskim festynie powstało jedno z pierwszych zdjęć cyklu (nie)zmienne. Kolejne powstały na Mazurach i Roztoczu. To długofalowy projekt.

    - Za trzy lata skończysz służbę i spróbujesz żyć z fotografii. Wiesz, że trudno wyżyć z dokumentu?
    - Wiem i jestem gotowy także na fotografię użytkową, po to by mieć pieniądze na fotografię dokumentalną.

    - Masz ogromny potencjał, więc to może się udać...
    - Potencjał? Może, ale takich ludzi jak ja jest w Polsce wielu. Jeszcze nie do końca odnalazłem swój styl. Na niektórych zdjęciach mnie widać, na innych nie. Szukam, ale czuję, że wiem w którą stronę iść.

    - Poza grupą Street Dogs Of Poland, ktoś jeszcze docenił twoje zdjęcia? Pomijając tych, którzy byli za nie skłonni zapłacić na serwisie Shutterstock.
    - Tak, i to całkiem niedawno. Oliver Buhlig – niemiecki fotograf, twórca, który miał kilka autorskich wystaw i na co dzień uczy fotografii – powiedział mi, że moje zdjęcia są dobre. Usłyszałem to po raz pierwszy i powiem, że ścisnęło mi gardło.

    - Będziemy śledzić twoją fotograficzną drogę, tym bardziej, że pierwsze zdjęcie do pierwszego projektu zrobiłeś na ziemi kościańskiej. Powiedz na zakończenie o jakiej fotografii marzysz...
    - O takiej, która podobno nie istnieje – o obiektywnym dokumencie. Mariusz Forecki podczas zajęć w PIX House powiedział nam, że obiektywizmu w dokumencie nie ma. Być może, ale ja i tak zamierzam w takim kierunku dążyć...

Gazeta Kościańska 42/2017

Już głosowałeś!

Komentarze (4)

w dniu 25-10-2017 19:34:22 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Brawo..... Świetne zdjęcia Uwielbiam fotki w takim stylu.

Brawo..... Świetne zdjęcia Uwielbiam fotki w takim stylu.

w dniu 25-10-2017 20:50:50 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Ciekawa rozmowa i zdjęcia. Powodzenia.

Ciekawa rozmowa i zdjęcia. Powodzenia.

w dniu 26-10-2017 17:04:09 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Pozdrowienia dla ojca!!

Pozdrowienia dla ojca!!

w dniu 30-10-2017 00:04:15 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Ciekawe. Życzę powodzenia!

Ciekawe. Życzę powodzenia!

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 34.224.33.93

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.