Magazyn koscian.net

10 Wrz 2023

Historia kina w Kościanie

Jesienią 1913 roku, kościańskie kino „Colosseum” podczas jednego seansu wyświetlało pięć niemych filmów. Dekadę później, w kamienicy przy ul. Wrocławskiej, powstało kino z prawdziwego zdarzenia.

Od Collosseum do Słowianina

Trudno dociec kiedy na stałe kino zagościło w Kościanie, ale bez wątpienia było to przed pierwszą wojną światową. Wydawana w Kościanie „Gazeta Polska” w październiku 1913 roku reklamowała kino „Colosseum”, które zapraszało mieszkańców na filmy: „Kto się śmieje ostatni, śmieje się najlepiej”, „Maks nieprzyjacielem kobiet”, „Rzeka Bug”, „Miłość pazia” i „Lotnik Pegoud”. Była to era kina niemego. Do filmów przygrywała wówczas orkiestra lub taper – muzyk grający w kinie na pianinie lub organach teatralnych.
   
Na początku lat dwudziestych uruchomiono kinoteatr „Apollo”. Jego założycielem był kościański kupiec Jan Tadeuszak. W styczniu 1927 „Gazeta Polska” reklamowała wyświetlany w „Apollo” „potężny obraz, pełen przygód sensacyjnych pt. „Lot naokoło świata”. Sensacja dech zapierająca, krew ścinająca. Dla dzieci i młodzieży dozwolone!” Początkowo było to kino nieme z miejscem dla małej orkiestry. W latach trzydziestych wyświetlano tu już filmy dźwiękowe.
   
Podczas drugiej wojny światowej kino przeszło pod zarząd niemiecki i nosiło nazwę ,,Imperial’’.  Po wojnie, w listopadzie 1945 roku, zostało upaństwowione i otrzymało nazwę „Słowianin”.  Zarządzał nim Okręgowy Zarząd Kin w Poznaniu.

Sto niezwykłych seansów  

    „Słowian” - jak wszystkie kina w Polsce - wyświetlał to co, czego życzyła sobie, i na co pozwalała władza ludowa. W latach siedemdziesiątych, za sprawą młodego kościaniaka,  kino stało się jednym z najważniejszych punktów ma mapie kulturalnej regionu. Osiemnastoletni Wiesław Wichtowski uczeń Technikum Energetycznego w Poznaniu i pasjonat kina, wpadł na pomysł, żeby założyć w Kościanie Dyskusyjny Klub Filmowy.

Po pierwsze, nie było nic. Po drugie, nie można było nic robić, i to było najgorsze – wspominał na łamach „Gazety Kościańskiej” w roku 2008 mieszkający na stałe w Portugalii operator filmowy i fotograf  Wiesław Wichtowski. – Do tego, że nie było nic w zasięgu ręki, jeśli chodzi o dobra kulturalne, ludzie się przyzwyczaili. To, że nic nie można było zrobić, że był taki konformizm, że niby wszystko jest OK, było trudniejsze do przeskoczenia.

Jedynymi odskoczniami były muzyka i teatr. Telewizja była w rękach władz. Istniały w Kościanie dwa kina: Słowianin i przyzakładowy Cukrownik, ale serwowały one taki program, jakiego życzyła sobie władza. Najgorszym dniem tygodnia był poniedziałek, bo wtedy zupełnie nie było co robić, bo kina były zamknięte. To, co się w tym czasie – i w ogóle – dzieje z młodzieżą, nikogo nie interesowało. A ona szukała miejsc do spotkań, bo warunki mieszkaniowe uniemożliwiały życie towarzyskie.

Młodzi ludzie mogli tylko siedzieć na poręczach mostu nad Obrą obok kina Słowianin, popijać „wodę sodową”, palić papierosy, oglądać przechodzące dziewczyny – uczennice z pobliskiego liceum i przejeżdżające samochody, czasem zagraniczne. Ja próbowałem ten czas zagospodarować. Ponieważ byłem pasjonatem kina i w ogóle sztuki, fotografii, dziennikarstwa, doszedłem do wniosku, że ten dzień, kiedy kino jest zamknięte, warto by wykorzystać i przygotować specjalny program z myślą o młodych ludziach – opowiadał Wiesław Wichtowski.

Tymczasem rok 1972 został okrzyknięty Rokiem Filmu w Wielkopolsce. Była to szeroko zakrojona, długofalowa inicjatywa, której celem było upowszechnianie w regionie kultury filmowej. Od początku była ona połączona z ogólnopolską akcją ZMS pod hasłem „Z filmem na Ty”. I właśnie w związku z tymi przedsięwzięciami udało się namówić kierownictwo kina Słowianin, żeby zrobić coś także w Kościanie i władze powiatowe, żeby w tym pomogły. Udało się wszystkich przekonać, że w kinie, które w poniedziałek stoi puste, można zrobić udany seans, a nawet dwa. Kino Słowianin zgodziło się na wynajmowanie sali, zaczęto sprowadzać kopie z Centrali Wynajmu Filmów. Powiatowy Zarząd ZMS – współorganizator DKF-ów, rozprowadzał bilety i zaproszenia.

Najważniejszą rzeczą w tym wszystkim i najważniejszym powodem powodzenia tej całej sytuacji, którą udało się wówczas stworzyć, był fakt, że komuś się chciało – mówi Wiesław Wichtowski – Bo jeżeli komuś na czymś zależy i mu się chce, to udaje się pokonać wszystkie trudności. Byłem w takiej szczęśliwej sytuacji, że udało mi się przekonać do moich pasji i do słuszności moich pomysłów także innych ludzi. Bez ich pomocy nie udało by się tego wszystkiego zrobić. Wszystko zawsze zależy od ludzi.

Pierwszy miesiąc, może dwa, były czasem nieufności. Ale przychodziło coraz więcej widzów. Ludzie przekazywali sobie z ust do ust, że w poniedziałkowy wieczór dzieje się coś ciekawego, że warto to zobaczyć, bo jest fajny film, pewnie będzie prelegent a może nawet przyjadą aktorzy. Wkrótce się okazało, że DKF „Impuls” jest strzałem w dziesiątkę. Bardzo szybko poniedziałkowe wieczory w kinie Słowianin stały się nie tylko modne, ale też potrzebne. Na dwóch poniedziałkowych seansach, o 18. i 20., było więcej ludzi, niż przez wszystkie pozostałe dni tygodnia. Kino było zawsze pełne. Często się zdarzało, że godzinę przed seansem pod kinem ustawiała się kolejka, aby ewentualnie złapać resztki nierozprowadzonych zaproszeń. Chętnych zawsze było więcej niż miejsc.

Kompletna szarzyzna, która panowała na ulicy i w ubiorze, i na twarzach, przygnębienie i absolutna beznadzieja troszkę zelżały dzięki temu, że w poniedziałek można było pójść na film. Wielu młodych ludzi zmieniło się dzięki tym spotkaniom w kinie – wspomina inicjator poniedziałkowych seansów.

Zarówno Centrala Wynajmu Filmów, która posiadała kopie i udostępniała je komu chciała, jak i Wojewódzki Zarząd Kinematografii były z tej sytuacji zadowolone, bo zarabiały, nic właściwie nie robiąc. Wszystko organizowała grupka zapaleńców. Zdarzały się wpadki, kiedy sala pełna widzów oczekiwała na przyjazd filmu, a ten nie mógł dotrzeć. W końcu przyjeżdżał pociągiem 15 minut przed seansem. Ale raz czy dwa film nie dotarł. Jednak udało się też doprowadzić do kilku rzeczy graniczących z cudem, bo przebudowano kino i powstała sala z mini sceną z przodu. Wszystko to wymagało ogromnych starań. Bardzo ściśle współpracowano z Dyskusyjnym Klubem Filmowym z Centrum Kultury „Zamek” w Poznaniu.

Z perspektywy czasu nawet nie chcę myśleć, czy podjąłbym się po raz drugi organizowania tego typu działalności, ponieważ to było występowanie przeciwko wszystkim. Nikomu się specjalnie nie podobało, że taki długowłosy sobie coś wymyślił, zamiast spokojnie siedzieć cicho. Ale z drugiej strony jeszcze dzisiaj spotykam ludzi, którzy pamiętają tamte czasy i twierdzą, że to był najpiękniejszy okres w życiu Kościana, jeśli chodzi o kulturę, i że żałują bardzo, że w tej chwili tego nie ma – mówi Wiesław Wichtowski.

Założenie było takie, że repertuar poniedziałkowy musi być inny od tego, co można na co dzień zobaczyć w telewizji czy w kinie w pozostałe sześć dni tygodnia. Wybierano takie filmy, których nie było w normalnym rozpowszechnianiu, albo które do takiego miasta jak Kościan docierały po roku czy dwóch od premiery. Nie zawsze się to udawało. Często trzeba było długo przekonywać różnych ludzi, że warto pokazać na przykład film przedstawiający życie młodych ludzi na Zachodzie. O wiele tytułów trzeba było toczyć ciężkie walki. Ale lista filmów, jakie mogli zobaczyć ludzie przychodzący na kościańskie DKF-y, naprawdę robi wrażenie. Wśród wielu innych pokazano „Szepty i krzyki”, „Jak w zwierciadle” i „Źródło” Bergmana, „Absolwenta” Mika Nicholsa, „Konformistę” Bertolucciego, „Iluminację” Zanussiego, „Ostatni seans filmowy” Petera Bogdanovicha, „Sól ziemi czarnej” i „Perłę w koronie” Kutza; Kazimierz Kutz uczestniczył zresztą w pokazach swoich filmów.
   
Trzeba było oczywiście wyświetlić kilka wskazanych odgórnie rzeczy w ramach Dni Filmu Radzieckiego, no i zawsze przychodził na seanse ktoś, kto kontrolował, co jest mówione i pokazywane. Ale udało się też na przykład zorganizować cykl „Amerykańska rzeczywistość”, w ramach którego pokazano pięć filmów opowiadających – co też jest wymowne – o konfliktach wewnętrznych społeczeństwa Stanów Zjednoczonych, m.in. „Narkomanów” Jerzego Schatzberga.
   
Często pokazywano filmy naprawdę trudne, nierzadko wywołujące szok czy zdziwienie. Dbano więc o to, żeby widzowie przed seansem zyskali pewną wiedzę, która pozwoli im zobaczyć więcej.

Zdawałem sobie sprawę, że normalnemu zjadaczowi chleba, który przyjdzie na film odrobinę bardziej skomplikowany, warto i trzeba pewne rzeczy przybliżyć i wyjaśnić. Występowałem więc przed seansem i tłumaczyłem wiele spraw, na pewne rzeczy zwracałem uwagę – opowiada Wichtowski.

A po projekcjach dyskutowano na temat obejrzanych filmów. Zapraszano na poniedziałkowe spotkania także zawodowych prelegentów, dziennikarzy, ludzi związanych z filmem itd. To był czas, kiedy trudno było wyrwać z Warszawy kogokolwiek związanego z teatrem czy filmem, a gośćmi kościańskiego DKF-u byli np. Urszula Sipińska, Andrzej Rosiewicz, Leszek Lotocki i Tadeusz Wojtych; teoretyk i historyk filmu Alicja Helman czy Irena Dziedzic – najpopularniejsza wówczas osoba w polskiej telewizji.
   
DKF działał w 1972 i 1973 roku. Łącznie zorganizowano około stu seansów, na których pokazano kawał dobrego kina, a to podniosło poprzeczkę oczekiwań widzów.
  
 Czy dzisiaj można by wrócić do formuły takich spotkań i czy miało by to w ogóle jakiś sens?    

W formule, w której my działaliśmy, w tej chwili nie można by tego robić, bo dziś następnego dnia po ukazaniu się filmu można sobie kupić płytkę, albo legalnie lub nielegalnie ściągnąć kopię z Internetu – ocenia Wiesław Wichtowski – Nie znaczy to, że tego pomysłu nie można by reaktywować. Ale nie w kinie, które ma 400 miejsc, a w takim, które ma ich 60 czy 80 i w którym są lepsze warunki niż te, które posiadamy we własnym domu. Repertuar musiałby być bardzo staranie dobierany, tak jak wtedy. Warunkiem powodzenia byłaby również charyzma tego, który by to robił. Mimo wszystko ludzie nie przestaną chodzić do kina. Samotne oglądanie filmów jest bez sensu, bo człowiek jest zwierzęciem stadnym i liczy się dla niego tylko wspólne przeżywanie.

Upadek i reaktywacja

W latach osiemdziesiątych kino podupadało. Zimą roku osiemdziesiątego widzowie siedzieli na sali w kurtach, bowiem z powodu kryzysu nie było pieniędzy na ogrzewanie. Rzadko pojawiały się tu filmy, które mogły zapełnić widownię.

W drugiej połowie dekady reaktywowano Dyskusyjny Klub Filmowy. Tym razem była to inicjatywa Kościańskiego Ośrodka Kultury.

Spotkania miały charakter zamknięty, klubowy, bywało zagajenie prelegenta. Seanse odbywały się o bardzo późnych porach, co dla ucznia szkoły podstawowej było problemem. Moja mama wyrażała pewne niezadowolenie z tego powodu - wspomina pan Paweł z Kościana.

DKF działał równolegle w „Słowianinie” i KOK-u. Pozwalał na to wynalazek, który miał uśmiercić kina – domowe odtwarzacze wideo w technologii VHS.

Pokazy filmów w sali KOK-u miały mniej formalny charakter. Filmy były odtwarzane z magnetowidów, ich jakość bywała marna, zaś rozrzut treściowy był olbrzymi. Między innymi, był prezentowany słynny onegdaj obraz pt. "Cannibal Holocaust", kiedy indziej znany na świecie już od prawie dziesięciu lat "Midnight Express" w reżyserii Alana Parkera. Przeważało "mocne" kino, nie zawsze najwyższych lotów, ale niezmiennie fascynujące. Wynalazek VHS pozwalał na większą swobodę i niezależność - mówi pan Paweł.

DKF nie uratował kina. Upadło po zmianie ustroju. Zamknięto je 6 lipca 1990 roku.

W 1996 roku kino reaktywował Krzysztof Ruszkiewicz, wnuk Jana Tadeuszaka - założyciela kina „Apollo”.  Po remoncie i zmianach w układzie budynku, kino posiadało 74 miejsca (,,Słowianin’’ miał ich 240) i dwa projektory. Dawny hol i kasy zamieniono na sklepy, a do kina, które przyjęło nazwę „Kameralne”, wchodziło się od strony promenady nad kanałem Obry. Kino dzieliło wejście z kawiarenką „Trops”.
   
Choć o otwarciu kina niemal wszyscy mówili z entuzjazmem, to niewielu z niego korzystało. Na głośne premiery kościaniacy wybierali się do Poznania. Od „Kameralnego” woleli nowoczesne multipleksy. Do roku 2002 przedsięwzięcie udawało się spinać finansowo. W roku 2003 właściciel ogłosił chęć zamknięcia kina.

Złożyło się na to kilka przyczyn – mówił na łamach „GK” Krzysztof Ruszkiewicz. - Jeśli ubiegły rok zamknął się na granicy opłacalności, tak ten, pod względem wpływów, może być jeszcze gorszy. Z jednej strony ludzie mają coraz mniej pieniędzy i często rezygnują z odwiedzania kina. Z drugiej, zmieniły się uwarunkowania dystrybucyjne, co wpłynęło na koszty związane ze sprowadzaniem kopii filmowych.

Ruszkiewicz widział szansę wyjścia z kryzysu poprzez ściślejszą współpracę z kościańskimi szkołami, które mogły w „Kameralnym” zapewnić uczniom tanie seanse ekranizacji lektur. Bez konieczności finansowania wyjazdów do większych miast. Tyle, że młodzież wolała odwiedzić Poznań.  
   
Innym pomysłem na ratowanie ,,Kameralnego’’ były tanie łączone seanse filmów komercyjnych. Na przykład w jeden z weekendów 2003 roku za 10 złotych można było obejrzeć trzy filmy: Statek Widmo, Oszukać Przeznaczenie II i Animatrix - Ostatni Lot Ozyrysa.
   
Apelowano także to lokalnego patriotyzmu.

Zapraszam do odwiedzania naszego kina także z powodów sentymentalnych – mówił Ruszkiewicz. - Przecież, mimo wielu zmian, to to samo kino, które powstało w 1924 roku i od tego czasu, z krótką przerwą na początku lat dziewięćdziesiątych, towarzyszy kościaniakom, wzbogacając krajobraz kulturalny miasta. Dostrzegają to nasi samorządowcy, którzy niezmiennie, mimo różnic poglądów, klasyfikują kino jako placówkę kulturalną.

Ostatni seans

Rozwój multipleksów, internetu i satelitarnych platform cyfrowych nie sprzyjał staremu kinu. Coraz  częściej odwoływano seanse z powodu braku widzów. Na forum portalu koscian.net dyskutowano o  zbliżającym się upadku. Próbę wyjaśnienia sytuacji kina podejmował kinooperator „Kameralnego” i jednocześnie syn właściciela.

Chyba muszę wytłumaczyć pewne sprawy. Nowy aparat do kina kosztuje w granicach 100.000 zł. Te które są niestety pamiętają jeszcze "Słowianina". Kino przędzie tak kiepsko, że nie stać nas nawet na serwis, wszystkie naprawy muszę wykonywać sam (bojąc się że bardziej zepsuję niż naprawię) – pisał w grudniu 2003 na portalu koscian.net. - Co do repertuaru - obiecuję że jeżeli ojciec zdecyduje się jeszcze na przedłużenie agonii naszego kina to osobiście zajmę się tym. (…) Od wielu miesięcy walczę o to, żeby było to kino bardziej awangardowe, o DKFie tez myślałem, niestety każda moja propozycja spotyka się z brakiem zrozumienia. (…) Obiecuję, że zrobię wszystko żeby kino nadal istniało, chociaż tyle mogę zrobić dla miasta. Przepraszam, że ten post jest aż tak bardzo osobisty, ale zrozumcie, kino wybudował mój pradziadek, jest w rodzinie od zawsze - nie licząc PRLu -  nie chciałbym żeby padło... 

Kinooperator umieścił jeszcze kilka wpisów o pomysłach na repertuar i remoncie sprzętu.

Raport z boju. Zostały zakupione nowe obiektywy anamorfotyczne. Nowe uszczelki założone. Jeszcze naprawa ciągnącej migawki na lewym aparacie i mamy kino w pełni sprawne. Punkt pierwszy wykonany - lepsza jakość. Punkt drugi - znacznie trudniejszy - ciekawszy repertuar - czas zacząć pertraktacje z szefem - trzymajcie kciuki.

Starania syna właściciela nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Liczba widzów spadała. Kino trzeba było zamknąć. Nieliczni kinomani związani z „Kameralnym” przeżywali to wydarzenie. Inni, ci którzy do kina nie chodzili, odnotowali na forum, że „Kościan stał się totalną dziurą. Nawet kina tu nie ma....”
   
Jednym z ostatnich wpisów na koscian.net poświęconym „Kameralnemu” jest post użytkownika Lennon:

Z łezką w oku przeczytałem informację, że 1 lutego 2005 r. nastąpi likwidacja kina w Kościanie. Domyślam się, że powodem jest nieopłacalność tej instytucji i nic dziwnego skoro na filmy przychodzi około pięciu osób, a sala pomieści wiele, wiele więcej. Mi osobiście kościańskiego kina będzie strasznie brakować ponieważ przeżyłem tam wiele niezapomnianych chwil związanych z filmami na, które chodziłem (a było ich trochę). Dla mnie kino „Kameralne” miało atmosferę pozwalającą na głębokie przeżycie filmu, a co za tym idzie do refleksji i rozmyślań nad nim. Uważam, że po likwidacji tej ważnej instytucji kulturalnej zubożeje kultura naszego miasta (nie każdego stać na wyjazdy do poznańskich multipleksów). Największe poruszenie poczułem jednak gdy ujrzałem, że ostatni film w kinie kościańskim to „Upadek”(seanse od 28 do 30 stycznia o 19) - czyż to nie piękne zakończenie? Z drugiej strony zastanawiam się czy to tylko zbieg okoliczności?  Pozdrawiam wszystkich, którym los kina w Kościanie nie jest obojętny...

Co ciekawe, ostatnie seanse zgromadziły większą, niż dotychczas publiczność. Każdy z nich oglądało „aż” 30 widzów. Jeden z nich zamieścił w internecie taki wpis: I ja tam byłem i piwo piłem. Wchodząc złożyłem kondolencje na ręce właściciela z powodu upadku przybytku.

DKF Wiesława Kota

Duży ekran kinowy pojawił się w Kościanie ponownie w 2019 roku wraz z oddaniem do użytku nowego budynku Kościańskiego Ośrodka Kultury. Powiększył on powierzchnię KOK o 700 m. kw. Znalazło się w nim miejsce na salę widowiskowo-kinową z 95 miejscami. Wyposażono ją w cyfrowy projektor i prawdziwie kinowy ekran.

Niestety, odwiedzające Kościan cyfrowe kina objazdowe nie mogły korzystać z tej sali, ponieważ jej budowę dofinansowano ze środków Unii Europejskiej, przez co przez pięć lat nie można w niej urządzać wydarzeń o charakterze komercyjnym. Objazdowe kina wyświetlają filmy w dużej sali widowiskowej, a w sali kinowej organizowano sporadyczne, darmowe seanse i cykliczne poranki filmowe dla dzieci.

Wielkie kino zagościło w KOK pod koniec wakacji 2021 roku za sprawą Dyskusyjnego Klubu Filmowego stworzonego przez dyrektora Dariusza Łukaszewskiego i Wiesława Kota, znanego poznańskiego filmoznawcę, publicystę i wykładowcę uniwersyteckiego. Spotkania DKF-u odbywają się do dziś w klimatyzowanej sali „Kina Dobrych Filmów KOK”. Inauguracyjny seans poprzedzony wprowadzeniem doktora Kota odbył się w piątek, 9 lipca 2021 roku. Wyświetlono thiller "Obraz pożądania" w reżyserii Giuseppe Capodontiego, w którym zagrały legendy kina i rocka: Donald Sutherland i Mick Jagger. Z powodu covidowego reżimu sanitarnego film obejrzało niewielu widzów siedzących w obowiązkowych maseczkach.

Niewątpliwym atutem DKF-u jest autorski dobór filmów i prelekcje Wiesława Kota.

Świetna akustyka, markowe nagłośnienie, klimatyzacja i wygodne siedziska sprawiają, że można podążać za fabułą w normalnych kinowych warunkach. Przed każdym filmem nasz krytyk wygłasza prelekcję, a po seansie zaprasza do dyskusji. Wszystkie teksty naszego krytyka filmowego pisane są od zera, specjalnie dla nas i są publikowane tylko u nas, dla Was – opisuje DKF, na stronie KOK, dyrektor Łukaszewski.

Wszystkie teksty napisane dla kościańskiego DKF-u są dostępne na stronie Kościańskiego Ośrodka Kultury. Do tej pory kościańska publiczność obejrzała ponad 90 filmów. Wstęp na seanse jest bezpłatny.


Paweł Sałacki

© MAGAZYN koscian.net / 2023

W tekście wykorzystano archiwalne materiały Gazety Kościańskiej: Robert Gorczyński „Ostatni seans?” (2003), Agnieszka Wróblewska „Poniedziałki w kinie” (2008) oraz materiały portalu koscian.net

Reklama kościańskiego kina z roku 1971 Reklama kościańskiego kina z roku 1971

Reklama kościańskiego kina z lat 20. XX wieku Reklama kościańskiego kina z lat 20. XX wieku

Reklama kościańskiego kina z lat 20. XX wieku Reklama kościańskiego kina z lat 20. XX wieku

Reklama kościańskiego kina z lat 20. XX wieku Reklama kościańskiego kina z lat 20. XX wieku

Rok 2021. Pierwszy seans DKF Wiesława Kota Rok 2021. Pierwszy seans DKF Wiesława Kota

Już głosowałeś!

Komentarze (14)

w dniu 10-09-2023 13:34:40 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Cytuję: "W latach osiemdziesiątych kino podupadało". I tyle. A przecież DKF zaistniał i w tamtej dekadzie. Miesięczny karnet wstępu na cztery seanse, dzielono na dwie projekcje kinowe i dwie klubowe (wynalazek na nośniku VHS!!!) w KOK-u. Bywały filmy przedpremierowe, niszowe, klasy B, gore i in.

Cytuję: "W latach osiemdziesiątych kino podupadało". I tyle. A przecież DKF zaistniał i w tamtej dekadzie. Miesięczny karnet wstępu na cztery seanse, dzielono na dwie projekcje kinowe i dwie klubowe (wynalazek na nośniku VHS!!!) w KOK-u. Bywały filmy przedpremierowe, niszowe, klasy B, gore i in.

w dniu 10-09-2023 14:16:17 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

sto lat kina w Kościanie. Pozdrawiam. Lubiłem Słowianin. Ostatni seans, który obejrzałem to PLUTON w 1988 roku i krótko potem jak komuna padła, padło i kino szkoda...Zaczęły się video i fimy, gdzie było więcej słychać niż widać, ale nie trzeba było wychodzić z domu...masakra

sto lat kina w Kościanie. Pozdrawiam. Lubiłem Słowianin. Ostatni seans, który obejrzałem to PLUTON w 1988 roku i krótko potem jak komuna padła, padło i kino szkoda...Zaczęły się video i fimy, gdzie było więcej słychać niż widać, ale nie trzeba było wychodzić z domu...masakra

w dniu 10-09-2023 17:23:27 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Pamiętam jak przywieźli do Słowianina taśmę z filmem "Czas apokalipsy". Był tylko jeden jedyny seans!!!W kasie był armagedon!!!To były czasy!!!

Pamiętam jak przywieźli do Słowianina taśmę z filmem "Czas apokalipsy". Był tylko jeden jedyny seans!!!W kasie był armagedon!!!To były czasy!!!

w dniu 10-09-2023 18:59:26 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Film ''Love story''Winnetou 1,2,3 itd'' w latach 70 to byly czasy na seanse przyjeżdżało się autobusami całymi grupami piękne wspomnienia!!!

Film ''Love story''Winnetou 1,2,3 itd'' w latach 70 to byly czasy na seanse przyjeżdżało się autobusami całymi grupami piękne wspomnienia!!!

w dniu 11-09-2023 11:04:39 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Pamiętam, ach jak było fajnie, kolejki do kasy, szturm na kasownika, kronika, i przerwa - taśma zerwana....

Pamiętam, ach jak było fajnie, kolejki do kasy, szturm na kasownika, kronika, i przerwa - taśma zerwana....

w dniu 11-09-2023 11:34:24 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Ano działo się. Pamiętam film,, Słońce zachodzi raz na dzień,, i epizod jak otwierano bodajże nową szkołę. Z jednej strony jąkający (czytając z kartki) sekretarz partii, a z drugiej ksiądz z kropidłem. Że to cenzura przepuściła... I to w czasach jak akcja,, Z filmem na Ty,, prowadzona była przez ZMS i potem ZSMP. Jak czasem,, kulała,, frekwencja to wymyślano niezłe numery. Np. Cykl,, Kobieta, sex, obyczaje,, wszystko 18+. Sala trzeszczała w szwach. Albo jak trzeba było poprawnie politycznie wyświetlać,, dzieła,, radzieckie to załatwiało się komedie (niektóre naprawdę niezłe). No i niezapomniany Heinu Drosik. Ksywka Drops. Niskiego wzrostu - miał Wartburga. Mówiliśmy: Heniu! Twój samochód znowu sam po mieście jeździł.

Ano działo się. Pamiętam film,, Słońce zachodzi raz na dzień,, i epizod jak otwierano bodajże nową szkołę. Z jednej strony jąkający (czytając z kartki) sekretarz partii, a z drugiej ksiądz z kropidłem. Że to cenzura przepuściła... I to w czasach jak akcja,, Z filmem na Ty,, prowadzona była przez ZMS i potem ZSMP. Jak czasem,, kulała,, frekwencja to wymyślano niezłe numery. Np. Cykl,, Kobieta, sex, obyczaje,, wszystko 18+. Sala trzeszczała w szwach. Albo jak trzeba było poprawnie politycznie wyświetlać,, dzieła,, radzieckie to załatwiało się komedie (niektóre naprawdę niezłe). No i niezapomniany Heinu Drosik. Ksywka Drops. Niskiego wzrostu - miał Wartburga. Mówiliśmy: Heniu! Twój samochód znowu sam po mieście jeździł.

w dniu 11-09-2023 13:28:31 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Pamiętam te piękne czasy kina Słowianin i kina Cukrownik.Te twarde krzesła w Cukrowniku. Padła komuna to padły nie tylko kina Padło wszystko. W Cukrowniku doktory leczą za kasę. A w Słowianinie, tam gdzie sprzedawano bilety kinowe dziś sprzedaje się gumki i ołówki.

Pamiętam te piękne czasy kina Słowianin i kina Cukrownik.Te twarde krzesła w Cukrowniku. Padła komuna to padły nie tylko kina Padło wszystko. W Cukrowniku doktory leczą za kasę. A w Słowianinie, tam gdzie sprzedawano bilety kinowe dziś sprzedaje się gumki i ołówki.

w dniu 29-10-2023 09:01:32 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

A Kino Cukrownik, hę?

A Kino Cukrownik, hę?

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 13.59.243.194

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.